Michał Mieszko Gogol przed meczem z Zenitem Kazań
Asseco Resovia Rzeszów w półfinale Final Four Ligi Mistrzów zmierzy się z Zenitem Kazań. - To jest jeden mecz, podczas którego może zdarzyć się wszystko - mówi w specjalnej rozmowie z naszym portalem Michał Mieszko Gogol, statystyk mistrza Polski.
PLUSLIGA.PL: W półfinale Final Four Ligi Mistrzów zmierzycie się z Zenitem Kazań. Jak musicie zagrać przeciwko tej drużynie, aby odnieść zwycięstwo?
MICHAŁ MIESZKO GOGOL: Przede wszystkim trzeba wywrzeć na nich presję. Kiedy gra się przeciwko reprezentacji Rosji, czy rosyjskim zespołom ważne jest to, aby nie pozwolić im zbudować kilkupunktowej przewagi. Oczywiście coś takiego łatwo się mówi, ale przeciwko Zenitowi Kazań musimy wypełnić dwa podstawowe elementy - dobrze przyjąć zagrywkę oraz dobrze bronić piłkę w polu. Musi współpracować linia blok-obrona. Jednocześnie nie możemy zapominać o swoich założeniach i taktyce. Oglądaliśmy bardzo dużo meczów naszego przeciwnika, ale najbardziej koncentrowaliśmy się na tych, w których mieli jakieś problemy. Dobrym przykładem jest spotkanie Zenitu z PGE Skrą Bełchatów, kiedy to polski zespół naprawdę świetnie bronił i przyjmował. Oczywiście mamy świadomość tego, że na pewno rywale poślą na naszą stronę jakiegoś asa serwisowego, ale nie możemy dopuścić to tego, żeby przytrafiła się im seria tego typu zagrań. Szczególnie przy zagrywce trójki, podstawowych skrzydłowych.
PGE Skra Bełchatów wygrała pierwszy mecz II rundy fazy play off Ligi Mistrzów i potrafiła się przeciwstawić mistrzowi Rosji. Pokazała, że można zmusić tę drużynę do popełnienia błędów.
MICHAŁ MIESZKO GOGOL: To prawda, kiedy bełchatowianie zaczęli z nimi grać jak równy z równym, okazało się, że pod naciskiem Zenit Kazań popełnia błędy. Zaczęli je popełniać szczególnie w polu serwisowym. Kiedy byli pod presją, nie zagrywali już tak mocno. To może wynikać z tego, że większość meczów w sezonie drużyna z Kazania kończy wygrywając set do 15. Tak naprawdę nigdy nie rozgrywają nerwowych końcówek. Grają po prostu na luzie. Dla nich granie z większymi emocjami i na tak zwanym styku jest swego rodzaju nową rzeczą albo czymś, co im rzadko się zdarza. Myślę, że najlepiej pokazały to mecze z PGE Skrą Bełchatów w Lidze Mistrzów oraz Kuzbass Kemerovo w lidze rosyjskiej. Trzeba jednak pamiętać, że nawet doprowadzając do zaciętej końcówki z tym zespołem, nie można być pewnym wygranej. To drużyna ze świetnymi zawodnikami, którzy się nie poddają. Niemniej jest to jakaś szansa dla naszego zespołu. Jednak tak jak powiedziałem wcześniej, trzeba zniwelować siłę ich zagrywki, tzn. przyjąć ich serwis - nie zawsze musi być to dokładne przyjęcie w punkt. Najważniejsze będzie pozostawienie piłki po swojej stronie siatki i nie popełnianie bezpośrednich błędów, a tym bardziej w serii.
Trener Władimir Alekno po meczu w łódzkiej Atlas Arenie powiedział, że porażka ze PGE Skrą sprawiła, że w końcu mieli materiał, na którym mogli zobaczyć jakie popełniają błędy. Jak było widać wyciągnęli wnioski ze swoje porażki i w rewanżu zagrali niemal bezbłędnie. W dobrej grze nie przeszkodził im nawet głośny doping polskich kibiców. Można się zatem spodziewać, że na kolejny mecz z polską drużyną również zmotywują się podwójnie.
MICHAŁ MIESZKO GOGOL: Myślę, że Zenit Kazań jest przyzwyczajany do gry przed tak dużą publicznością, jaka ich będzie oglądać w Krakowie. Przed spotkaniem z PGE Skrą Bełchatów trener Władimir Alekno zarządził uruchomienie głośników w hali, aby zawodnicy przyzwyczaili się do poziomu hałasu, dopingu, z jakim przyjdzie im się spotkać w Łodzi. Przez cały tydzień w takiej atmosferze przygotowywali się do rewanżowego spotkania z bełchatowską drużyną. Jak było widać przyniosło to efekt, bo w Łodzi zagrali fenomenalnie. Tak naprawdę ani hala, ani doping im nie przeszkadzał. Nie możemy liczyć na to, że zawodnicy z Kazania będą mieli miękkie kolana z powodu atmosfery panującej w Tauron Arenie. To my musimy być skoncentrowani na swoich założeniach i wywierać na nich presję swoją grą. Mam nadzieję, że to nam doping polskich kibiców doda skrzydeł.
