Michał Mieszko Gogol: bardzo dobrze przepracowaliśmy sezon reprezentacyjny
Reprezentacja Polski B w ubiegłym roku zajęła czwarte miejsce podczas I Igrzysk Europejskich w Baku oraz trzecie w Lidze Europejskiej. Michał Mieszko Gogol w rozmowie z nami podsumowuje sezon kadrowy oraz wyjaśnia dlaczego do zespołu Asseco Resovii dołączył Julien Lyneel, Thomas Jaeschke i Aleksander Śliwka.
PLUSLIGA.PL: Na początku wrócimy do I Igrzysk Europejskich w Baku. Reprezentacja Polski zajęła tam czwartą lokatę. To miejsce było odzwierciedleniem możliwości drużyny?
MICHAŁ MIESZKO GOGOL: Wydaje mi się, że mogliśmy pokusić się o coś więcej. Na dobrą sprawę zabrakło nam kilku piłek w meczu z Bułgarami, aby zagrać finale. Prowadziliśmy kilkoma punktami w tie-breaku, ale w końcówce zabrakło zimnej krwi i doświadczenia. Tak naprawdę dwa proste błędy sprawiły, że daliśmy się zepchnąć z naszej pozycji. Myślę jednak, że wykonaliśmy optymalny plan. Założenie było takie, żeby wyjść z grupy, a potem przebrnąć przez ćwierćfinał. Udało się to zrealizować. Co więcej awansowaliśmy do półfinału, a potem rozegraliśmy mecz o brązowy medal.
W fazie grupowej turnieju w Baku rozegraliście dość dużą ilość pięciosetowych spotkań. Czy to miało wpływ na to, że w najważniejszych momentach igrzysk drużynie zaczęło brakować sił?
MICHAŁ MIESZKO GOGOL: Trzeba przyznać, że niektóre tie-breaki rozgrywaliśmy na własne życzenie. Mieliśmy okazję, żeby zakończyć mecze w trzech lub czterech setach. Nie zmienia to faktu, że te tie-breaki bardzo zahartowały drużynę. Myślę, że dzięki temu wykuł się zespół z charakterem, który później był bardzo odporny na różne boiskowe sytuacje. Jedyny moment, kiedy daliśmy się wyprowadzić z równowagi przytrafił się nam podczas spotkania z Bułgarią. Uważam, że jakość naszej gry była naprawdę niezła. Oczywiście były przestoje, ale ogólnie zagraliśmy bardzo dobry turniej. Udało się nam pokonać drużyny, które podobnie jak nasza miała w składzie młodych, perspektywicznych zawodników oraz doświadczonych graczy. Mam na myśli m.in. Serbię, Francję czy Słowację. Tak naprawdę przegraliśmy z zespołem, w którym aż czterech zawodników przez lata występowało w pierwszej reprezentacji Bułgarii. Z kolei w meczu o brązowy medal przyszło nam się zmierzyć z Rosjanami, którzy również dysponowali ogromnym potencjałem. Co prawda byli to zawodnicy, którzy dopiero zaczynają pukać do drzwi pierwszej reprezentacji, ale momentami nie odstawali umiejętnościami od starszych kolegów grających w tym czasie w pierwszej drużynie narodowej. Przyznaję, że mieliśmy swoje szanse w tym ostatnim spotkaniu o brązowy medal. Nawiązaliśmy walkę, ale nie udało się nam pokonać Rosji. Myślę, że czwarte miejsce to dobra pozycja. Mamy powody do zadowolenia, bo wykonaliśmy dobrą pracę, która została nagrodzona nie medalem, ale dwoma powołaniami do kadry narodowej prowadzonej przez Stephane’a Antigę.
Jako sztab szkoleniowy macie powody do zadowolenia i satysfakcji ze swojej pracy.
MICHAŁ MIESZKO GOGOL: Oczywiście, że tak. Tak samo jak w poprzednim sezonie kadrowym, kiedy grał z nami Mateusz Bieniek. Trzeba pamiętać, że nie zawsze będziemy wygrywać. Porażki też będą nam się przytrafiać. Tak jak powiedziałem wcześniej naszym priorytetem jest ogrywanie i przygotowywanie zawodników docelowo do gry w pierwszej reprezentacji Polski. Oczywiście ten procent zawodników będzie wynosił pięć czy dziesięć procent. Wystarczy, że co roku tylko jeden zawodnik zapuka do drzwi kadry narodowej, a już będziemy mogli mówić o sukcesie. Uważam, że właśnie wtedy to wszystko ma sens. A jeśli przy okazji uda się nam zdobyć jakiś medal to satysfakcja będzie podwójna. W każdym meczu czy turnieju gramy o zwycięstwo.
