Michał Baranowicz: przeraża mnie polski klimat
Michał Baranowicz jest jednym z trójki nowych zawodników Asseco Resovii, który od samego początku uczestniczy w przygotowaniach zespołu do sezonu 2010/2011. Włoski rozgrywający z polskim paszportem ma jak najbardziej pozytywne odczucia i spostrzeżenia po początkowym pobycie w Polsce, poza tylko jedną rzeczą.
- Pierwsze wrażenie jest takie, że w Polsce jest już bardzo zimno i to jest tak niemal cały czas od początku września. Jest już naprawdę zimno, a co dopiero będzie za parę miesięcy. Z kolei w samych superlatywach mogę wyrazić się o polskiej kuchni. Jest naprawdę bardzo smaczna - mówi ze śmiechem MICHAŁ BARANOWICZ. - Po tym, co już zobaczyłem na treningach wydaje mi się, że mamy naprawdę dobrą drużynę. Każdy z nas ma dużą motywację do treningów i chce dać z siebie jak najwięcej tak, żeby jak najlepiej przygotować się do pierwszych meczów w sezonie ligowym. Myślę, że z taką drużyną i z takim dobrym klimatem do pracy możemy sporo osiągnąć w tym sezonie.
PlusLiga: - Czyli już w pełni zaaklimatyzowałeś się w Rzeszowie?
Michał Baranowicz: - Jeśli chodzi o miasto to za bardzo nigdzie się nie ruszam, bo jestem skupiony na treningach. Robiłem jedynie zakupy, bo musiałam kupić trochę ubrań potrzebnych mi tutaj, no i też parę rzeczy do mieszkania. Nie mogę doczekać się już pierwszych meczów w barwach Asseco Resovii, najpierw sparingowych, a później ligowych. Jestem podekscytowany grą w tej drużynie, która przez ostatnie trzy lata zrobiła duży postęp jakościowy i obecnie jest jedną z bardziej znanych drużyn w Europie. Chciałbym zobaczyć na własne oczy jak wygląda hala Podpromie wypełniona po brzegi kibicami. Zdaję sobie sprawę z tego, że przed nami jeszcze niespełna dwa miesiące ciężkiej pracy do sezonu, ale już nie mogę się doczekać tej atmosfery i meczów o stawkę.
- Czy widzisz jakieś różnice w treningu w tym okresie przygotowawczym w porównaniu do poprzednich lat, które spędziłeś w klubach włoskich?
- Nie, ogólnie nie dostrzegam żadnych istotnych różnic może dlatego, że Ljubo Travica w przeszłości trenował kluby włoskie i doskonale zna system pracy, jaki tam obowiązuje. Myślę, że wszyscy wykonujemy kawał dobrej roboty, i w siłowni, i w trakcie zajęć na hali. Jedyna różnica, jaką dostrzegam tak naprawdę, to zainteresowanie kibiców i mediów naszą drużyną. Praktycznie na każdym treningu można spotkać naszych fanów. We Włoszech zainteresowanie siatkówką jest nieporównywanie mniejsze niż w Polsce. Wyobrażam sobie, że atmosfera na meczach, które będą oglądane przez wielu kibiców, będzie o wiele lepsza niż w lidze włoskiej.
- Jak idzie ci nauka polskiego? Czy korzystasz z pomocy taty?
- Do tej pory nigdy nie zdarzało mi się rozmawiać z ojcem po polsku. Już od pięciu lat mieszkam na własny rachunek, dlatego w kontaktach z nim łatwiej i szybciej jest mi porozumiewać się po włosku. Natomiast po przyjeździe do Polski, jak rozmawiamy ze sobą dłużej przez skype’a, pytam się go czasem o znaczenie i wymowę pewnych słów. Generalnie jednak uczę się polskiego sam. Znalazłem taką fajną stronę internetową, na której jest kurs nauki polskiego krok po kroku. Myślę, że z czasem będę w stanie mówić w tym języku. Nie mam jakichś wielkich trudności z wymową. Owszem, w polskim są litery, których nie wymawia się we włoskim, jak „rz”, „dź”, czy „ch”, ale to nie jest jakiś problem żeby sobie je przyswoić.
- W jakim języku porozumiewasz się z kolegami z drużyny?
- Rozmawiamy ze sobą po angielsku. Zresztą również w poprzednich drużynach, w których grali obcokrajowcy, angielski był na porządku dziennym. Koledzy są dla mnie bardzo mili. Pomagają mi, udzielają wskazówek, także póki co jestem bardzo zadowolony z atmosfery w zespole.
- Nie żałujesz, że nie ma cię teraz razem z reprezentacją Włoch, która przygotowuje się do mistrzostw świata?
- Nie, bo wiem, że jestem jeszcze młodym zawodnikiem, który w tym roku pełnił rolę tego trzeciego, czyli mocno rezerwowego rozgrywającego. Jestem w ogóle wdzięczny trenerowi Anastasiemu, że powołał mnie do szerokiej kadry i miałem możliwość chociaż przez parenaście dni zetknąć się z narodową reprezentacją, ze sztabem szkoleniowym no i wielkimi zawodnikami tej drużyny, jak Fei, Vermiglio, Mastrangelo i inni, którzy zdobywali już w przeszłości medale mistrzowskich imprez. To było dla mnie fajne doświadczenie. Natomiast ja doskonale zdaję sobie sprawę z tego, że na obecnie Valerio Vermiglio i Dragan Travica są ode mnie dużo lepszymi i bardziej doświadczonymi zawodnikami. Życzę im powodzenia i przede wszystkim dużo zdrowia, żeby przez cały ten czas przygotowań i później turnieju ominęły ich kontuzje. Mam nadzieję, że w przyszłości przyjdzie czas również na mnie, chociaż wiem, że nie będzie mi wcale łatwo załapać się do ścisłej reprezentacji Włoch.
Powrót do listy