Michał Łasko: nie gramy jeszcze na najwyższym poziomie
W drugiej odsłonie tryptyku pomiędzy Skrą Bełchatów i Jastrzębskim Węglem ponownie lepsi okazali się siatkarze Lorenzo Bernardiego. – Wyniki w tym sezonie układają się na naszą stronę – cieszy się Michał Łasko.
plusliga.pl: To było drugie z trzech spotkań pomiędzy Skrą i Jastrzębiem w ciągu dwóch tygodni. Przed kilkoma dniami wygraliście w pierwszym meczu ćwierćfinałowym Pucharu Polski, druga część tego tryptyku również dla was i to bez straty seta.
Michał Łasko: Ten wynik jest trochę mylny. Gdy spojrzy się na rezultat 3:0, to może się wydawać, że na boisku była jedna drużyna, ale wcale tak nie było. Zawsze to powtarzam, że ze Skrą za każdym razem trzeba grać maksa, a i tak to nie gwarantuje wygranej. Jak na razie wyniki w tym sezonie układają się na naszą stronę. Na pewno jednak nie będziemy lekceważyli przeciwnika, bo został jeszcze najważniejszy mecz do rozegrania, czyli rewanż w Pucharze Polski.
- Od początku spotkania wydawało się, że waszą taktyką na ten mecz jest zagrywanie w Michała Winiarskiego. Zaskoczył was występ tego zawodnika w podstawowym składzie?
- Michał nie trenował przez dłuższy czas, ale jeśli trener go wystawił na boisko, to musi być już w pełni zdrowy, aby móc wytrzymać trudy rywalizacji. Generalnie dobrze sobie poradził. Na pewno jednak to, co zrobiliśmy tego wieczora nie wystarczy, żeby odnieść sukces za kilka dni w Jastrzębiu. Pracujemy dalej.
- To wasze trzecie zwycięstwo z wicemistrzami Polski w tym sezonie. Jaki jest sposób na pokonanie Skry?
- Trzeba grać na 100 procent, wszystkim, co się ma. Wydaje mi się, że w tych dwóch meczach nie było jeszcze najwyższego levelu. To były trochę niebezpieczne spotkania, bo przypadły w okresie świąteczno-noworocznym. Na szczęście w tym sezonie to my wygraliśmy te mecze. Wyciągnęliśmy zwłaszcza ten pierwszy, kiedy było 2:1 dla Skry i musieliśmy gonić wynik.
- Po wygranym pierwszym spotkaniu w Pucharze Polski jesteście jedną nogą w półfinale tych rozgrywek. Zwycięstwo na wyjeździe ze Skrą to spora zaliczka w perspektywie rewanżu we własnej hali.
- W punktach jest 100 do 99, więc nasza przewaga nie jest duża. Trzeba wygrać, nie ma innego wyjścia, bo jeśli wyjdziesz na boisko ze Skrą z myślą „muszę wygrać dwa sety z dużą przewagą”, to dostaniesz 0:3. Przed naszą publicznością na pewno zagramy z jak największym respektem, ale chcemy zwyciężyć.
- Wygraliście dziesięć ostatnich meczów w krajowych rozgrywkach i wreszcie wyniki są takie, jakich od was oczekiwano.
- Moim zdaniem możemy grać jeszcze lepiej, o wiele lepiej! Ale wygrywamy i to jest najważniejsze. Czasami jest lepiej, czasami gorzej. Powtórzę jeszcze raz, te dwa spotkania ze Skrą nie stały na super poziomie. Zdecydowanie lepiej graliśmy przed Świętami, np. z Resovią. To, że wygrywamy na pewno jednak podwyższa morale.
- Mówił Pan, że sezon po roku olimpijskim jest dla zawodników bardzo trudny. Mnóstwo rozegranych spotkań, ale Pan miał chyba o tyle łatwiej, że wrócił z Londynu w dobrym humorze.
- Jest ciężko. Bardzo ciężko. Rok olimpijski kosztuje bardzo dużo energii. Najpierw przygotowania do igrzysk, potem turniej, a po nim ta adrenalina spada. Trzeba utrzymać motywację, ale być na igrzyskach to oczywiście marzenie każdego. Wspomnę jeszcze o Pucharze CEV, to trochę inne rozgrywki, też bardzo wyczerpujące. Przez to, że odpadliśmy, mamy do dyspozycji cały tydzień na spokojną pracę. Możemy rozłożyć siły i to jest na pewno dla nas korzystniejsze. Po klubach, które rywalizują w Lidze Mistrzów widać, że czasami mają kontuzje i nie zawsze są na topie. Każdy się boi o zdrowie, szczególnie, gdy gra się tak dużo spotkań w sezonie.
- Jakie cele na rok 2013 stawia sobie Michał Łasko?
- Mam nadzieję, że będziemy walczyć o najwyższe cele zarówno w Pucharze Polski, jak i w PlusLidze. Szczególnie w lidze. Wydaje mi się, że klub i nasi kibice zasłużyli po tylu latach na walkę o złoty medal. Publiczność jest super, jest fajny klimat, niezależnie od tego, czy wygrywamy, czy przegrywamy. Moim zdaniem to najlepsze miejsce w Polsce, aby obejrzeć mecz siatkówki.