Michał Masny: jest progres
Zdaniem rozgrywającego Jastrzębskiego Węgla Michała Masnego o zwycięstwie jego drużyny w konfrontacji z mistrzem Polski Asseco Resovią Rzeszów zdecydowała konsekwencja taktyczna. A co będzie kluczem do wygranej w pojedynku LM z austriackim Tirolem, już w najbliższy wtorek 29 października?
PlusLiga: Po porażce w Ankarze, w sobotę Jastrzębski Węgiel zagrał bardzo dobry mecz. Wreszcie widoczna była w drużynie sportowa złość.
Michał Masny: Wydaje mi się, że ona zawsze w nas jest. W sobotę natomiast, przynajmniej moim zdaniem, bardzo dobrze zagraliśmy taktycznie. Trochę nie wyszedł nam początek trzeciego seta. Potem dogoniliśmy Resovię, ale nie zdołaliśmy wygrać końcówki. W czwartej partii znów wróciliśmy do realizacji taktyki i to było kluczem do zwycięstwa.
- W pierwszych meczach sezonu widoczny był brak zgrania pana z Michałem Łasko. W rywalizacji z mistrzem Polski wyglądało to już imponująco.
- Ale też byliśmy po niespełna dwóch tygodniach wspólnych treningów. A jednak potrzeba trochę czasu, żeby się zgrać, żebym ja wiedział jakie piłki mu rzucać i żeby on wiedział jak pójść do ataku. Myślę, że progres faktycznie jest widoczny. Mimo iż rozpoczęliśmy rywalizację w Lidze Mistrzów, w ostatnich dniach dość ostro potrenowaliśmy, bo teraz tego bardzo potrzebujemy. Musimy jakoś pogodzić treningi ze sporą ilością meczów i wytrzymać. Dopóki będzie zdrówko, będzie ok.
- Dobre wieści idą z Francji. Podobno Nicolas Marechal ma pojawić się w klubie do dwóch tygodni. To prawda?
- O to trzeba zapytać trenera albo prezesa. Może to zabrzmi nieładnie, ale mnie ta sytuacja nie interesuje, musimy grać takimi zasobami, jakie mamy.
- Jednak przydałby się dodatkowy gracz na przyjęciu.
- Zależy w jakim stopniu będzie gotowy do grania. To, że przyjedzie do Polski, nie znaczy, że od razu nam pomoże. Na razie musimy grać w tym składzie, w którym jesteśmy, nie ma co się zastanawiać nad tym co by było gdyby…
- To porozmawiajmy o inauguracyjnym meczu Ligi Mistrzów. Co stało się w Ankarze po pierwszym, świetnym w waszym wykonaniu secie?
- Nie wiem. Patrząc od środka, z boiska, trudno powiedzieć czy to my zaczęliśmy grać gorzej, czy rywale lepiej. Na pewno w trzeciej partii zaczął mocno zagrywać Juantorena i mieliśmy spore problemy ze skończeniem piłki. Ten zawodnik zrobił różnicę. W dalszej części meczu oni grali to samo, a my chyba jednak gorzej. Nie wiem czy byliśmy zmęczeni po długiej podróży, czy była jakaś inna przyczyna.
- Porażka tym bardziej denerwująca, że w zespole z Ankary punktowali praktycznie dwaj gracze, Juantorena i Kazijski.
- Tak samo wyglądała gra włoskiego Trentino. Teraz tym bardziej nie ma co się dziwić, bo Raphael nie jest jeszcze zgrany z całym zespołem, a tercet Juantorena, Kazijski, Djuric zna się bardzo dobrze z poprzednich lat. Normalna sytuacja.
- Przegraliście z Halkbankiem 1:3, ale na pewno są jakieś pozytywy z tej konfrontacji? Szczególnie mając w perspektywie rewanż na własnym boisku, który najprawdopodobniej będzie decydował o pierwszym miejscu w gr. F.
- Było kilka dobrych momentów w naszej grze. Mieliśmy jakieś ustalenia i byliśmy w stanie je wykonać. Dwa sety zagraliśmy naprawdę dobrze. Po powrocie do Jastrzębia nawet rozmawialiśmy o tym wspólnie, trener podkreślił, że są plusy z tego meczu.
- W najbliższy wtorek kolejne starcie w ramach LM, z Hypo Tirolem Innsbruck. To rywal zdecydowanie w zasięgu JW.
- Nie możemy podejść do pojedynku z Tirolem w taki sposób. Musimy być tak skoncentrowani i zdeterminowani, jak przed meczem z Halkbankiem czy Resovią. Musimy zagrać dokładnie to, co będzie ustalone, co najlepszego będziemy w stanie dać z siebie tego dnia. Gra nie zawsze układa się po naszej myśli, ale zawsze trzeba wyciągać z siebie maksimum. Znam kilku zawodników z drużyny naszych austriackich rywali, znam także trenera, ale myślę, że nasz sztab szkoleniowy ma wystarczającą ilość materiałów, by właściwie przygotować nas do rywalizacji. Jeśli zagramy tak, jak w spotkaniu z Resovią i do tego dołączy jeszcze taktyka, będzie dobrze.