Michał Mieszko Gogol: szczęście jest potrzebne
- Puchar Polski Enea Cup 2013 wygrała drużyna, która na to zasłużyła. Mieliśmy swoje szanse, ale ich nie wykorzystaliśmy. Teraz stawiamy na ciężką pracę, aby ten zespół miał charakter, tożsamość. Aby w fazie play-off Resovia była monolitem, który nie ugnie się przed nikim w jakiejkolwiek sytuacji boiskowej i poza boiskowej - zapowiada Michał Mieszko Gogol, statystyk drużyny mistrza Polski.
PlusLiga: AssecoResovia Rzeszów przegrała w finale Pucharu Polski Enea Cup z ZAKSĄ Kędzierzyn-Koźle 1:3. Co Twoim zdaniem zadecydowało o tej porażce? Nerwy, błędy własne, czy pewność siebie po wygranym pierwszym secie?
Michał Mieszko Gogol: Myślę, że wiele się złożyło na tę porażkę. Wyszliśmy na to spotkanie agresywnie usposobieni. Chcieliśmy ten mecz wygrać. Wiedzieliśmy, że aby wygrać z ZAKSĄ musimy zagrać agresywnie na zagrywce i dobrze przyjmować. W pierwszym secie potrafiliśmy dobrze wykorzystać trudne i sytuacyjne piłki. Graliśmy mądrze, cierpliwie, potrafiliśmy kiwnąć, nabić na blok, wykorzystać słabsze punkty przeciwnika.
Natomiast w kolejnych partiach mieliśmy ogromne problemy z tych samych piłek. Nasze przyjęcie nie było dobre, ale mimo to w pierwszym secie jakoś daliśmy sobie radę. Później, kiedy mieliśmy źle przyjętą piłkę graliśmy wąsko, nisko, ryzykowaliśmy ataki z trudnych piłek, atakowaliśmy prosto w środek bloku. W tym momencie umknęła nam cierpliwość. Z kolei przeciwnik odbudował się, nabrał pewności siebie i wypunktował nas. Przy okazji Michał Ruciak i Łukasz Wiśniewski napsuli nam dużo krwi zagrywką. Uważam, że należy się duży szacunek dla przeciwnika. Wiedzieliśmy, że Antonin Rouzier zmagał się z kontuzją. A mimo to ryzykowali i desygnowali go do gry. Ponadto grali odważnie, potrafili kamuflować swoje słabości i wygrali ten mecz. Z kolei my nie wykorzystaliśmy tych słabości. Moim zdaniem w niedzielę wygrała ta drużyna, która na to zasłużyła. Nie oznacza to jednak, że nie mogliśmy wygrać tego meczu. Mieliśmy swoje szanse, ale ich nie wykorzystaliśmy. I to jest najgorsze, ponieważ po takim spotkaniu pozostaje ogromny niedosyt.
- Porównując mecz półfinałowy i finałowy w Waszym wykonaniu dostrzega się jedną ważną różnicę. W sobotę atak w drużynie był równo rozłożony między atakującego, przyjmujących i środkowych. Niestety w niedzielę tej równowagi już zabrakło.
- Tak. W niedzielę mieliśmy zdecydowanie mniej akcji środkiem, ale sobotni mecz był bardziej wojną techniczną, wojną na floty, na miękkie nabicia, przebicia, na cierpliwą grę. Zarówno my, jak i Delecta Bydgoszcz graliśmy bardzo cierpliwie. Natomiast w niedzielę mieliśmy słabsze przyjęcie, nieco słabszy mecz zagrał Paul Lotman i nie mogliśmy już tyle grać pierwszym tempem. Musieliśmy grać skrzydłami, a na tych skrzydłach popełnialiśmy błędy.
- Nie udało się Wam zdobyć Pucharu Polski. W niedzielę kibice ZAKSY Kędzierzyn-Koźle śpiewali „Puchar Polski już mamy na mistrza Polski czekamy”. Przy tak świetnie dysponowanej drużynie z Opolszczyzny, nie będzie Wam łatwo obronić tytułu mistrza Polski?
