Michał Gogol: W Szczecinie mamy za sobą siatkarską tradycję
Dla Mieszka Gogola jest to pierwszy sezon, w którym od samego początku pełni rolę pierwszego trenera zespołu . - Jest lepiej, kiedy ma się wpływ na więcej rzeczy, dlatego jestem pozytywnie nastawiony patrząc na to jak do tej pory potoczył się ten sezon – przyznał trener Espadonu.
PLUSLIGA.PL: W minionym sezonie objął pan stery szczecińskiego Espadonu w trakcie sezonu. W tym roku był pan odpowiedzialny za budowę zespołu od samego początku, czy w związku z tym czuje pan większą odpowiedzialność za ten projekt?
MICHAŁ GOGOL: Na pewno tak, tym bardziej że razem ze sztabem przepracowaliśmy cały okres przygotowawczy. Pierwszy raz miałem okazję poprowadzić go jako trener zespołu, miałem wpływ na to częstotliwość i rodzaj treningów. Odpowiadałem też za to jak fizycznie przygotujemy się do sezonu, oczywiście wraz z naszym trenerem przygotowania fizycznego, który jest naprawdę świetnym fachowcem. Fundamentalnie przyczyniliśmy się do tego, że dobrze weszliśmy w ten sezon, było to dla mnie nowe doświadczenie. W minionym sezonie sytuacja wymusiła na nas to, że przejąłem drużynę jako pierwszy trener, więc porównując te dwa sezony, teraz na pewno czuję większą odpowiedzialność. Wydaje mi się, że jest lepiej, kiedy ma się wpływ na więcej rzeczy, dlatego w tej chwili jestem pozytywnie nastawiony, patrząc na to jak do tej pory potoczył się ten sezon.
PLUSLIGA.PL: Jako pierwszy trener miał pan też wpływ na dobór zawodników. O ile większość z zawodników jest znana z parkietów PlusLigi lub reprezentacyjnych, o tyle Jeffrey Menzel był dla wielu dość zagadkowym transferem. Jak wyglądała historia jego przenosin do Szczecina?
MICHAŁ GOGOL: Jeffa Menzela pamiętam sprzed kilku sezonów, kiedy grał w Almerii czy też w Noliko. Reprezentował też swój kraj w Pucharze Wielkich Mistrzów, to był 2013 rok. Reprezentacja Stanów Zjednoczonych grała ciekawą opcją na ukrytego atakującego, w wyjściowym składzie byli Salmon, Andreson i Menzel, w różnych pozycjach jeden z nich grał jako atakujący. To częsty zabieg, który ułatwia przyjmowanie i atakowanie w niektórych ustawieniach, warunkiem jest to, że trzeba mieć dwóch przyjmujących, którzy są w stanie atakować z prawego skrzydła. Stąd właśnie wiedziałem, że jest taki zawodnik. Prawda jest taka, że nie wiedzieliśmy do końca jakim będziemy dysponować budżetem, ostatecznie jest on jednym z niższych w lidze. Jeff był naszym ostatnim pozyskanym zawodnikiem. Rynek w tamtym momencie był już bardzo wąski, przynajmniej ten szeroko znany, zarówno polski jak i zagraniczny. Było bardzo mało dostępnych nazwisk, co na pewno wiąże się z tym, że zawodnicy są też celowo mniej lub bardziej eksponowani przez swoich menadżerów. W jednej z rozmów padło właśnie jego nazwisko, ponieważ wiele lat pracowałem jako statystyk udało mi się zdobyć materiały, jego mecze z ligi Emiratów Arabskich. Oczywiście ta liga nie stała na wysokim poziomie, wyglądało to tak, że Jeff zdobywał po 30-35 punktów w meczu i grało się na „raz dwa trzy”. Jeff nie był drogim zawodnikiem, a nadal ma ambicję, aby pokazać się z dobrej strony w Polsce i Europie.
PLUSLIGA.PL: W Espadonie gra kilku zawodników starszych i zbliżonych wiekiem do pana. Czy nie powoduje to pewnych niezręczności w szatni?
MICHAŁ GOGOL: Nasze relacje są bardzo dobre i to w dużej mierze dzięki nim. Wykazują się dużą wyrozumiałością i nigdy nie nadużywają tego, że są ode mnie starsi. Myślę, że dobrze się rozumiemy zarówno siatkarsko, jak i poza boiskiem. Atmosfera w drużynie jest naszą siłą, wiele korzystnych zdarzeń zawdzięczamy właśnie temu, chociażby wygrywane końcówki setów. Z Dawidem Murkiem pracowałem wcześniej w AZS-ie Częstochowa przez dwa lata, darzymy się wzajemnym zaufaniem jeszcze od tamtych czasów. Bardzo szanuję Dawida i liczę się z jego zdaniem. Zawsze jestem otwarty na sugestie zawodników, często dyskutujemy o tym co byłoby dla nas lepsze, co gorsze, a potem podejmujemy pewne decyzje. Oczywiście są różne sytuacje w zespole. Czasami ktoś przez dłuższy czas nie gra, to mniej lub bardziej buduje u zawodnika frustrację, ale uważam, że trafiła nam się naprawdę wyrozumiała grupa ludzi, każdy w zespole zna swoje miejsce i ma swój cel.
