Michał Ruciak: powalczymy o brąz
Zespół ZAKSY w sobotnim półfinale w Rzeszowie był o krok od wygranej i doprowadzenia do piątego decydującego meczu w Kędzierzynie. Jednak ekipa trenera Krzysztofa Stelmacha mimo prowadzenia w tie-breaku 11:8 zeszła z boiska pokonana i zakończyła rywalizację o finał.
PlusLiga: Co stało się z waszym zespołem w końcówce piątego seta?
Michał Ruciak: Taki jest sport. Tak jak my potrafimy zdobyć punkty tak samo może Resovia i tak zrobiła. Nigdy nie ma przegranych ani wygranych jak mecz jeszcze trwa. Było prowadzenie i należało je dowieść do końca. Były ku temu okazje, ale zabrakło dobrego przyjęcia, ataku i nagle nasza gra się posypała.
- Może jednak faktycznie za szybko uwierzyliście, że mecz jest już wygrany?
- Ja nigdy tak nie myślę i zawsze gram do końca. Przekonałem się o tym w ub. sezonie kiedy przegrywałem już z Resovią w tie-breaku 5:10 i udało się nam wygrać. Co prawda ten mecz teraz w Rzeszowie był o zupełnie inną stawkę, niż przed rokiem ten piąty ćwierćfinał jak grałem w Olsztynie. Cóż wszyscy jesteśmy tylko ludźmi i każdemu zdarzają się błędy i pomyłki. Szkoda, że akurat przytrafiły się one nam w końcówce tie-breaka.
- Wcześniej jednak zaprezentowaliście to z czego najbardziej słynie ZAKSA w tym sezonie - ogromnej woli walki. Widać było dużą różnicę w porównaniu z waszą grą w piątek…
- Postawiliśmy wszystko na jedną kartę. Odpadło nam dwóch kluczowych zawodników Kuba Nowotny i Terence Martin i nie mieliśmy nic do stracenia. Musieliśmy wygrać, żeby przedłużyć rywalizację. Dużo w naszej grze się nie zmieniło poza tym, że kilka elementów wykonywaliśmy lepiej.
- Z tych czterech spotkań, które było najistotniejsze dla rywalizacji?
- Myślę, że na tym etapie nie ma nieważnych meczów. Każdy z tych pojedynków był zacięty. Nawet ten pierwszy mecz choć był trzysetowy. Najbardziej jednak możemy żałować przegranego tie-breaku w Rzeszowie. Co prawda w Kędzierzynie też przegraliśmy po pięciu setach ale tam goniliśmy Resovię, a tu prowadziliśmy. Wystarczyło tylko dowieść to do końca tak jak to rywale zrobili u nas. Niestety nie udało się i bardzo tego żałujemy.
- Odczuwacie chyba duże rozgoryczenie?
- Może nie rozgoryczenie ale pozostał żal bo można było walczyć dalej o ten finał. Było blisko ale taki jest sport. Rzeszów był od nas lepszy i im należą się gratulacje. Nam pozostaje nam gra o brąz.
- Czy te problemy zdrowotne jak są w zespole nie przeszkodzą wam w walce o trzecie miejsce?
- Nie ma co na to tak patrzeć. Jak się gra o medale to jest taka adrenalina, że zapomina się o problemach, zmęczeniu itd.. Tego na boisku się nie czuje. Zrobimy wszystko co w naszej mocy, żeby zdobyć brązowy medal.