Miguel Angel Falasca: Skra to wielki klub
O grze w Pucharze Challenge, rosyjskiej Superlidze i PGE Skrze Bełchatów w rozmowie z PlusLigą opowiada Miguel Angel Falasca – były rozgrywający bełchatowskiej Skry, a obecnie zawodnik Uralu Ufa.
Plusliga: W minioną sobotę pokonaliście Delectę Bydgoszcz w złotym secie drugiego półfinałego meczu Pucharu Challenge. Bydgoszcz postawiła wam bardzo trudne warunki.
Miguel Angel Falasca: To prawda. Mecz był dla nas bardzo trudny i tego się spodziewaliśmy. Delecta zakończyła rundę zasadniczą rozgrywek w Polsce na pierwszym miejscu i miała już zapewnione miejsce w półfinałach PlusLigi, więc wiedzieliśmy, że czeka nas ciężki bój. Poza tym zdawaliśmy sobie sprawę z tego, że Vissotto nie będzie w stanie zagrać całego spotkania i to był dla nas duży problem. Na szczęście Pantelejmonienko świetnie zastąpił Leandro przez większą część meczu. Potem wszedł Vissotto i udało się wygrać. W perspektywie finału Pucharu Challenge z Piacenzą musimy jednak poprawić naszą zagrywkę, ponieważ w Polsce nie zaprezentowaliśmy się w tym elemencie najlepiej.
- Jak traktujecie swój udział w Pucharze Challenge?
- Ten Puchar nie ma dużej renomy – to nie jest Liga Mistrzów, ale dla klubu jest bardzo ważny, ponieważ Ufa nigdy wcześniej nie brała udziału w rozgrywkach europejskich. My akurat mierzyliśmy się z dość mocnymi ekipami – graliśmy z jedną z najlepszych drużyn Francji, potem z jedną z najlepszych drużyn Turcji. Teraz walczyliśmy z zespołem z czołówki polskiej ligi, a w finale zagramy z Piacenzą, czyli czołówką ligi włoskiej. Może to faktycznie nie jest poziom Ligi Mistrzów, ale w tych rozgrywkach trzeba grać bardzo dobrze, aby wygrywać. Ja osobiście jestem bardzo zadowolony – to będzie mój szósty finał europejskich turniejów i mam nadzieję, że uda nam się zwyciężyć.
- Porozmawiajmy teraz o rosyjskiej Superlidze. To jest twój pierwszy sezon w Rosji. Jak oceniasz tą ligę? Jak porównałbyś ją do innych lig, w których miałeś okazję grać?
- Podstawową różnicą między Superligą a PlusLigą jest fakt, że w Polsce jest pięć zespołów, które prezentują podobny poziom, a w Rosji tych zespołów jest 12. Tam w każdym meczu musisz dawać z siebie maksimum, bo możesz przegrać nawet z dziesiątą drużyną w lidze. Kiedy grałem w Skrze miewaliśmy takie mecze, w których oczywiście nie można było odpuszczać, ale mogliśmy grać spokojniej. W Rosji każdy mecz jest niemal jak finał.
- Nie miałeś problemów z aklimatyzacją w Rosji? Pytam, ponieważ niektórzy zagraniczni zawodnicy nie odnajdują się w rosyjskiej lidze.
- Generalnie nie jest źle. Trzeba mieć na uwadze, że w Rosji każda drużyna może mieć w swoim składzie tylko dwóch obcokrajowców i na nich spoczywa bardzo duża odpowiedzialność. Kiedy coś nie idzie, na ogół najłatwiej jest obwiniać właśnie obcokrajowców. Na szczęście w moim przypadku wszystko jak na razie układa się dobrze. Co prawda na początku sezonu mieliśmy trochę problemów z kontuzjami, ale teraz sytuacja się już ustabilizowała. Mamy fajną drużynę, sztab szkoleniowy i myślę, że oni są zadowoleni z mojej gry.
- Śledzisz jeszcze rozgrywki PlusLigi?
- Oczywiście, że tak. Jestem na bieżąco z tym co się dzieje w PlusLidze. W Polsce spędziłem cztery lata, mam tam dużo przyjaciół, którzy grają w Skrze, ale też w innych klubach, jak na przykład Stephane Antiga. Przyznam szczerze, że tegoroczne wyniki fazy zasadniczej mnie zaskoczyły. Delecta zaprezentowała się świetnie i zasłużenie zajęła pierwsze miejsce. Najbardziej jednak zaskoczyła mnie ilość przegranych meczów przez Skrę Bełchatów. Skra w tym sezonie przeszła przez wiele zmian – Bartek Kurek zdecydował się spróbować swoich sił w Rosji i wiem jak trudno jest zastąpić gracza, który był integralną częścią tej drużyny. Dla mnie Skra była jednym z najlepszych zespołów w Europie, ale ciężko jest utrzymać taki wysoki poziom przez długi czas. Bełchatów to jednak wielki klub i jestem pewien, że z czasem odbuduje swój potencjał. Naprawdę mam nadzieję, że im się to uda, ponieważ ta drużyna odgrywa ważną rolę nie tylko w Polsce, ale także w Europie.
- Chciałbyś kiedyś jeszcze wrócić do PlusLigi?
- Nie mam pojęcia. Ja i moja rodzina bardzo lubimy Polskę – mamy tam wielu przyjaciół – nie tylko zawodników, ale również trenerów. Zawsze chętnie tu wracamy. Problem w tym, że niedługo skończę 40 lat i nie wiem ile jeszcze lat będę w stanie grać. Kto wie – może kiedyś wrócę do Polski jako trener?