PLUSLIGA.PL: Szczecin wrócił po dość długiej przerwie do siatkówki ligowej na najwyższym poziomie. Czy jest to nadal miejsce, które sprzyja rozwojowi tej dyscypliny?
MICHAŁ GOGOL: Przede wszystkim mamy za sobą tradycję. Stal Szczecin była dwukrotnie mistrzem kraju, Morze Szczecin wicemistrzem, a przez nasze miasto przewinęła się cała fala reprezentantów kraju. Fakt faktem to już nieco zamierzchłe czasy i mecze odbywały się w Wojewódzkim Domu Sportu przy ulicy Wąskiej, który teraz jest już Szczecińskim Domem Sportu. Wszystko się pozmieniało, jest bardziej rozbudowane i nowoczesne. Na pewno czuć to, że przez 13 lat nie było w Szczecinie męskiej siatkówki na najwyższym ligowym poziomie. W minionym sezonie zaczęliśmy naszą przygodę z PlusLigą od serii porażek i przez to kibice byli lekko zniechęceni. Na pewno na naszą sytuację przekłada się też duża ilość drużyn ekstraklasowych w mieście. Jest Pogoń, można też liczyć Chemika Police jako członka naszej sportowej aglomeracji szczecińskiej, są piłkarze i piłkarki ręczne, a także koszykarze. Kibic sportu ma bardzo dużo różnych alternatyw. W tym roku mamy coraz więcej fanów i złożyło się na to dużo czynników sprzyjających nam. Po pierwsze nasza lepsza gra, to jak prezentowaliśmy się w przeciągu pierwszej rundy mogło przyciągnąć kibiców. Oczywiście udział w tym miała też klasa naszego rywala, bo najwyższe frekwencje mieliśmy w meczach z ZAKSĄ i Resovią. Innym czynnikiem jest przeniesienie się Chemika do hali w Policach. Myślę, że w pewien sposób Chemik stracił na frekwencji przez to, ale z kolei my trochę zyskaliśmy. W tym roku na pewno zrobiliśmy krok do przodu, jednak kibice nadal wychowują się na naszej drużynie. Jak już wspomniałem, nie było zespołu w ekstraklasie przez 13 lat, więc uwaga kibica w Szczecinie skoncentrowała się na innych dyscyplinach – piłce nożnej, piłce ręcznej, czy koszykówce. Oczywiście ludzie, którzy pamiętają sukcesy Stali czy Morza przychodzą na te mecze, niektórych z nich znam, bo są to na przykład byli trenerzy, działacze czy zawodnicy tych właśnie drużyn. Wielu z nich widuję regularnie na naszych spotkaniach.
PLUSLIGA.PL: Patrząc przez pryzmat tego co do tej pory wydarzyło się w PlusLidze, jaki jest cel Espadonu Szczecin?
MICHAŁ GOGOL: Przed sezonem sami nie wiedzieliśmy na co nas stać. Czuliśmy jednak, że jesteśmy dobrze przygotowani. Mecze kontrolne, które rozgrywaliśmy dawały nam sygnały świadczące o tym, że jesteśmy w stanie walczyć w każdym meczu. Graliśmy z mocnymi rywalami, mieliśmy sparingi ze Skrą, pojechaliśmy do Belgii i zagraliśmy dwa mecze z Knack Roselare, oba spotkania trwały pięć setów. Później naszym przeciwnikiem była drużyna z Berlina, to też był bardzo wartościowy mecz. Przed sezonem nie stawialiśmy sobie żadnych określonych celów. Wiadomo, że w tym roku liga jest trochę inna bo są zarówno spadki, jak i baraże i cały czas istnieje pewne zagrożenie, dlatego za cel postawiliśmy sobie po prostu walkę w każdym meczu. Nie chcieliśmy też popaść w żaden „debet” punktowy. W minionym sezonie przeżyliśmy taką wielką ucieczkę z ostatnich miejsc, chcieliśmy uniknąć tego w tym roku. Trzeba przyznać, że w tym roku mamy nieco mniejszy budżet, a mimo tego w pierwszej rundzie uzbieraliśmy 23 punkty, podczas gdy rok temu całą fazę zasadniczą zakończyliśmy z dorobkiem 27 punktów. Teraz możemy już bardziej sprecyzować założenia i cele. Fajnie by było znaleźć się w pierwszej ósemce, albo chociaż nie spaść poniżej dziesiątej lokaty. Oceniając dotychczasowe mecze, myślę że to byłoby pewnym miernikiem naszej obecnej gry. Oczywiście każdy chciałby walczyć o pierwszą szóstkę i grę w fazie play-off, mieliśmy nawet taką szansę przed zakończeniem pierwszej rundy, żeby znaleźć się na szóstym miejscu, oczywiście przy korzystnym układzie pozostałych meczów. Nie nakładamy na siebie tego typu presji, skupiamy się na kolejnym meczu i kolejnym przeciwniku. Myślę, że jeśli uplasujemy się między ósmym a dziesiątym miejscem, będziemy mogli odczuwać w duchu małą satysfakcję.
