Michał Szalacha: cieszę się, że wróciłem do gry
Michał Szalacha w lutym tego roku doznał poważnej kontuzji - zerwał ścięgno Achillesa. Po kilku miesiącach żmudnej rehabilitacji powrócił do gry. W tym sezonie reprezentuje barwy Łuczniczki Bydgoszcz. Podczas ostatniego meczu w Katowicach zdobył 11 punktów, atakując ze skutecznością 78%. - W ostatnim sezonie nie miałem wielu okazji, żeby poczuć smak zwycięstwa. Osobiście bardzo się cieszę, że wróciłem do gry po kilku miesiącach przerwy, która była spowodowana kontuzją. To zwycięstwo nad GKS-em to naprawdę świetne uczucie - powiedział środkowy w specjalnej rozmowie z naszym portalem.
PLUSLIGA.PL: Jakie to uczucie wygrywać?
MICHAŁ SZALACHA: Bardzo fajne (śmiech). Domyślam się, dlatego pani o to pyta. W ostatnim sezonie nie miałem wielu okazji, żeby poczuć smak zwycięstwa. Osobiście bardzo się cieszę, że wróciłem do gry po kilku miesiącach przerwy, która była spowodowana kontuzją. To zwycięstwo nad GKS-em to naprawdę świetne uczucie. Szkoda, że pierwszy mecz przed własną publicznością przegraliśmy z ONICO Warszawa. Jednak w środę pokazaliśmy silny charakter i dużą wolę walki. Naszym celem było poprawienie swojej gry względem pierwszego spotkania w PlusLidze. Cieszę się, że udało się nam go zrealizować.
Bardzo szybko zapomnieliście o porażce z warszawską drużyną.
MICHAŁ SZALACHA: Wiedzieliśmy, że jesteśmy mocni. Byliśmy pewni tego, że jeśli zagramy swoją siatkówkę to mamy szanse na zwycięstwo. Warszawianie natomiast pokazali, że są bardzo wyrachowaną drużyną. Krótko mówiąc pokazali nam miejsce w szeregu. Myślę, że to zespół, który będzie walczył o wysokie cele w tym sezonie. To oczywiście nie usprawiedliwia nas, że przegraliśmy z nimi 0:3. Uważam, że mogliśmy zagrać lepiej, tym bardziej, że to było otwarcie nowego sezonu i graliśmy we własnej hali, i przed swoimi kibicami.
Kibicom będziecie mieli szansę wynagrodzić pierwszą porażkę w sezonie już w najbliższą sobotę, bo gracie u siebie z MKS-em Będzin.
MICHAŁ SZALACHA: To prawda. Po środowym meczu w Katowicach skupiamy się tylko na tym spotkaniu. Tak jak pani powiedziała – gramy u siebie i musimy wykorzystać atut własnej hali, i kibiców. Mogę wszystkich zapewnić, że będziemy walczyć i zrobimy wszystko, co w naszej mocy, żeby to był dobry mecz.
Za wami dwa mecze w PlusLidze, co ważne od początku pokazujecie swoją siłę i koncentrację w końcówkach setów. To ważna cecha w kontekście całego sezonu.
MICHAŁ SZALACHA: W pełni się z tym zgadzam. Uważam, że to był nasz największy problem w okresie przygotowawczym. W naszej grze było bardzo dużo przestojów. Choć pierwszego seta w Katowicach też zaczęliśmy od straty 3:7, ale udało się nam odrobić różnicę punktową. Szybko udało się nam odwrócić wynik na naszą korzyść. Cieszę się, że później gra toczyła się w miarę pod naszą kontrolą. Oczywiście zdarzyły się małe potknięcia, ale kontrolowaliśmy swoje emocje i grę po naszej stronie siatki. Dla nas to ważne, bo dzięki temu wygraliśmy za trzy punkty.
Po kilku miesiącach długiej rehalibilitacji wrócił pan do gry. Można powiedzieć, że po kontuzji nie ma już śladu?
MICHAŁ SZALACHA: Tak naprawdę cały czas jeszcze dochodzę do siebie, ale nie ma żadnych przeciwwskazań, żebym nie mógł grać. Czasami odczuwam dolegliwości z kontuzją, ale podczas meczu tego nie czuję, więc bardzo się z tego cieszę.
Jak współpracuje się panu z Jakubem Bednarukiem, nowym szkoleniowcem Łuczniczki Bydgoszcz?
MICHAŁ SZALACHA: Trener jest bardzo wymagający i żywiołowy, co zresztą można zaobserwować w trakcie meczów. Uważam, że świetnie nam się współpracuje. Ciężko trenujemy. Muszę przyznać, że ten ostatni okres przygotowawczy był chyba najcięższym jaki miałem w mojej dotychczasowej przygodzie z siatkówką. Jednak nie narzekam. Mam nadzieję, że ta praca zaprocentuje na przestrzeni całego sezonu.
Jakie cele postawił pan sobie przed tym sezonem?
MICHAŁ SZALACHA: Indywidualnie chcę grać jak najlepiej i wygrywać najwięcej jak się tylko da. Choć to też jest nasz wspólny cel jako drużyny. Cały czas staramy się dążyć do jego realizacji.
Jaki cel ma drużyna poza dobrą grą?
MICHAŁ SZALACHA: Nie mamy jasno postawionego celu. Na pewno chcemy poprawić wynik z poprzedniego sezonu, a przy okazji dołożyć coś więcej. Zobaczymy jak wszystko się ułoży. PlusLiga jest bardzo wyrównana. Już pierwsze mecze doskonale to pokazały. Można ugrać naprawdę wiele, ale również wiele punktów stracić. Na razie nie ma co, rzucać słów na wiatr.
Na koniec proszę powiedzieć, jak grało się panu w Spodku?
MICHAŁ SZALACHA: Pierwszy raz miałem okazję grać w tej hali. Oczywiście ten obiekt robi niesamowite wrażenie. Jednak bardzo szybko można przyzwyczaić się do gry w tej hali. Po kilku akcjach człowiek zapomina o tym gdzie jest i koncentruje się tylko i wyłącznie na grze. To naprawdę świetna hal do gry w siatkówkę. Teraz doskonale rozumiem, dlaczego inni zawodnicy tak lubią w niej grać.