Michał Winiarski: kibice w Atlas Arenie zawsze byli naszym dodatkowym zawodnikiem
- Kibice, którzy wspierali nas podczas spotkań w Atlas Arenie zawsze byli naszym dodatkowym zawodnikiem na boisku. Ich doping i atmosfera, którą tworzą, sprawiają, że adrenalina idzie w górę i co za tym idzie, poziom gry także jest wyższy - mówi przed dzisiejszym meczem z Dynamo Moskwa drugi trener PGE Skry Michał Winiarski. Początek rywalizacji o godz. 18:00.
PGE SKRA BEŁCHATÓW: Czy nadchodzący mecz z Dynamo Moskwa to dla Ciebie najtrudniejszy sprawdzian w roli trenera PGE Skry Bełchatów?
MICHAŁ WINIARSKI: Bardzo trudno jest mi rozpatrywać mecze w takich kategoriach. Każdy jest inny. Zdajemy sobie sprawę, jaka jest sytuacja w naszej grupie, wiemy że musimy ten mecz wygrać. Osiągnęliśmy korzystny rezultat w Moskwie (zwycięstwo 3:2 przyp. red.). Teraz zagramy w Łodzi przed własną publicznością, więc jesteśmy dobrej myśli. Wierzę, że nasz zespół stać na to, żeby zwyciężyć.
Pełne trybuny mogą Wam pomóc? Rosjanie chyba nie do końca są przyzwyczajeni do gry w takich halach jak Atlas Arena.
MICHAŁ WINIARSKI: Kibice, którzy wspierali nas podczas spotkań w Atlas Arenie zawsze byli naszym dodatkowym zawodnikiem na boisku. Ich doping i atmosfera, którą tworzą sprawiają, że adrenalina idzie w górę i co za tym idzie, poziom gry także jest wyższy. Mam nadzieję, że tak, jak to było w ostatnich latach, Atlas Arena ponownie się wypełni, a my odniesiemy zwycięstwo i nasza sytuacja w grupie znacznie się poprawi.
W jakich elementach PGE Skra była lepsza w pierwszym meczu w Moskwie, a w jakich to Dynamo nie zaprezentowało się najlepiej?
MICHAŁ WINIARSKI: Jeżeli popatrzymy na statystyki z tego meczu, to PGE Skra była lepsza w każdym elemencie. Myślę, że niewykorzystanie naszych sytuacji sprawiło, że pojedynek zakończył się wynikiem 3:2, a nie 3:1, bądź 3:0 dla nas. Natomiast trzeba pamiętać, że wciąż jest to zespół, który jak większość rosyjskich drużyn, charakteryzuje się mocną zagrywką i dobrym blokiem. To ich filozofia gry. Tym atutom przeciwstawiliśmy się wtedy znakomicie. Zagraliśmy bardzo dobry mecz w przyjęciu, w ataku obroniliśmy dużo piłek i dorzuciliśmy do tego naszą zagrywkę. Jeżeli zagramy w podobny sposób w Łodzi, to myślę że wynik może paść tylko jeden.
Grzegorz Łomacz na dzień przed startem turnieju finałowego Pucharu Polski doznał kontuzji, która przez pewien czas wykluczy go z gry. Czy zmieniło to przygotowania zespołu?
MICHAŁ WINIARSKI: Mamy bardzo dobrego drugiego rozgrywającego. Marcin Janusz codziennie na treningach udowadnia wysoki poziom. Teraz dostał swoją szansę gry i mam nadzieję, że poprowadzi zespół równie dobrze, jak zrobił to Grzesiek w Moskwie.
Czy przy takich spotkaniach jak to, nie żałujesz, że rywalizację oglądasz z trenerskiej ławki? Nie masz ochoty wejść na boisko i raz jeszcze rozegrać takich akcji, jak w poprzednich konfrontacjach z Rosjanami?
MICHAŁ WINIARSKI: Może nie tyle miałbym ochotę zagrać, co często wracają mi właśnie takie wspomnienia i momenty z meczów, w których grałem z Dynamo jeszcze jako zawodnik. Wracają pozytywne emocje. Myślę, że jeżeli nie miałbym problemów zdrowotnych i nie miałbym w głowie myśli, że po kilku akcjach z wyskoku, pojawiłby się ból pleców, to na pewno by mi tego brakowało. Teraz czuje się świetnie w roli trenera.