- Wszyscy walczymy do samego końca. Końcówka sezonu pokaże, kto jest najlepszy. Najważniejsze będą mecze w fazie play-off. Myślę, że sprawa mistrzostwa Polski jest otwarta. Być może ta niedzielna porażka będzie dla nas dodatkowym bodźcem do ciężkiej pracy. Nie gramy już na trzech frontach, tylko na jednym, więc mamy trochę czasu, żeby skoncentrować się na treningu i po udoskonalać elementy, które nie funkcjonują jeszcze tak, jak powinny. Nie da się ukryć, że ZAKSA w tej chwili ma bardzo dobrą drużynę, ma swój styl, charakter gry. My tego charakteru i stylu gry w tym sezonie jeszcze szukamy. Powiedzmy, że wiemy co jeszcze możemy zrobić, a co poprawić. Będziemy nad tym pracowali, żeby wypracować ten charakter na play-offy.
- Uda się Wam znaleźć ten odpowiedni styl i charakter gry przed fazą play-off? Nie jest już za późno?
- Wydaje mi się, że nie jest za późno. Mamy jeszcze trochę czasu i spokoju. Poprzedni sezon pokazał, że zdążyliśmy ze wszystkim. Tak jak powiedziałem wcześniej mamy nad czym pracować i zastanawiać się. Nikt nie poddaje się ani nie składa broni. Nie podejmujemy nerwowych ruchów. Będziemy dalej ciężko pracować i dążyć do tego, żeby Resovia była drużyną grającą widowiskowo i zwyciężającą.
- Wspomniałeś, że teraz przyjdzie Wam walczyć tylko na jednym froncie. Nie udało się zdobyć Pucharu Polski. Dwukrotnie przegraliście w Lidze Mistrzów z zespołem z Maceraty i odpadliście z dalszej rywalizacji. Co miało decydujący wpływ na te porażki?
- Spotkania z drużyną z Włoch wiele nam dały. Mieliśmy dość spore problemy z przyjęciem i grą na skrzydłach. Właściwie te dwa elementy zaważyły na wyniku. Nie potrafiliśmy zatrzymać Iwana Zajcewa. Zespół z Maceraty przytłoczył nas swoją siłą ofensywną i w konsekwencji przegraliśmy dwa spotkania w Lidze Mistrzów.
- W tzw. „między czasie” dość niespodziewanie przegraliście jeszcze z Effectorem Kielce w PlusLidze. W tym spotkaniu problemy zdrowotne zespołu wyraźnie odbiły się na poziomie Waszej gry.
- Trzeba podkreślić, że w tym meczu drużyna z Kielc zagrała na bardzo wysokim poziomie. My z kolei mieliśmy ogromne problemy z atakiem. Graliśmy bez Zbigniewa Bartmana, a JochenSchops w pierwszym secie zgłosił ból w barku. W takiej sytuacji nie mieliśmy drugiego wariantu na grę w ataku. Wchodził Rafał Buszek, OliegAchrem. Niestety bardzo ciężko grało im się na prawym skrzydle. Przez to musieliśmy grać więcej środkiem i lewym skrzydłem. Przeciwnik to odnotował i skutecznie wykorzystał. Kielczanie zagrali bardzo ambitnie. Widać było, że potrzebowali tych punktów, tak samo jak my. Niestety uśpiły nas te poprzednie trzy mecze z nimi, które bardzo łatwo wygraliśmy. Zabrakło nam dodatkowego bodźca i myśleliśmy, że wszystko przyjdzie nam łatwo. A tak się nie stało. Dostaliśmy po nosie i musimy wyciągnąć z tego wnioski.
- Nie pozostaje nic innego, jak życzyć drużynie, aby to szczęście dopisało w fazie play-off.
- Szczęście jest oczywiście potrzebne każdej drużynie. Natomiast my teraz stawiamy na ciężką pracę. Nie będziemy robili sobie żadnych wymówek. Nikt nie będzie płakał nad rozlanym mlekiem. Teraz stawiamy na ciężką pracę, aby ta drużyna miała charakter, tożsamość. Aby w fazie play-off Resovia była monolitem, który nie ugnie się przed nikim w jakiejkolwiek sytuacji boiskowej i poza boiskowej.