Ligę Europejską rozegraliście nieco innym składem niż I Igrzyska Europejskie. Skąd te rotacje w składzie drużyny?
MICHAŁ MIESZKO GOGOL: Przede wszystkim Liga Europejska miała służyć sprawdzeniu kilku zawodników pod kątem przydatności w pierwszej reprezentacji Polski. Mieliśmy taką możliwość między innymi dlatego, że byliśmy gospodarzem Final Four Ligi. Jeszcze przed turniejem w Baku wszystko zostało ustalone. Poza tym igrzyska w Baku pokazały nam, że młodsi zawodnicy mogą grać równie dobrze, jak ich starsi koledzy, a momentami nawet lepiej. Można powiedzieć, że to przejście z doświadczonych zawodników do tych młodszych było naturalną koleją rzeczy. Ponadto pomiędzy turniejem w Baku, a startem Ligi Europejskiej mieliśmy tylko jeden dzień przerwy. Dlatego też zmęczenie z igrzysk przełożyło się na naszą grę w europejskich rozgrywkach. Wydaje mi się, że najlepszym rozwiązaniem byłoby wymienienie całej dwunastki, ale z różnych względów było to niemożliwe. Po pierwsze do rozgrywek została zgłoszona dana liczba zawodników, a po drugie nie mieliśmy takiego potencjału ludzkiego, żeby wymienić całą drużynę kadry B. W czasie Ligi Europejskiej niektórzy zawodnicy dostawali więcej wolnego, niektórzy mniej. Uważam, że mimo wszystko bardzo dobrze przepracowaliśmy trzy miesiące. Kalendarz był bardzo napięty, ale pokazaliśmy się z bardzo dobrej strony. Myślę że możemy doszukiwać się wielu pozytywów w grze drużyny.
W pana opinii, który z zawodników przez te trzy miesiące zrobił największy postęp?
MICHAŁ MIESZKO GOGOL: Osobiście uważam, że bardzo duże postępy w grze zrobił Jan Nowakowski. Zarówno jeśli chodzi o skuteczność w ataku oraz koordynację na boisku. Ponadto poprawił swoją zagrywkę i grę w bloku. Aż trudno było uwierzyć w to, że wspomniany zawodnik przesiedział niemal cały sezon na ławce. Kibicujemy mu bardzo, żeby jak najwięcej grał w tym sezonie ligowym. Jeśli chodzi o innych zawodników - uważam, że rozwinął się także Michał Kędzierski. Jego rozegranie jest dużo szybsze i bardziej dynamiczne. Widać u niego pomysł na grę i prowadzenie drużyny. Z kolei Szymon Romać odważnie wchodził na zmiany. W polu serwisowym nie bał się ryzykować i ani przez chwilę nie zwalniał ręki w tym elemencie. Myślę, że przez te trzy miesiące potwierdził swoją dyspozycje z sezonu ligowego. Poza tym miłym zaskoczeniem była gra Adriana Buchowskiego, który bardzo pomógł drużynie. Po pierwsze swoją mentalnością, zadziornością, walką, ambicją, ekspresyjnością, a po drugie przyjęciem. Pokazał, że potrafi wziąć ciężar gry na siebie w tym elemencie. Miał mecze, w których bardzo dobrze atakował. Jest to bardzo dobry, mądry zawodnik. Ma szansę się rozwijać, podnosić swoje umiejętności. Jestem przekonany, że w lidze jeszcze nie raz będzie o nim głośno.
W czasie trwania sezonu wiele mówiło się przechodzeniu Aleksandra Śliwki z kadry B do reprezentacji juniorów i jego zmęczeniu. Czy takie zmiany, rotacje były konieczne?
