Michał Ruciak: ciut więcej i zespołowo
Mecz z Finami numer 1 - blamaż. Mimo wygranego seta, ewidentna dominacja rywali. Mecz nr 2 - bez seta, ale z lepszymi wrażeniami. Mecz nr 3 - wrażenia niezłe, set jest. Ale przecież nie to jest stawką w siatkówce! - Zabrakło nam niewiele - mówił Michał Ruciak. Ale tyle samo brakowało już ostatnim razem.
Ile to jest to ciut? Wydawałoby się, że znaczy niewiele więcej niż "zero”, "nic”. Ale nic, to jak na razie nie wychodzi z poprawienia gry biało-czerwonych. Poza tym, że nadzieje w serach rosną coraz większe. Bo rzeczywiście, widać, że jest lepiej. Ale nie na tablicy wyników. Szalę zwycięstwa trzeba w końcu kiedyś na swoją stronę przechylić. Sami zawodnicy nie chcą zwalać odpowiedzialności za wynik na często przywoływany wiek. No bo i ciężko rozgrzeszać młodość, gdy w pierwszym najsromotniej przegranym secie w podstawie wyszli Woicki, Kadziewicz, Możdżonek i Ignaczak.
- Każdy z nas ma dość duże doświadczenie, też na arenach międzynarodowych w swoich kategoriach. Na pewno jesteśmy młodym zespołem i to co robimy teraz, ma zaprocentować później. Ale musimy robić wszystko żeby jednak wygrywać niektóre mecze - oceniał Michał Ruciak. - Dzisiaj się nie udało, ale to nie jest wina wieku. Finlandia jest po prostu dobrym zespołem i zagrała lepiej. To czwarta drużyna Europy. Z naszej - wicemistrzów świata - jest tu niewielu zawodników. Jest to jakiś czynnik. Pracujemy ciężko na treningach i mam nadzieję, że będziemy mogli wygrywać takie mecze - dodał.
Widać - i nic w tym dziwnego - że z Finami gra się ciężej, niż z Wenezuelą. Co nie znaczy, że Finlandia jest bardziej niedostępna, niż biegun polarny. - Możemy z nimi wygrać. Brakuje nam niewiele, ciut! Poprawimy dwie - trzy akcje w każdym secie i możemy zwyciężyć. - zarzekał się siatkarz. Gdzieś to już słyszeliśmy...
Na tacę Polacy wyłożyli już wszystkie umiejętności. Teraz trzeba szukać gdzie indziej. - Trzeba trochę pomyślunku, szczęścia z naszej strony. Żeby udała się 1 - 2 akcje. Wygrać drugiego seta, trzeciego i to by pociągnęło nas na tej fali….
Losu o szczęście doprosić się nie możemy. Może przydały się jakiś silny charakter, który to szczęście by wyszarpał? Szczęście, czyli kilka punktów w najważniejszych momentach. - W zespole Finlandii nie ma zdecydowanego lidera – ripostuje Ruciak. - Grają zespołowo. I my musimy robić to samo. Próbować wywalczyć coś jako kolektyw. Każdy powinien kogoś innego wspomóc. Dopóki sobie nie wykreujemy takiego lidera, musimy grać wszyscy razem. Żeby każdy miał szansę coś wnieść do drużyny, żeby ulepszać swoją grę.
Kto ulepszył ją na tyle, żeby myśleć o miejscu w kadrze "nieeksperymentalnej”? Nazwijmy to, poważnej. - Jeszcze mamy dużo czasu i treningów. Dołączy do nas grupa starszych, bardziej doświadczonych chłopaków. Czekają nas mecze kontrolne. Wtedy trener będzie wybierał. Na pewno ma też jakieś swoje przemyślenia po tych meczach. I obstawi na najlepszy w tym momencie skład - mówi z przekonaniem zawodnik ZAKSA Kędzierzyn Koźle.
W klubie tym, trenerem Ruciaka jest Krzysztof Stelmach - pomocnik Castellaniego w reprezentacji. Zażyłości klubowe nie rzutują na relacje w reprezentacji twierdzi Ruciak. - Jeśli jest jakiś mankament, to staramy się o tym mówić, ale wszyscy razem. Nie indywidualnie, nie spotykamy się sam na sam. Owszem czasem idzie się gdzieś na bok porozmawiać - ale raz idę ja, raz ktoś inny.
Ciekawe co Stelmach powiedział zawodnikom w środę wieczorem…