Michał Łasko: graliśmy honorowo, bo szanujemy rywali i kibiców
- My mamy czyste sumienie. A jeśli inne drużyny nastawiają się na nas w play offach, to zobaczymy czy ta kalkulacja się opłaci. Historia pokazuje, że najczęściej nie - mówi kapitan Jastrzębskiego Węgla i jeden z najlepszych atakujących PlusLigi Michał Łasko, podsumowując pierwszą część rozgrywek ligowych.
PlusLiga: W spotkaniu zamykającym rundę zasadniczą zagraliście o pełną pulę, skazując się na półfinały z ZAKSĄ. Choć mieliście szansę wybrać sobie rywala…
Michał Łasko: Zagraliśmy honorowo do końca, chociaż faktycznie byliśmy w takiej sytuacji, że mogliśmy wybrać sobie przeciwnika. Chcę jasno podkreślić, że mamy szacunek do każdego rywala - bez względu na to czy plasuje się na górze tabeli, czy na dole i grając najlepszą siatkówkę jaką możemy grać, wyrażamy ten szacunek. Nie tylko do przeciwnika, także do kibiców, którzy przychodzą oglądać mecze. A jeśli inne drużyny nastawiają się na nas w play offach, to zobaczymy czy ta kalkulacja się opłaci. Historia pokazuje, że najczęściej nie.
- Mówi pan o historii włoskiej ligi? Może podać pan jakiś przykład?
- Przede wszystkim, nie chcę jednoznacznie osądzać, bo nie wiem czy niektóre zespoły przegrywały specjalnie, czy nie. Ja mogę powiedzieć jedno - nasza drużyna ma czyste sumienie i zawsze będzie miała. Jeśli chodzi o Serie A1, to kilka lat temu (w sezonie 2008/09 - przyp. red.) Trento chciało uniknąć Treviso w play offach i przegrało mecz zamykający fazę zasadniczą, z ostatnią ekipą w tabeli. Po tamtym wydarzeniu władze ligi zdecydowały, że ostatnia kolejka będzie rozgrywana jednego dnia, o tej samej godzinie.
- Jastrzębski Węgiel zakończył rundę zasadniczą PlusLigi na drugiej pozycji. To naprawdę dobry wynik.
- Jestem zadowolony z postawy drużyny i tego wyniku, który daje nam możliwość rozgrywania dwóch pierwszym spotkań play off - tak w ćwierćfinale, jak i w fazie półfinałowej na własnym terenie. Oczywiście, można dyskutować, czy jest jakaś znacząca różnica między graniem „w domu”, a na wyjeździe, niemniej statystyka pokazuje, że jednak jest - przed własną publicznością wygraliśmy osiem meczów w PlusLidze, przegraliśmy tylko raz, z ZAKSĄ. Dodatkowo, jestem pewien, że na play offy klimat w naszej hali będzie rewelacyjny, od początku sezonu taki zresztą jest, kibice zawsze są z nami. Jestem też przekonany, że jeśli dojdziemy do półfinału, to te pierwsze dwa spotkania z ZAKSĄ będą kluczowe.
- Z czego jest pan najbardziej zadowolony po zakończeniu tej części sezonu?
- Ciężko powiedzieć. Na razie, tak naprawdę jeszcze nic nie wygraliśmy, za to uciekły nam dwa cele, w Pucharze Polski i Pucharze CEV. Zwłaszcza ten drugi zaprzepaściliśmy w dość głupi sposób. W PP daliśmy z siebie wszystko, ale trzeba obiektywnie przyznać, że ZAKSA grała lepiej. Taki właśnie jest sport i trzeba umieć zaakceptować, że przeciwnik był lepszy. O CEV Cup wolałbym zapomnieć….nawet nie to, że my zagraliśmy fatalnie, ale to turecki zespół zagrał zaskakująco dobrze. Z perspektywy czasu myślę, choć pewnie nie powinienem tego mówić, że odpadnięcie z tych rozgrywek wyszło drużynie na dobre. To oczywiście jest europejski Puchar, jest jakiś tam prestiż, ale to jednak nie jest Liga Mistrzów. Zdarzało nam się przebyć dwudziestogodzinną podróż po to, żeby zagrać w pustej hali, często w warunkach dalekich od doskonałości, aż smutno robiło się w sercu. Dlatego uważam, że lepiej było skupić się na innych celach, na poprawie własnej gry. Szczególnie w takim sezonie, jak ten, po Igrzyskach Olimpijskich, gdy siatkarze odczuwają spore zmęczenie i trzeba racjonalnie gospodarować siłami.
- W tamtym roku narzekał pan na problemy z barkiem. W tym sezonie jest wszystko w porządku?
- Tak, zdecydowanie czuję się lepiej. Pomaga mi właśnie to, że nie jesteśmy jakoś szczególnie obciążeni graniem. Teraz, w play offach będzie już trochę ciężej. Ale problemy mają wszyscy, nie ma chyba zespołu bez perturbacji zdrowotnych.
- Eksperci siatkarscy podkreślają, że w tym sezonie rozgrywki PlusLigi są wyjątkowo ciekawe. Jak to wygląda od środka, z siatkarskiego punktu widzenia?
- Bardzo dobrze. Cieszę się, że Bydgoszcz ma taki dobry sezon, bo swoją postawą zasłużyli na pierwsze miejsce w tabeli. Wreszcie też docenili ich miejscowi kibice. Pięknie było przyjechać do Bydgoszczy i zobaczyć halę wypełnioną praktycznie po brzegi. Tego właśnie siatkówka potrzebuje najbardziej. No i w końcu nie ma hegemonii Skry Bełchatów, która trwałą siedem lat i czasami odbierała innym zespołom chęć do walki. Czy słabsza postawa bełchatowian mnie zaskoczyła? Przez ostatnie kilka lat grali praktycznie tym samym składem, znali się na pamięć, byli kolektywem. W tym roku trochę za bardzo zaryzykowali, bo wymienili połowę pierwszej szóstki. Jeśli zmienia się rozgrywającego, a do tego odchodzi tak ważny zawodnik, jak Kurek, a inny, równie ważny zostaje przesunięty z ataku na przyjęcie, to kłopoty są oczywiste. Choć pewnie aż tak dużych problemów się nie spodziewali.
- W pierwszej rundzie play off Jastrzębski Węgiel zmierzy się z Effectorem Kielce. W trwających rozgrywkach dobrze gra wam się z tym rywalem.
- Przede wszystkim, należy pamiętać, że historię spotkań z Kielcami mamy nieciekawą. W tym sezonie też już dali nam się we znaki, bo na wyjeździe toczyliśmy z nimi twardy, pięciosetowy bój. W Kielcach zawsze ciężko nam się grało i to mamy w pamięci. Jeśli chcemy rozstrzygnąć rywalizację na swoją korzyść, musimy podejść do niej z maksymalną koncentracją, zaangażowaniem i właściwym respektem do rywala.