Michał Szalacha: musimy w końcu wygrać pierwszego seta
AZS Częstochowa odniósł trzy zwycięstwa w sezonie 2016/17. W najbliższą sobotę na wyjeździe zmierzy się z Effectorem Kielce, który również wygrał trzy mecze, ale ma na swoim koncie o dwa punkty więcej, niż Akademicy i aktualnie zajmują ósme miejsce w tabeli. - Chcemy przede wszystkim zagrać dobry mecz i wygrać w końcu pierwszego seta. Zdamy potencjał drużyny z Kielc. W tym sezonie grają naprawdę bardzo fajną siatkówkę. Myślę, że to będzie bardzo wyrównane spotkanie. Za wszelką cenę będziemy chcieli je wygrać. Taki jest nasz cel - zapowiada Michał Szalacha, środkowy biało-zielonych.
PLUSLIGA.PL: W ostatnim meczu pokonaliście BBTS Bielsko-Biała 3:2, choć mieliście duże szanse na wygraną 3:1. W końcówce czwartej partii wasza gra stanęła w miejscu. Co się stało?
MICHAŁ SZALACHA: To prawda mogło być 3:1. Udało się nam wygrać, ale momentami męczymy się ze swoją grą. Pierwszego seta przegraliśmy dość wyraźnie. Co więcej w tym sezonie przegraliśmy wszystkie pierwsze partie. Czasami trudno zrozumieć fakt, że mając 60% w przyjęciu, atakujemy z 25% skutecznością. Widać, że nie wchodzimy dobrze w mecze. To chyba najbardziej siedzi w naszych głowach. Musimy uświadomić sobie własną wartość i wierzyć w to, że możemy być groźną drużyną dla przeciwników. Z takim nastawieniem musimy wychodzić na dane spotkanie. Do tej pory zaczynając dane spotkanie patrzyliśmy na drugą stronę siatki i ze zbyt dużym respektem podchodziliśmy do przeciwnika. Nie mam tu absolutnie na myśli tego, żeby lekceważyć rywali. Chodzi o to, że każdy ma prawo się pomylić, czy mieć gorszy dzień. Musimy to wykorzystywać i jednocześnie pokazać, że potrafimy grać w siatkówkę na dobrym poziomie. Nie ukrywam, że w sobotę myślałem, że ten mecz zacznie się inaczej. Po raz pierwszy w tym sezonie byliśmy stawiani w roli faworyta. Niestety znowu przegraliśmy premierową odsłonę meczu.
Powiedział pan, że musicie pokazać innym drużynom, że możecie być groźnym zespołem. Myślę, że swoją siłę pokazaliście w meczu z ONICO AZS Politechniką Warszawską?
MICHAŁ SZALACHA: Nie chcę powiedzieć, że drużyna z Warszawy nas zlekceważyła, bo tego nie wiem. Warto jednak podkreślić, że w tym meczu bardzo dobrą zmianę dał Oleksander Grebeniuk. Warszawianie byli zaskoczeni jego grą. We wcześniejszych spotkaniach nie grał zbyt dużo, więc nie za bardzo wiedzieli, na co go stać. A on wszedł na boisko i zagrał świetne zawody. Uważam, że to był mecz jednego zawodnika. ONICO AZS z kolei zagrała nienajlepszy mecz. Mieli swoje problemy. Jednak dla nas najważniejsze jest to, że wygraliśmy. Uważam, że naprawdę z każdym potrafimy grać, jak nie na równi, to przynajmniej stać nas na urwanie setów i zdobywanie możliwie jak największej liczby punktów w tym sezonie.
Chyba zgodzi się pan ze mną, że w porównaniu do ubiegłego sezonu nawet po porażce nie spuszczacie głów tylko walczycie. Tak jak miało to miejsce chociażby w spotkaniu z BBTS-em. Przegraliście czwartego seta, ale tie-breaka zaczęliście z wysokiego „c” i wygraliście pewnie do czterech.
MICHAŁ SZALACHA: Myślę, że za bardzo chcieliśmy wygrać tego czwartego seta i zakończyć ten mecz. Choć warto też podkreślić, że bielszczanie bardzo fajnie zagrali w tej czwartej partii. My z kolei mieliśmy swoje problemy. Najważniejsze, że pokazaliśmy charakter w tie-breaku i dwa punkty zostały w Częstochowie.
Przed wami mecz z Effectorem Kielce, który naprawdę dobrze spisuje się tym sezonie. Uda się odnieść trzecie zwycięstwo z rzędu?
MICHAŁ SZALACHA: Chcemy przede wszystkim zagrać dobry mecz i wygrać w końcu pierwszego seta. Myślę, że nie jesteśmy drużyną, która kompletuje zwycięstwa. Chcemy raczej dobrze zagrać. Zdamy potencjał drużyny z Kielc. Tak jak pani powiedziała w tym sezonie grają naprawdę bardzo fajną siatkówkę. Myślę, że to będzie bardzo wyrównany mecz. Za wszelką cenę będziemy chcieli go wygrać. Taki jest nasz cel.
Czy po tych trzech zwycięstwach, które macie na swoim koncie zeszła z was już presja?
MICHAŁ SZALACHA: Nie mieliśmy nałożonej presji wyniku. Jednak mimo wszystko każdy chciał pokazać od samego początku tej ligi, że warto na niego stawiać, że chce grać. Może taka presja na nas ciążyła. Przegrywaliśmy niestety końcówki. Co tu dużo mówić, momentami graliśmy naprawdę bardzo fajnie i jeden przestój powodował, że przegrywaliśmy cały mecz 0:3. Teraz trochę inaczej to wygląda. Wygraliśmy już kilka końcówek i powoli rozkręca się nasza gra. Mamy naprawdę wyrównany zespół. W sobotę na przykład Paweł Adamajtis zagrał super mecz, a tydzień temu Grebeniuk. Obaj dostali MVP i widać, że się uzupełniają. Przeciwko BBTS-owi na środku zagrali wszyscy oprócz Bartosza Buniaka, który wraca po kontuzji. Podobnie sytuacja wygląda na przyjęciu i rozegraniu. Zobaczyliśmy cały skład, więc to świadczy, że mamy fajną rywalizację i nic nie stoi na przeszkodzie, żeby zdobywać kolejne punkty i zajść jak najwyżej w tabeli.