Mieszane uczucia
Po rundzie zasadniczej PlusLigi ZAKSA Kędzierzyn-Koźle była druga. Niewiele brakowało, żeby zespół awansował do finału. Jednak kędzierzynianie po raz pierwszy po latach znaleźli się w czwórce. Prezes klubu ma mieszane uczucia.
Sezon 2008/2009 kilka dni temu został zakończony. ZAKSA ostatecznie uplasowała się na czwartym miejscu.
Tak, ale ja mam co do tego sezonu mieszane uczucia.
Mieszane uczucia? Dlaczego?
Odpowiadając na to pytanie muszę odwołać się troszkę do historii, a mianowicie rok wstecz. Maj, czerwiec, wtedy to zaczęliśmy kompletować nowy skład zespołu. Do ZAKSY przyszło 8 na 12 nowych zawodników i nowy trener, dla którego był to pierwszy rok na tym stanowisku. Siatkarze, którzy dołączyli do zespołu nie byli europejskiego formatu czy nie prezentowali poziomu reprezentacji. Wyjątkiem może być Szczerbaniuk, który liczy się na arenie międzynarodowej i Novotny.
Faktycznie patrząc na skład ZAKSY nie było w zespole czołowych zawodników, dlatego przed sezonem wielu prorokowało dla Was miejsca 5-6.
Tak ocenili nasz potencjał. My jednak oceniliśmy, że powinno to być minimum 5 miejsce, czyli lepsze od tego z poprzednich rozgrywek. Zwiększyliśmy nakład finansowy to i oczekiwania mogły być wyższe.
Ale doskonale pamiętamy, że po pierwszym meczu z Jastrzębskim Węglem w play offach przeczytał Pan swoje przewidywania i one różniły się od początkowych założeń.
Po trzech pierwszych wygranych meczach i po obserwacjach wykonywanej pracy, atmosfery panującej w drużynie i charakterze zespołu pozwoliłem sobie napisać, że ostatecznie typuję walkę o miejsca 3-4. To przewidywanie zalakowałem i otworzyłem po meczu z Jastrzębskim Węglem. Na pewno zrobiliśmy więcej niż wszyscy się po nas spodziewali przed startem PlusLigi.
To skąd zatem u Pana te mieszane uczucia?
Mieszane uczucia z tego względu, że niewiele nam brakowało w potyczkach z Rzeszowem. Drugi mecz u nas w Kędzierzynie i ten drugi u nich… Mogliśmy wówczas wygrać i być w dwójce. To powoduje taki lekki niedosyt. Jednak trzeba sobie zdać sprawę, że to co zrobiliśmy w tym sezonie, to było to na co nas w chwili obecnej było stać, dlatego ten sezon trzeba ocenić pozytywnie.
Co było dla Pana niespodzianką w postawie zawodników ZAKSY?
Walka do końca. W żadnym meczu się nie poddali. Wiele meczów przecież było wygranych 3:2. To doskonale świadczy o ich charakterze i woli walki. Pozytywnie ocenił bym jeszcze atmosferę w zespole i współpracę z trenerem. Tych rzeczy na starcie ligi nie można było się spodziewać i z tego względu to trzeba ocenić na plus.
A rozczarowanie?
Rozczarowanie? Może to, że mimo naszych nadziei nie udało się w czasie całego sezonu wrócić do normalnej dyspozycji Lewisowi. Ani przez moment, nawet pod koniec sezonu nie powrócił do 100% gry na poziomie swoich możliwości. To było nieudane, że przez cały rok nie wyszedł z kontuzji.
Które mecze były dla Pana w tym sezonie szczególne?
Wymieniłbym trzy, a mianowicie drugi mecz w rundzie zasadniczej z Bełchatowem, gdzie przegrywaliśmy 2:0 i wygraliśmy 3:2 przy nadkomplecie publiczności w hali i oby dwa drugie mecze z Resovią- u nas i w Rzeszowie.
Bolała Pana któraś przegrana?
Ta pierwsza w Jastrzębiu o brązowy medal. Podczas tego spotkania nie było widać w drużynie ducha, był za to brak wiary. Po raz kolejny wystąpili bez dwóch czołowych zawodników i to wpłynęło na morale zespołu.
Czy był jakiś zawodnik, który Pana w jakiś sposób zaskoczył?
Myślę, że każdy z nich podczas trwania ligi miał jakiś swój jeden mecz. Jednak biorąc pod uwagę cały sezon to mogę powiedzieć, że najbardziej, oczywiście pozytywnie zaskoczył mnie Dominik Witczak. Rozmawiała Dominika Kwiek