Michał Winiarski: wykonaliśmy dobrą robotę
O ile początku sezonu w PlusLidze Skra Bełchatów nie może zaliczyć do udanych, to w Lidze Mistrzów nie ma na nią mocnych. Po trzech kolejkach z kompletem punktów i tylko jednym przegranym setem jest liderem w grupie E.
- Wykonaliśmy dobrą robotę. Graliśmy u siebie, a porażka we własnej hali przy tylu kibicach zawsze boli – szczególnie, gdy wspomina się Final Four. Dlatego nie ma nic lepszego od wyjścia zwycięsko z takiej konfrontacji i od widoku tych wszystkich uśmiechniętych kibiców. Atlas Arena to taka nasza mała świątynia. Choć w sumie nie taka mała, bo przychodzi tutaj naprawdę dużo kibiców i atmosfera jest fantastyczna. Wcześniej woleliśmy grać w Pałacu Sportu. Atmosferę czuje się tam znakomicie, ale widać, że i tu z roku na rok doping niesie się coraz bardziej. Jest 6-7 tys. stałych bywalców, którzy potrafią stworzyć naprawdę super atmosferę – cieszył się Michał Winiarski.
Bezradni siatkarze Dynama
Tylko w trzecim secie zawodnicy drugiego zespołu rosyjskiej Superligi poprzedniego sezonu byli w stanie nawiązać walkę z wicemistrzem Polski. Goście, którzy musieli sobie radzić bez Bartosza Kurka i Siemiona Połtawskiego w pozostałych odsłonach spotkania nie potrafili zagrozić bełchatowianom.
- O wszystkim zadecydowała zagrywka. Ten element otworzył nam grę w bloku i obronie oraz zapewnił spokojne rozgrywanie pierwszej piłki. Paweł Wolicki bardzo dobrze poprowadził grę z wykorzystaniem pierwszego tempa. Poradziliśmy sobie też z przyjęciem. Jestem bardzo zadowolony z postawy chłopaków, zarówno od strony fizycznej, taktycznej, jak i mentalnej. Stanęli na wysokości zadania – chwalił swoich graczy Jacek Nawrocki.
- Rosjanie rozpoczęli mocnymi ciosami na początku meczu, ale później przeszli na zagrywkę flotową, która owszem - dawała im jakieś skutki, ale to nie jest ta rosyjska siatkówka, której można się obawiać – zaznaczył szkoleniowiec Skry.
- Zagraliśmy bardzo dobre spotkanie, zwłaszcza, jeśli chodzi o zagrywkę. Udowodniliśmy, że jeśli funkcjonuje nam serwis, to potrafimy wygrać z każdym. Rosjanie na siatce prezentowali się wyraźnie słabiej od nas – podsumował Michał Winiarski.
Kryzysowy trzeci set
Bełchatowianie po bardzo dobrej grze w dwóch pierwszych setach, trochę na własne życzenie przedłużyli widowisko w Atlas Arenie.
- Powinno być tak, że nawet, jeśli „siada” przyjęcie, to błędy naprawiamy innymi elementami. W trzecim secie oprócz przyjęcia zabrakło nam też spokojnej głowy w ataku. Nie mam jednak nic przeciwko, żebyśmy jednego seta przegrywali, a trzy wygrane grali w takim stylu – wyznał przyjmujący.
- Ten przegrany set z Dynamem wynikał z nonszalancji i samouspokojenia w jego początkowej fazie. Później, kiedy mieliśmy okazje w kontratakach do tego, żeby odskoczyć Rosjanom na dwa, trzy punkty, to ich nie wykorzystaliśmy. Końcówka była nerwowa. Dopadli nas w jednym ustawieniu - to się zdarza w siatkówce. Przykro, że nam się to przytrafiło. Będziemy pracować nad tym, aby wyeliminować takie momenty – zapewnia trener.
Nie był to pierwszy taki przypadek w tym sezonie, kiedy wicemistrzom Polski po pewnie wygranych dwóch pierwszych setach, przytrafia się kryzys w trzeciej odsłonie. Wczoraj w podobny sposób przedłużyli mecz z AZS-em Olsztyn, wcześniej niewiele brakowało, a i Delecta Bydgoszcz wróciłaby do gry. Z wyciągniętej pomocnej dłoni skorzystali za to zawodnicy kędzierzyńskiego klubu i odwrócili losy meczu wygrywając trzy kolejne partie. Zdaniem trenera Skry, taki stan rzeczy wynika ze zmian kadrowych, które nastąpiły w bełchatowskim klubie.
- Często przytrafiają nam się momenty załamania gry, kiedy tracimy punkty seriami. Niestety jest to charakterystyczne dla zespołów nowych i dopiero budowanych. Pewne fundamenty oczywiście posiadamy, ale trzeba się dobrze poznać, mieć oczy dookoła głowy i zgrać się z partnerem obok. Myślę, że tego nam jeszcze brakuje. Musi upłynąć wiele czasu, aby takie nawyki, wynikające z nieporozumień zostały wyeliminowane.
Lepiej w Lidze Mistrzów, gorzej w PlusLidze
O ile Skra w Lidze Mistrzów radzi sobie wyśmienicie, to na krajowych parkietach tak dobrze jej się nie wiedzie. Po zwycięstwie z Treflem na inaugurację sezonu musiała przełknąć gorycz porażki z trzema kandydatami do podium.
- Zaczęliśmy sezon od zwycięstwa, ale potem przytrafiły nam się trzy porażki. Trzeba jednak pamiętać, że nasze granie trochę się zmieniło i jeszcze nie do końca się rozumiemy. Musimy wyćwiczyć automatyzm. Graliśmy z całą czołówką, ale w dwóch meczach to nie przeciwnik z nami wygrał, tylko my przegraliśmy je sami. Uważam jednak, że wszystko idzie w dobrym kierunku – ocenia „Winiar”.
- To jest właśnie to, o czym mówiłem wcześniej. Zgrywanie się, czucie zawodników, układanie pierwszej piłki i kontrataku - my tak naprawdę jesteśmy w trakcie tego procesu. Zdaję sobie sprawę z tego, że nasza dyspozycja będzie falowała i mogą pojawić się wzloty, jak i słabsze momenty – komentuje Jacek Nawrocki.
Bełchatowianie po zwycięstwie nad AZS-em Olsztyn awansowali na czwartą pozycje w ligowej tabeli. Przed nimi teraz spotkania z akademikami z Częstochowy, Effectorem Kielce i warszawską Politechniką.
- Z cala odpowiedzialnością mogę powiedzieć, że do każdego meczu podchodzimy tak samo skoncentrowali. Nie ma żadnego odpuszczania, ale to jest sport i nie zawsze wszystko tak pięknie wygląda, jak ktoś sobie wcześniej policzy. Musimy w tych spotkaniach zdobyć maksymalną liczbę punktów, aczkolwiek liczę się z tym, że nie będzie łatwo. Te punkty trzeba po prostu wyszarpać, bo wiemy jak te zespoły podejdą do rywalizacji. Częstochowa potrafiła wygrać w Rzeszowie i to jest najlepszy przykład na to, że w tej lidze trzeba uważać na każdego. Gdy tylko przydarzy się słabszy moment, a przeciwnik potrafi to wykorzystać, to wtedy jest wpadka – przestrzega trener Skry.