Michał Potera: cieszę się, ale...
Indykpol AZS Olsztyn pokonał MKS Banimex Będzin 3:2 w meczu dziewiątej kolejki PlusLigi. - Żałuję, że już godzinę temu nie byliśmy w szatni, bo tak niestety powinno być. W drugim secie podaliśmy rywalom rękę - mówił chwilę po meczu Michał Potera.
indykpolazs.pl: Michał, wygraliście mecz, więc można odetchnąć z ulgą, że przyszło przełamanie. Ale chyba żałujecie tego straconego punku we własnej hali?
Michał Potera: Żałuję, że już godzinę temu nie byliśmy w szatni, bo tak niestety powinno być. W drugim secie podaliśmy rywalom rękę. Znowu mieliśmy przestój w tej partii, gdzie powinniśmy wygrać, a przegraliśmy. Szkoda, bo wtedy byłoby 2:0 i możliwe, że cały mecz zakończyłby się wynikiem 3:0 dla nas.
To już kolejny raz, kiedy rywal nie tylko was dogania, odrabia wysokie straty, ale jeszcze wychodzi na prowadzenie. Tak było w drugim secie kiedy prowadziliście już 16:12 i w jednym ustawieniu straciliście bodajże sześć punktów. Z czego to wynika?
- Przyjmowaliśmy dosyć łatwą zagrywkę na tak zwany podwójny plus, co oznacza, że lepiej się nie da. Takich przyjęć mieliśmy sporo, bo chyba aż pięć pod rząd, ale nie potrafiliśmy skończyć tych ataków. Później pojawiły się głupie błędy w obronie i jakiś błąd w rozegraniu. Tak to jest, gdy podaje się rękę rywalowi, a on wchodzi wtedy na falę i zaczyna grać bardzo dobrze. Przestaliśmy grać wtedy swoją siatkówkę i w konsekwencji oddaliśmy im tego seta.
Bartosz Bednorz można powiedzieć, że "zadebiutował". Powrócił do gry po kontuzji, ale za to na trybunach wciąż obecny jest František Ogurčák. Jak jest z tym waszym zdrowiem?
- Tak, Bartek Bednorz wraca do zdrowia, ale oczywiście nie jest jeszcze w optymalnej formie, bo trenuje z nami zaledwie dwa tygodnie. Teraz mamy tylko nadzieję na szybki powrót Franka, bo cała reszta zespołu jest zdrowa.
W końcu przyszło przełamanie w postaci zwycięstwa na własnym terenie. Myślisz, że teraz będzie już tylko lepiej?
- Cieszymy się z tego zwycięstwa, ale nie do końca… Bo tak jak mówiłem, żałujemy utraty tego jednego punktu. Jednak mamy kolejne spotkania, mecze z zespołami, gdzie musimy punkty zdobywać. Mam nadzieję, że teraz do szatni wejdziemy w dużo lepszych nastrojach niż ostatnio. A ja się wreszcie ogolę (śmiech).
No właśnie, nie dało się tego nie zauważyć podczas meczu. Na palcach jednej ręki można było policzyć olsztyńskich siatkarzy bez brody…
- Mieliśmy małą sztamę z chłopakami. Kto widział mecz ten wie o kogo chodzi. Ale już na sobotni mecz z AZS Politechniką Warszawską będziemy piękni i gładcy. Mam taką nadzieję.
Wasz najbliższy rywal to tak zwane "Wilki Bednaruka". Nie obawiacie się tego młodego i nieobliczalnego zespołu?
- Wystarczy spojrzeć na tabelę - prezentują się z bardzo dobrej strony. Ale nie możemy podchodzić do tego meczu tak, że będziemy się ich obawiać. Jeżeli będziemy się ich obawiać - bez obrazy dla zespołu z Warszawy, bo grają na razie lepszą siatkówkę niż my - to nie ma co wychodzić na boisko, bo przegramy ten mecz 0:3. Musimy wyjść z wiarą, odpowiednią motywacją i nastawieniem na ten mecz. Tak jak wyglądało to w meczu z Będzinem… przynajmniej na początku.