PLUSLIGA.PL: Kogo typowałby pan jako faworyta do zdobycia medalu w tym sezonie?
MICHAŁ GOGOL: Kilka tygodni temu mówiło się o tym, że w lidze każdy zespół oprócz ZAKSY przechodził swój kryzys. Myślę, że po dwóch czy trzech tygodniach możemy tę teorię przeanalizować jeszcze raz, bo ZAKSA właśnie przechodzi swój „dołek”. Na pewno jest to związane także z intensywnością gier. Podejrzewam, że gdyby każda drużyna grałaby mecz co sobotę, to przy takim rytmie byłoby znacznie mniej niespodzianek. Zdarzają się takie sytuacje, że terminarz zmusza nas do grania w poniedziałek i piątek, my akurat mieliśmy dwukrotnie taką sytuację. Te spotkania, które trzeba rozegrać w bardzo krótkim odstępie czasu często rządzą się swoimi prawami. Stąd też pojawia się tyle niespodzianek w tegorocznej PlusLidze… ZAKSA przyjechała do nas po meczu w Katowicach, który grała we wtorek, w tym spotkaniu GKS doznał naprawdę bardzo dotkliwej porażki. W piątek mistrzowie kraju przyjechali do nas i mieliśmy nawet szansę na to, aby wygrać, to był zupełnie inny zespół niż ten z wtorkowego spotkania. Gdyby grania było trochę mniej mielibyśmy trochę lepszą jakość meczów, jak będzie wyglądała tabela to czas pokaże. Myślę, że zarówno Jastrzębski Węgiel , jak i Trefl nie powiedziały ostatniego słowa i będą zgłaszały swój akces do medali. Zobaczymy jak będzie wyglądała forma Onico, trzeba im oddać, że grają w tej chwili bardzo dobrą siatkówkę. Bardzo dużo będzie zależało od tego jak drużyny, które występują w pucharach przepracują najbliższy miesiąc. Jeżeli Skra będzie wypoczęta i zdrowa, to myślę że ma szanse na tytuł mistrzowski. Zespół z Bełchatowa gra taką siatkówkę, jaką prezentują najlepsze drużyny. Kiedy oglądamy turnieje finałowe Ligi Mistrzów, Ligi Światowej czy Mistrzostwa Europy, to Skra gra w bardzo zbliżony sposób do ekip, które tam występują. Opierają się na bardzo silnej zagrywce, nie ma tu za wiele kalkulowania, mają w składzie czterech zawodników, którzy dysponują bardzo mocnym serwisem i wykonują ten element gry bardzo regularnie. Poza tym radzą sobie bardzo dobrze na wysokiej piłce, co w pewien sposób niweluje ich małe niedociągnięcia w elemencie przyjęcia. Skra jest bez dwóch zdań najlepiej serwującą drużyną, a jeśli ma się po swojej stronie taki argument jak zagrywka, to można wygrać z każdym. Z kolei ZAKSA preferuje styl techniczny, cierpliwej gry, małej ilości błędów. Widać to było dobrze na obu półfinałach Pucharu Polski. To były dwa zupełnie różne mecze, spotkanie Trefla z ZAKSĄ to była walka na cierpliwość, kto nie popełni błędu, kto zachowa więcej zimnej krwi, kto ostatecznie zapewni sobie większy komfort pozwalający na zakończenie akcji. Z kolei mecz Onico ze Skrą to była bardzo fizyczna siatkówka, oparta na sile, mocnej zagrywce i ataku z piłek poza systemem. Moim zdaniem ZAKSA i Skra będą w pierwszej trójce, może nawet spotkają się w finale. Czeka nas na pewno bardzo ciekawa druga runda, dużo zależy od tego jak długo zespoły będą grały w pucharach. Poza tym mogą także przytrafić się po drodze jakieś kontuzje… Jeśli miałbym wytypować czwórkę, która zagra w półfinałach to byłaby to Skra, ZAKSA, Onico i Trefl.
PLUSLIGA.PL: Jak w takim razie ocenia pan szanse Resovii Rzeszów na osiągnięcie dobrego wyniku w tym sezonie?
MICHAŁ GOGOL: Oczywiście Resovia walczy o swoje miejsce w szóstce, jednak wydaje mi się, że w tej chwili ma trochę mniej argumentów po swojej stronie od przeciwników. W tym sezonie mieli też swój ciężki moment. Dla Resovii kluczowe będą mecze z zespołami ze środka tabeli, czyli z Cuprum, AZS-em Olsztyn, Jastrzębiem, no i mecze z czołówką. Widać, że ich gra poprawiła się, jednak mają jeden mankament, który muszą poprawić i to jest warunkiem ich gry w fazie play-off i szansy na zdobycie medalu. Mam na myśli przyjęcie zagrywki. Oni potrafią swoje braki w przyjęciu bardzo dobrze niwelować przez skuteczność na wysokiej piłce, dobrym serwisem i blokiem. Myślę, że jeśli Resovia poprawi ten element gry, może myśleć o walce o medale.
Powrót do listy