Zenit Kazań jak pan zauważył jest przyzwyczajony do gry przed tak liczną publicznością. Nie obawiacie się, że doping polskich kibiców może nieco sparaliżować waszą drużynę?
MICHAŁ MIESZKO GOGOL: Myślę, że będziemy mieli nieco luźniejszą głowę. Nie oznacza to, że wyjdziemy na boisko w pełni rozluźnieni. Tak jak powiedziałem wcześniej musimy być skoncentrowani od początku do końca na meczu. Uważam, że większa presja będzie po stronie Zenitu Kazań. To rosyjski zespół jest faworytem tego turnieju, ma świetnych zawodników i trenera. Natomiast my musimy realizować założenia, które postawimy sobie przed tym spotkaniem.
Można zatem powiedzieć, że Zenit Kazań musi wygrać ten mecz, a wy tylko możecie?
MICHAŁ MIESZKO GOGOL: Myślę, że można byłoby to tak określić. Jednak warto podkreślić, że nasza drużyna potrafi grać w siatkówkę na wysokim poziomie sportowym. Chcemy to pokazać podczas Final Four w Krakowie, szczególnie biorąc pod uwagę naszą słabą rundę zasadniczą. Mamy też coś do udowodnienia. Może rzeczywiście nasz sobotni przeciwnik ma większy potencjał, ale to jest siatkówka. Tak naprawdę to jest jeden mecz, podczas którego może wydarzyć się wszystko. Najlepszy przykład tego mieliśmy w Final Four Ligi Mistrzyń, gdzie drużyna gospodyń przed turniejem była klasyfikowana na czwartym miejscu, a ostatecznie wygrała całe rozgrywki.
Andrzej Wrona, środkowy PGE Skry Bełchatów po meczu w Łodzi zapytany o szanse waszego zespołu w półfinale Ligi Mistrzów powiedział: „Pokazaliśmy, że z Zenitem Kazań można jeden raz wygrać, dwukrotnie jest znacznie trudniej. Ale rzeszowianie spotkają się z nimi tylko raz, więc staną przed ogromną szansą”.
MICHAŁ MIESZKO GOGOL: Zgadzam się w stu procentach z tym, co powiedział Andrzej Wrona. Oglądaliśmy oba mecze PGE Skry i Zenitu. W jakimś sensie ten pierwszy mecz, w którym bełchatowianie grali bardzo dobrze naprowadził nas na kilka przemyśleć dotyczących gry. W tym miejscu pojawia się jednak pytanie, czy jesteśmy w stanie to zrealizować. Zakładać sobie coś, a realizować, przy tak dobrej drużynie jak Zenit Kazań nie należy do najłatwiejszych.
Na początku powiedział pan, że ważną rolę w drużynie odgrywają skrzydłowi - m.in. Matthew Andreson, Wilfredo Leon i Maksim Michajłow. Oprócz nich warto wspomnieć o doświadczonym rozgrywającym Aleksandrze Butko.
MICHAŁ MIESZKO GOGOL: Zenit Kazań to najprawdopodobniej jedyna drużyna na świecie, która przy przyjęciu negatywnym, mniej więcej w odległości 3,5 metra od siatki potrafi atakować z 70% skutecznością, a czasami 75%. Dla nich nie ważne jest przyjęcie do siatki. Tak naprawdę Aleksander Butko nie musi grać skomplikowanej siatkówki. Ma do dyspozycji świetnych skrzydłowych i tylko decyduje do kogo w danym momencie wystawić piłkę. Jeśli chodzi natomiast tylko i wyłącznie o rozgrywającego to myślę, że znamy jego ulubione zagrania, chociażby z zeszłego sezonu z Nowosybirska. Najważniejsze będzie to, żeby wyjść na boisko, zagrać bez kompleksów i zaprezentować najlepszą siatkówkę na jaką nas stać.
W drugim sobotnim półfinale Final Four Ligi Mistrzów spotkają się dwie włoskie drużyny - Trentino Diatec i Cucine Lube Civitanova. Kto pana zdaniem zwycięży?
MICHAŁ MIESZKO GOGOL: Przyznam, że ten mecz oceniam 50 na 50 z minimalnym wskazaniem na Trentino, dlatego że to drużyna nieprzewidywalna. Mając dobre przyjęcie mogą grać wszystkimi strefami - zarówno skrzydłem, pajpem, czy pierwszym tempem. Ich gra jest urozmaicona, a przy okazji potrafią mocno zagrywać. Oczywiście Cucine Lube nie odstaje bardzo poziomem, ale ograniczają się raczej do gry skrzydłami, a środek uruchamiają tylko w kontrataku. Wydaje mi się, że to iż Trentino może zastosować różne warianty gry może zaważyć na tym, że to oni zwyciężą. Ważną rolę oczywiście odegrają bardzo doświadczeni atakujący. Przyznam szczerze, że sam jestem bardzo ciekawy ostatecznego rozstrzygnięcia.