Michał Róg: wyciągnąć wnioski na przyszłość
W meczu ósmej kolejki PlusLigi, plasujący się na ostatniej pozycji w tabeli zespół Stali Nysa, zagrał przed własną publicznością drużynę GKS-u Katowice. Po pięciosetowej walce ze zwycięstwa cieszyć się mogli podopieczni trenera Grzegorza Słabego, a najlepszym zawodnikiem spotkania wybrany został atakujący gości, Jakub Jarosz.
Gospodarze bardzo dobrze weszli w piątkowe spotkanie, od początku wychodząc na prowadzenie, które w kluczowym momencie pierwszej partii wynosiło aż pięć oczek (17:12). Podobnie jednak jak w poprzednich meczach, Nysanie nie byli w stanie dowieźć swojej przewagi do końca, wobec czego musieli pogodzić się z porażką 22:25.
– Siatkówka jest jak system naczyń połączonych, nie da się wskazać jednego, konkretnego elementu, którego akurat w danej chwili zabrakło. Na pewno najbardziej jest nam szkoda tego przestoju w połowie seta, a tracenie punktów seriami jest póki co niestety naszą największą bolączką. Jest to frustrujące zarówno dla kibiców, jak i dla nas samych, niemniej jednak pracujemy nad tym i jestem przekonany, że będzie nam się to zdarzało coraz rzadziej, aż w końcu całkowicie pozbędziemy się tego problemu. Trzeba też oddać drużynie z Katowic, że fantastycznie zaprezentowali się w polu serwisowym, w końcówce zaczęli naprawdę świetnie zagrywać, a my tego nie wytrzymaliśmy – skomentował po piątkowym spotkaniu asystent trenera i statystyk zespołu Stali Nysa, Michał Róg.
Drugi set także padł łupem drużyny z Katowic (25:21), jednak w kolejnych dwóch partiach to prowadzeni przez nowego szkoleniowca, Daniela Plińskiego, siatkarze z Opolszczyzny przechylili szalę zwycięstwa na swoją stronę, wygrywając kolejno 25:20 oraz 25:17. W ataku bardzo dobrze spisał się nyski atakujący, Wassim Ben Tara, który z dorobkiem 29 punktów był najskuteczniejszym zawodnikiem swojego zespołu.
Po dwóch przegranych setach zawodnicy GKS-u Katowice rozpoczęli tie-breaka z przytupem, natychmiast wypracowując sobie bezpieczną przewagę, która w zasadzie zapewniła im już wygraną w całym spotkaniu (6:0). Nysanie próbowali jeszcze poderwać się do walki, jednak nie byli w stanie odrobić strat (10:15).
– W piątym secie kluczowy był jego początek, rywale od razu odskoczyli nam na kilka oczek, co później w takim krótkim secie, jakim jest tie-break, bardzo ciężko jest nadgonić. Mimo wszystko, chwała chłopakom za to, że nie spuścili głów i się nie poddali, tylko walczyli do końca. Bardzo trafnie skomentował naszą sytuację też trener Pliński – podkreślił, że mimo że nasz zespół ma już na swoich barkach kilka przegranych meczów, a dzisiaj przegrywaliśmy już 0:2, to nie położyliśmy się, czekając na przegraną, tylko doprowadziliśmy do remisu i zaciętej końcówki. Oczywiście ciężko jest się cieszyć z przegranych meczów, ale dzisiaj wywalczyliśmy cenny punkt i myślę, że zapaliło się dla nas światełko w tunelu, a drużyna pokazała serce i ambicję – dodał.
W kolejnych spotkaniach siatkarze Stali Nysa spotkają się z zespołami Indykpolu AZS-u Olsztyn, Cuprum Lubin, Cerradu Enei Czarnych Radom oraz LUK Politechniki Lublin.
– Po dzisiejszym meczu nie pozostaje nam nic innego, jak tylko usiąść, dobrze go przeanalizować i wyciągnąć wnioski na przyszłość, a później zabrać się do roboty. To na pewno możemy obiecać, że się nie poddamy i będziemy walczyli do końca. Każdy z tych meczów jest w naszym zasięgu, i choć nasza pozycja w tabeli na razie tego nie pokazuje, to uważam, że nasza drużyna ma spory potencjał. Nie mamy nic do stracenia, dlatego wyjdziemy na boisko zdeterminowani i wierzę, że w końcu będziemy mieli powody do uśmiechu – zakończył Michał Róg.