Michał Winiarski: chcielibyśmy zajść jak najdalej
- Robimy coś wielkiego – wywaliliśmy Brazylię z turnieju. Teraz jednak musimy się trochę uspokoić i myśleć o jutrzejszym dniu – mówił po czwartym w tym sezonie zwycięstwie nad Canarinhos, Michał Winiarski.
Turniej finałowy Ligi Światowej w Sofii rozpoczął się dla Polaków bardzo szczęśliwie. Biało-czerwoni w pierwszym meczu pokonali Brazylijczyków i tym samym zapewnili sobie udział w półfinałach tego turnieju. Podobnie jak w innych meczach tegorocznej „Światówki” spotkanie musiał rozstrzygać tie-break – czwarty w tym sezonie z Canarinhos. - Cieszymy się bardzo. Spotkanie było naprawdę ciężkie, wszyscy widzieli jak to wyglądało na boisku – graliśmy nieco nerwowo, ale super, że zagrał cały zespół – przyznał przyjmujący reprezentacji Polski, Michał Winiarski.
Mecz na początku nie układał się po myśli biało-czerwonych. Podopieczni Bernardo Rezende wyszli na boisko bardzo skoncentrowani i zmotywowani – tylko zwycięstwo pozwalało im zachować szanse na awans do dalszej fazy turnieju. Polacy potrafili jednak opanować nerwy i ostatecznie to oni brylowali na parkiecie. - Najfajniejsze jest to, że my nawet przegrywając nie załamujemy się – są zmiany. Dziś fantastycznie wprowadził się Kubiak i to jest właśnie nasza drużyna. Akurat dzisiaj ja pomogłem w dwóch setach, potem grał Michał. Widocznie potrzeba było świeżej krwi, aby pociągnąć następne dwie partie – stwierdził Winiarski. Niebagatelną rolę odegrał również Paweł Zagumny, który już w drugim secie zmienił Łukasza Żygadło i wprowadził spokój w szeregi „biało-czerwonych”.
Kolejna już w tym sezonie wygrana z podopiecznymi Bernardo Rezende wzmocniła pewność siebie Polaków. – My w końcu musimy sobie sami uświadomić jak silnym zespołem na dzień dzisiejszy jesteśmy. Nie możemy się zachwycać drużyną Brazylii, bo my jesteśmy w stanie wygrać z każdym. Musimy znać swoją siłę, ale też nie możemy się zdekoncentrować – trzeba stąpać twardo po ziemi i robić to, co do tej pory robiliśmy – przestrzega polski przyjmujący.
Brazylijczycy do tej pory aż dziewięć razy wygrywali rozgrywki Ligi Światowej. Ich dobrą passę już rok temu przerwali Rosjanie, którzy pokonali ich w finale. W tym roku na drodze do finałów stanęli im Polacy. - Robimy coś wielkiego – wywaliliśmy Brazylię z turnieju. Teraz jednak musimy się trochę uspokoić, myśleć o jutrzejszym dniu i na pewno nas to nie zadowoli. Chcielibyśmy zajść jak najdalej.
Jutro biało-czerwoni zagrają z Kubą. Ten, kto zwycięży, zajmie pierwsze miejsce w grupie.