Michał Baranowicz: myśleć pozytywnie
Asseco Resovia wygrała w tym sezonie trzy mecze z ZAKSĄ po 3-2. Ten ostatni w fazie zasadniczej, sobotni pojedynek zakończył się już zwycięstwem zespołu z Kędzierzyna-Koźla 3-1.
- Trzeba powiedzieć, że na tydzień przed rozpoczęciem play-offów nie jesteśmy w dobrej sytuacji ze względu na kilka spraw, przede wszystkim kontuzje Georga Grozera i Alka Achrema – mówi rozgrywający Asseco Resovii, MICHAŁ BARANOWICZ. - Było jednak widać, że nawet w takim osłabieniu nie odstawaliśmy zbytnio od ZAKSY. Przez pierwsze dwa sety walka była bardzo wyrównana. Nasze problemy zaczęły się od trzeciej partii, kiedy Kędzierzyn wzmocnił zagrywkę, a u nas spadł poziom dobrego przyjęcia. Myślę jednak, że możemy z nimi rywalizować nawet w osłabionym składzie, bo oni nie prezentują jakiejś wybitnej siatkówki i mają swoje problemy ze skutecznością w ataku zawodników skrzydłowych, zwłaszcza atakujących. Jeśli zagramy w meczach z nimi na maksimum naszych obecnych możliwości, to nie powinno być źle. Musimy dać z siebie wszystko i czekać na powrót do gry Alka i Georga, albo przynajmniej na jednego z nich.
PlusLiga: - Jeśli chodzi o Grozera, to ostatnie doniesienia z Niemiec są takie, że niestety nie zagra już do końca sezonu…
Michał Baranowicz: - Wiadomo, że przy każdej kontuzji w pierwszej kolejności trzeba patrzeć na zdrowie zawodnika. Georg musi teraz myśleć przede wszystkim o sobie i swojej przyszłości, bo to jest za poważna dolegliwość żeby się nią nie przejmować. My nie wiemy dokładnie jakie są jego problemy zdrowotne, ale jeśli jest to poważna sprawa, to zdrowie jest na pierwszym miejscu tym bardziej, że Georg jest również ważnym zawodnikiem dla reprezentacji Niemiec, a w Asseco Resovii zostaje także na kolejny sezon.
- Dość słaby poziom przyjęcia i ataku zespołu w meczu z ZAKSĄ oraz spora ilość błędów własnych nie były niepokojące w kontekście zbliżających się meczów play-offów?
- Ja doszukiwałbym się raczej pozytywnych aspektów w naszej grze. Przez pierwsze dwa sety graliśmy z ZAKSĄ punkt za punkt, a nasza słabsza gra od trzeciego seta wynikała z tego, że przeciwnicy zaczęli lepiej serwować, ale poza tym nie grali nic szczególnego. Ja uważam, że możemy z nimi równorzędnie rywalizować w półfinałach i nie powinniśmy się ich przesadnie obawiać. Oni są oczywiście mocnym zespołem, ale myślę, że pozostającym w naszym zasięgu.
- Nie jesteś więc zaniepokojony formą i sytuacją kadrową drużyny przed najważniejszymi meczami sezonu?
- Nie, staram się myśleć pozytywnie. Owszem, na chwilę obecną jesteśmy bez naszych dwóch głównych skrzydłowych, ale nawet bez nich wygraliśmy z ZAKSĄ jeden set, a w pozostałych partiach oni wcale nie zmietli nas z parkietu. Myślę, że to dobry prognostyk dla nas i zobaczymy co wydarzy się w meczach półfinałowych, kiedy obie drużyny dadzą z siebie wszystko i będą walczyły z dużą determinacją.