Michał Kubiak: Warszawa to kolejny etap w mojej karierze
Michał Kubiak to jeden z najbardziej perspektywicznych zawodników grających obecnie w polskiej lidze. Mimo zaledwie 22 lat, zawodnik ma już za sobą występy we włoskiej Serie B oraz narodowej kadrze B. Od tego roku grać będzie w Politechnice Warszawskiej u boku swego najlepszego przyjaciela, Zbigniewa Bartmana. - To będzie dla mnie jeszcze większa motywacja występować u boku Zbyszka – mówi w rozmowie z Plusligą nowy przyjmujący Inżynierów.
PlusLiga: Jeszcze sporo czasu do rozpoczęcia Plusligi, ale w Gdańsku zaprezentowaliście się z dobrej strony. W jakiej znajdujecie się dyspozycji?
Michał Kubiak: Na pewno nie meczowej. Skupiamy się na budowie siły, treningach wytrzymałościowych i to było na boisku widać. W pewnych momentach brakowało nam sił, ale na takim etapie myślę, że można jeszcze sobie na to pozwolić. Do ligi pozostało jeszcze 1,5 miesiąca tak więc myślę, że świeżość przyjdzie wraz z jej rozpoczęciem.
- Co was czeka jeszcze przed sezonem ?
- Na początku października gramy turniej w Ełku. Tam już będą grały wyłącznie zespoły z Plusligi. W następnych tygodniach na pewno także mamy w planach udział w innych turniejach sparingowych, jednakże nie wiem dokładnie gdzie i kiedy. Wiem jednak na pewno, że przygotowania kończymy Memoriałem Zdzisława Ambroziaka u nas, w Warszawie.
- Warszawa deklaruje budowę silnego zespołu, walki o wysokie pozycje. Plan ambitny. Wierzysz w jego powodzenie?
- Na pewno w Warszawie jest wszystko czego potrzeba, by taki zespół zbudować. Jest to duże miasto, widać tutaj, tak jak i w całej Polsce, parcie na ten sport i nie widzę przeszkód by ten plan się nie powiódł. Myślę, że jesteśmy na dobrej drodze.
- A plan minimum? Macie wyznaczony cel na ten sezon ?
- Na pewno chcemy wygrywać mecz za meczem. Na tym będziemy się skupiali najbardziej. Będzie to bardzo trudne, ale na pewno nie niewykonalne. Musimy być skupieni od początku sezonu, próbować urywać punkty tym najlepszym, nie dawać się zaskoczyć tym teoretycznie słabszym, o ile takie w ogóle są. Plany są takie by wejść do „szóstki”. Ale wiadomo, że najlepiej byłoby uplasować się w „piątce”, bo dawałoby nam to awans do europejskich pucharów.
- Za główny powód gry w Warszawie, w którymś z wywiadów, uznałeś możliwość gry ze swoim najlepszym przyjacielem. Tak bardzo ci na tym zależało ?
- Nie, to nie był jedyny powód. Z pewnością był to jeden z kilku czynników, które o tym zdecydowały, ale na pewno nie jedyny. Nie rozpatrywał bym mojej decyzji tylko i wyłącznie przez ten jeden pryzmat. Na pewno gra ze Zbyszkiem będzie to dla mnie duża frajdą, wielka motywacją do pracy.
- A nie żal było ci opuszczać Włochy?
- Włochy... Owszem, jest to najlepsza liga świata. Każdy kto tam był, może to potwierdzić. Zarówno pod względem organizacyjnym jak i sportowym. Ale czy jest mi żal ? Raczej nie rozpatruję tego w takich kategoriach. Taka jest moja praca. Chcę się rozwijać, nie mogę sobie pozwolić na stanie w miejscu. Ja chce grać, zarabiać duże pieniądze, jak każdy za swoją pracę, dlatego myślę, iż Warszawa jest kolejnym punktem w mojej karierze i zobaczymy jak ten sezon się dla mnie ułoży.
- Jesteś już drugi rok z rzędu w kadrze B. W przyszłym roku będziesz próbował zaatakować pierwszą reprezentację ?
- Bardzo bym tego sobie życzył. Także tego nie uważam za niewykonalne. Jeżeli swoją dobrą grą przekonam trenerów, udowodnię, że jestem lepszy od niektórych to może mi się uda do tej kadry dostać. Nie mówię, że to stanie się w przyszłym roku, jestem jeszcze młody, mam czas, ale mam nadzieję, że kiedyś to nastąpi. Jeśli w tym roku mi się nie uda, na pewno nie załamię rąk, świat się nie zawali. Nie jest to mój priorytet w tym momencie. Bo jeśli mi się nie uda, będzie to znak, że są lepsi ode mnie i to dobrze, bo zmotywuje to mnie do jeszcze większej pracy.