Miguel Angel De Amo: Rosja jest faworytem tego meczu, ale jeśli będziemy walczyć wszystko jest możliwe
- W sobotę Słowenia zagrała bardzo dobrze przeciwko Rosji. Jeśli będziemy walczyć i będziemy wierzyć w swoje szanse, to kto wie jaki będzie wynik meczu. Oczywiście mamy świadomość tego, że faworytem będą Rosjanie. Co więcej to drużyna, która jest jednym z faworytów do medalu na tym turnieju. Przeciwko Rosji będziemy walczyć jak nigdy jeszcze i zobaczymy co się wydarzy - mówi przes ostatnim meczem fazy grupowej LOTTO EUROVOLLEY POLAND 2017, Miguel Angel De Amo, rozgrywający reprezentacji Hiszpanii i były zawodnik AZS Częstochowa.
PLUSLIGA.PL: Bardzo źle rozpoczęliście sobotnie spotkanie z Bułgarią. Co się stało?
MIGUEL ANGEL DE AMO: To prawda, że źle zaczęliśmy ten mecz. Mieliśmy spore problemy z przyjęciem. Musieliśmy grać na wysokiej piłce i nie do końca sobie z tym radziliśmy, co przeciwnicy wykorzystali. Ustawiali szczelny blok przez który nie mogliśmy się przebić. Krótko mówiąc zagrywka i blok Bułgarii zaważył na tym, że przegraliśmy do piętnastu. Od drugiego seta zaczęliśmy grać to co planowaliśmy zagrać. Zaczęliśmy walczyć i przestaliśmy się denerwować. Tak naprawdę w drugiej i trzeciej partii wszystko mieliśmy w swoich rękach, ale w końcówkach znowu zaczęliśmy grać słabiej i ostatecznie przegraliśmy 0:3. Staraliśmy się wrócić do swoje gry, ale już się nam nie udało.
Od drugiej partii bardzo dobrze na boisku spisywali się środkowi. Bułgarzy mieli ogromny problem, żeby zatrzymać ich blokiem. Ponadto świetnie broniliście. Szkoda, że nie wykorzystaliście tych elementów, aby urwać punkty przeciwnikom…
MIGUEL ANGEL DE AMO: Mieliśmy naprawdę duże szanse na zwycięstwo. Mieliśmy w górze trzy piłki setowe. Wystarczyło skończyć jeden atak, ale w jednym momencie zrobiła się spora różnica, pomiędzy zespołem, który znajduje się w czołówce, a tym który walczy się w niej znaleźć. Bułgaria grała na wyższym i lepszym od nas poziomie w tych najważniejszych momentach setów.
Przed rozpoczęciem meczu wydawało się, że waszym „pogromcą” będzie Cwetan Sokołow. Ostatecznie wspomniany zawodnik nie był liderem swojego zespołu.
MIGUEL ANGEL DE AMO: Cwetan Sokołow jest atakującym, więc można był przypuszczać, że pociągnie zespół do zwycięstwa. Zgodzę się z tym, że w sobotę nie zagrał najlepiej. Doskonale wiem, że stać go na znacznie lepszą grę. Niemniej włączał się do gry w bardzo ważnych momentach dla swoje drużyny i zdobywał cenne punkty. Warto dodać, że świetnie spisał się na zagrywce i bardzo pomógł drużynie.
W poniedziałek zagracie ostatni mecz w fazie grupowej LOTTO EUROVOLLEY POLAND 2017. Zmierzycie się z Rosją i prawdopodobnie będzie to wasze pożegnanie w turniejem w Polsce…
MIGUEL ANGEL DE AMO: Tego nie wiemy… W sobotę Słowenia zagrała bardzo dobrze przeciwko Rosji. Jeśli będziemy walczyć i będziemy wierzyć w swoje szanse, to kto wie jaki będzie wynik meczu. Oczywiście mamy świadomość tego, że faworytem będą Rosjanie. Co więcej to drużyna, która jest jednym z faworytów do medalu na tym turnieju. Wielokrotnie to powtarzałem, że przyjechaliśmy do Polski walczyć! Przeciwko Rosji będziemy walczyć jak nigdy jeszcze i zobaczymy co się wydarzy.
Ostatni raz miał pan okazję grać w Polsce trzy lata temu. Miło było wrócić do naszego kraju?
MIGUEL ANGEL DE AMO: Oczywiście, że tak! Z wielką przyjemnością tutaj przyjechałem. Uwielbiam całą atmosferę, która jest roztaczana wokół siatkówki w waszym kraju. W Krakowie hala nie jest wypełniona do ostatniego miejsca, ale i tak jest niesamowicie. Jest mało polskich kibiców. Więcej fanów jest ze Słowenii i Bułgarii, ale polscy kibice naprawdę wspaniale nas wspierają. Szkoda, że nie dane nam jest słyszeć słynnego „Polska, biało-czerowni”.
Od drugiego seta w TAURON ARENIE Kraków dało się słyszeć głośne Espana, Espana, Espana. Macie w Krakowie swoich wiernych fanów.
MIGUEL ANGEL DE AMO: Słyszałem dokładnie ten doping. W drugim secie, kiedy wyszliśmy na prowadzenie doping dla naszego zespołu był coraz głośniejszy. Myślę, że wynikało to z tego, że walczyliśmy o każdą piłkę. To było świetne uczucie.