Michał Kubiak: chcemy powtórzyć wyczyn Amerykanów
O sezonie ligowym kibice praktycznie już zapomnieli. Zaczynamy żyć sprawami reprezentacji, a zainteresowanie będzie rosło w miarę zbliżania się igrzysk olimpijskich - najważniejszej imprezy nie tylko 2012 roku, ale ostatniego czterolecia.
W piątek był mecz z Australią. W poniedziałkowe południe w salonie Plusa, przy ulicy Chmielnej w Warszawie siatkarze spotkali się z kibicami. Obecni byli Marcin Możdżonek, Zbigniew Bartman, Michał Kubiak oraz Bartosz Kurek. Zawodnicy trenera Andrei Anastasiego rozmawiali i odpowiadali na pytania kibiców, rozdawali autografy, podpisywali plakaty. Następnie odlecieli do Kanady, gdzie od piątku do niedzieli zagrają w pierwszym turnieju Ligi Światowej z Brazylią, Finlandią i gospodarzami.
Michał Kubiak rywalizował z Australią w sierpniu 2010 r., będąc… zawodnikiem kadry B. Spotkanie rozegrano w bełchatowskiej hali „Energia”, a on już wtedy zadziwiał regularnością w polu zagrywki. Także teraz stanowi o sile polskiej kadry, ale tej pierwszej. – Tak się akurat złożyło. Ponownie przyjechała Australia, gramy razem, a ja jestem w pierwszej reprezentacji. Jednak tamten okres wspominam bardzo dobrze.
plusliga.pl: Pamiętasz swój ostatni mecz przeciwko Australii?
Michał KubiaK: To było chyba jeszcze w kadrze B…
- Sierpień 2010 r., wtedy byłeś liderem tamtego zespołu. Spodziewałeś się, że już w kolejnym sezonie będziesz jednym z podstawowych graczy pierwszej reprezentacji?
- Tak się akurat złożyło. Ponownie przyjechała Australia, gramy razem, a ja jestem teraz w pierwszej reprezentacji. Jednak tamten okres wspominam bardzo dobrze, świetnie współpracowało mi się z trenerami kadry B.
- Jak oceniasz waszą formę na progu sezonu?
- Forma jest – jak my to mówimy – lekko wakacyjna. Mamy dużo pracy, znajdujemy się w ciężkim treningu, jeszcze rano w dniu meczu mieliśmy dwuipółgodzinne zajęcia. Jesteśmy trochę „podmęczeni”, za nami bardzo krótkie wakacje, ale nie będziemy narzekać. Postaramy się pojechać do Londynu i tam coś wygrać.
- Australia do dobry przeciwnik na początek przygotowań?
- Co to za różnica, czy zagralibyśmy z Australią, Zimbabwe albo Brazylią? To nie ma najmniejszego znaczenia. Nam potrzebna jest niesamowicie duża ilość spotkań i to jest na ten moment najważniejsze.
- Co sądzisz o nowej formule, w której zostanie rozegrana tegoroczna Liga Światowa?
- Formuła jak każda inna. Nie jestem pewien, czy jest wygodniejsza, bo będziemy musieli dwa razy zmieniać strefę czasową – wcześniej lecieliśmy za ocean tylko raz. W tym roku zaczniemy od Kanady, wrócimy, a potem polecimy do Brazylii. Jest to trochę uciążliwe.
- Liga Światowa to jeden z celów na ten sezon, czy etap przygotowań do Igrzysk? Reprezentacja USA udowodniła w 2008 r., że jedno nie wyklucza drugiego.
- Jeśli ktoś jest dobry, to jest to możliwe. Mam nadzieję, że my również tego dokonamy i zrealizujemy te dwa cele. Ligi Światowej na pewno nie odpuścimy. Każdy z nas chce wygrywać i każdy chce pokonać Brazylię. A ja oprócz tego, że chcę ją pokonać, wierzę że to się uda.