Michal Masny: szanse oceniam 50 na 50
Słowacki rozgrywający ZAKSY Kędzierzyn-Koźle, Michal Masny uważa, że na etapie półfinałów trudno jest mówić o elementach zaskoczenia ze strony obu zespołów.
- Teraz to nie jest już możliwe, żeby ktoś kogoś zaskoczył. Po prostu kto lepiej zagra i ma nieco więcej szczęścia to wygrywa. Tak też było w pierwszych dwóch meczach - mówi Michal Masny, który po dobrym pierwszym meczu swojego zespołu w kolejnym musiał przełknąć gorycz porażki. Nie robił jednak z tego jakiejś ogromnej tragedii.
- Taki jest sport, że ktoś musi wygrać, a ktoś przegrać - twierdzi. - W pierwszym meczu graliśmy na swoim równym dobrym poziomie. W drugim zaczęliśmy źle. W pierwszych dwóch mieliśmy dużo kłopotów w przyjęciu, a Resovia grała trochę lepiej niż dzień wcześniej. Później wróciliśmy do swojego poziomu, ale w decydującym tie-breaku zabrakło nam niewiele. Szkoda, że się nie udało. Jest remis i zaczynamy niejako rywalizację od nowa - twierdzi słowacki rozgrywający, któremu teraz trudno jest wskazać zdecydowanego faworyta w rywalizacji.
- Myślę, że w tej naszej konfrontacji nikt nie jest faworytem. Oceniam szanse obu drużyn 50 na 50. Zarówno my jak i Resovia prezentujemy zbliżony poziom - twierdzi Masny, który na pytanie czy jego zespół zakończy rywalizację w Rzeszowie czy wróci na piąty mecz do Kędzierzyna opowiada. - Zawsze powtarzam, że w każdym meczu walczymy o każdą piłkę, a co z tego wyjdzie i jak będzie zobaczymy później - kończy Masny.