Aktualności

Michał Winiarski: cieszę się, że mogę pomóc kolegom

- Jesteśmy o krok bliżej końcowego sukcesu niż nasz rywal, ale nie wolno nam myśleć, że już mamy zwycięstwo w kieszeni. Przed nami kolejny trudny mecz, ZAKSA się nie podda. Cieszę się, że jestem zdrowy i mogę więcej pomóc kolegom – powiedział PlusLidze przyjmujący PGE Skry Bełchatów Michał Winiarski.

Michał Winiarski jest po ciężkiej anginie ropnej, na którą zachorował w dniu trzeciego meczu półfinałowego z Tytanem AZS Częstochowa. Temperatura prawie 40 stopni i ostry ból gardła trzymały przyjmującego PGE Skry Bełchatów przez kilka dni. - Po chorobie nie ma już śladu. Apetyt mam, a to oznaka, że wróciłem do „żywych” – mówi z humorem Michał.

PlusLiga: Zatem ZAKSA ma teraz trudne zadanie?
Michał Winiarski: Mogłem trochę pomóc, z tego bardzo się cieszę. Za mną cztery treningi, w tym jeden w hali rywala, gdzie trenowaliśmy we wtorek w godzinach wieczornych. Wykonuję już wszystkie ćwiczenia, trenuję z pełnym obciążeniem, siły wracają. Mogę powiedzieć, że gra mi się coraz lepiej i czuję się coraz mocniejszy. W Bełchatowie byłem w 12, ale tylko statystowałem, w Kędzierzynie moja wartość jest większa.

- Czuliście, że finały będą tak ciężkie?
- Tak, ale przypomnę, że w ubiegłym sezonie zaczęły się dla nas tak samo. Pierwszy mecz wygrało u nas Jastrzębie, drugi po twardej walce my. Każdy z nas powtórkę wziąłby w ciemno, ale doskonale zdajemy sobie sprawę, że w Kędzierzynie będzie bardzo ciężko. Jesteśmy przygotowani na twardą, zaciętą walkę, a jak ona się skończy... sport jest dlatego piękny bo jest nieprzewidywalny.

- Czy według ciebie w finale PlusLigi grają w tym sezonie dwa najmocniejsze zespoły?
- Myślę, że tak. ZAKSA ma za sobą dobry sezon, jak najbardziej zasłużyła na grę w wielkim finale.

Powrót do listy