Michał Baranowicz: gra w Resovii to duże wyzwanie
Michał Baranowicz, który przez najbliższe dwa lata będzie dyrygował poczynaniami ekipy Asseco Resovii, gościł w minionym tygodniu w Rzeszowie. - Miasto bardzo mi się podoba. Jest czyste, zadbane, sporo w nim zieleni, parków. Wiem, że gra w Resovii to duże wyzwanie, ale podołam temu - stwierdził 21-letni zawodnik.
Nowemu rozgrywającemu brązowych medalistów mistrzostw Polski podczas wizyty w Rzeszowie towarzyszyli jego ojciec Wojciech i dziewczyna Tatiana. - Początki już były bardzo dobre, bowiem uwielbiam polskie jedzenie (śmiech). Rzeszów to duże miasto, niemal dwa razy większe od tego, w którym mieszkałem do tej pory. Kupiłem już dużą mapę i powoli poznałem miasto - stwierdził mierzący 196 cm wzrostu Baranowicz, którego mocno do gry w Polsce namawiał jego ojciec, który w przeszłości reprezentował barwy wrocławskiej Gwardii. - Mówiłem Michałowi, że musi być otwarty na propozycje i że warto skorzystać z szansy, jaką daje mu Resovia. Krótko mówiąc: dostajesz propozycję gry, to jedziesz i grasz. W dzisiejszym świecie nie ma granic. Dziś jesteś w Polsce, jutro we Włoszech, za rok w Rosji. Minęły już czasy, kiedy grało się po 10 lat w jednym klubie. Teraźniejszy sport wymaga zmian i to się stało naturalną koleją rzeczy. Tak wygląda obecnie zawód sportowca - odsłaniał kulisy przejścia Michała Baranowicza do Asseco Resovii jego ojciec, Wojciech.
21-letni Michał ma w Rzeszowie zastąpić na rozegraniu Rafaela Redwitza, który był ulubieńcem rzeszowskich kibiców, zawodnikiem z charakterem, który potrafił poderwać zespół z w trudnych dla niego momentach. - Zdaję sobie sprawę, jaka to odpowiedzialność grać w Asseco Resovii. Dla takiego młodego zawodnika, jak ja, to trudne zadanie, ale podołam jemu. Dam radę! – przekonuje Włoch z polskim paszportem. To właśnie bariera językowa może być największym problemem Baranowicza w pierwszych tygodniach pobytu w nowym klubie. - Obiecałem sobie i innym, że w momencie rozpoczęcia sezonu będę już trochę mówił po polsku. Może nie perfekcyjnie, ale przynajmniej podstawowe zwroty będą dla mnie zrozumiałe. We Włoszech, gdzie grałem przez ostatnie 2 lata, występowali też młodzi zawodnicy z Bułgarii i Chorwacji. Oni dawali sobie radę, więc ja też dam. To już jest normalne, że obcokrajowcy grają w różnych ligach i sobie radzą – mówił optymistycznie Baranowicz.
Nowy rozgrywający rzeszowskiego klubu jest otwarty na wszelkie nowe pomysły i nie obawia się zmian w jego życiu, związanych z przeprowadzką do Polski. - Nie boję się zmian, innej mentalności ludzi, tego wszystkiego, co czeka mnie w Polsce. Skończyły się już czasy, gdy droga siatkarzy prowadziła tylko w jedną stronę: do Włoch. Teraz coraz więcej zawodników wyjeżdża z tego kraju i próbuje swoich sił w innych ligach. Wierzę, że będzie wszystko dobrze - mówi Baranowicz i dodaje. - Trener Travica mi zaufał i ja odwdzięczę się tym samym. Wiem, że wymaga on pracy i profesjonalizmu i na pewno temu sprostam. Jestem młodym zawodnikiem, mam dużo energii i zapału aby ciężko pracować, grać i porywać drużynę i kibiców. Rosnąc i dojrzewając obok takiej postaci, jaką jest mój tata, zawsze miałem cel, żeby być tak dobrym jak on, a nawet lepszym. Myślę nawet, że go trochę przegoniłem - kończy nowy rozgrywający Asseco Resovii.
Powrót do listy