MICHAŁ MIESZKO GOGOL: Uważam, że z racji tego że jest młodym zawodnikiem powinien jak najwięcej grać. Rzeczywiście w czasie rozgrywek Ligi Europejskiej pojechał do Krosna na zgrupowanie kadry juniorów. Dużo czasu spędził w podróży. Może gdyby jeszcze raz przemyśleć tę decyzję, to rzeczywiście lepiej byłoby gdyby został z nami. Ale z drugiej strony taka była umowa między trenerami. Tak jak powiedziałem wcześniej, jest młody i powinien jak najwięcej grać. Oczywiście trzeba dozować tę grę i ilość spotkań do rozegrania.
W sezonie ligowym ma sporą konkurencję jeśli chodzi o miejsce w wyjściowej szóstce Asseco Resovii Rzeszów.
MICHAŁ MIESZKO GOGOL: Prawda jest taka, że nikt nic za darmo mu nie da w Resovii Rzeszów. Zawodnik doskonale wie, że musi walczyć o miejsce w składzie. Na pewno lepiej, żeby w drużynie grali polscy zawodnicy, a nie obcokrajowcy. To pomaga w budowaniu drużyny, która w pewnych momentach musi dostosować się do limitu obcokrajowców w wyjściowej szóstce. Aleksander Śliwka został rzucony na głęboką wodę, ale myślę że radzi sobie całkiem nieźle. Jest na tyle dojrzały, że podejmuje rywalizację z tymi najlepszymi. Tym bardziej, że sezon jest bardzo intensywny. Tak naprawdę w drugiej połowie sezonu i playoffach będzie grała dopiero ta żelazna szóstka. Jednak po to mamy tak szeroki skład, żeby móc rotować składem.
Przed rozpoczęciem sezonu ligowego wielu ekspertów podkreślało, że Asseco Resovia Rzeszów ma najsilniejszy skład. Zgadza się pan z taką opinią?
MICHAŁ MIESZKO GOGOL: Osobiście myślę, że na papierze jesteśmy najsilniejsi. Natomiast do tego wszystkiego dochodzi jeszcze wiele innych czynników. Mam nadzieję, że ta drużyna która jest równie mocna na papierze, będzie również głodna walki na boisku i nie będzie zakładać, że przeciwnik przed nią uklęknie. W mojej opinii dużo łatwiej atakuje się z pozycji takiego głodnego, podrażnionego zespołu. Ten sezon jest trudniejszy, ponieważ każdy mówi o tym, że mamy silną drużynę. Ciąży na nas presja, po raz kolejny bronimy tytułu mistrza Polski. Musimy być mocni mentalnie. Nie możemy dać się złamać.
Przed sezonem do drużyny dołączył francuski przyjmujący Julien Lyneel. Przez ostatni sezon zmagał się on z poważną kontuzją. Nie obawialiście się, że Polsce powrócą jego problemy zdrowotne?
MICHAŁ MIESZKO GOGOL: Mieliśmy świadomość tego, że Julien Lyneel zmagał się z kilkoma kontuzjami. Daliśmy mu jednak szansę. Wierzymy, że odwdzięczy się jak najlepszą grą. Przełamie się i wejdzie na ten poziom, który prezentował przed kontuzją. Jest to zawodnik defensywny i techniczny. Weźmy pod uwagę to, że w naszej lidze zawodnicy techniczni się sprawdzają. Wystarczy wspomnieć Guillaume Samica, Stephane’a Antigę, Mateusza Mikę, czy Nicolasa Marechala. Ci techniczni zawodnicy bardzo dobrze odnajdują się w polskiej lidze.
W gronie przyjmujących zaszła jeszcze jedna ważna zmiana. Po kilku latach z klubem pożegnał się Paul Lotman, a jego miejsce zajął drugi amerykański przyjmujący Thomas Jaeschke.
MICHAŁ MIESZKO GOGOL: Paul Lotman był naszą małą wizytówką klubu. To zawodnik, który był bardzo mocno zaangażowany w klub. Żył bardzo dobrze ze wszystkimi ludźmi, spajał drużynę. Nawet jak nie grał to zawsze był z zespołem. Nawet siedząc na ławce pomachiwał i wspierał chłopaków na boisku. Jego odejście było smutne. Jednak przyszedł taki czas, że postawiliśmy na innego zawodnika. Wybór padł na kolejnego Amerykanina - Thomasa Jaeschke. Wiążemy z nim duże nadzieje. Myślę, że wykonaliśmy dobry ruch jeśli chodzi o siatkarskie sprawy.
* Powyższy wywiad został przeprowadzony przed rozpoczęciem sezonu ligowego 2015/16.