Miguel Tavares: jesteśmy przyjaciółmi, to klucz do sukcesu
Reprezentacja Portugalii pokonała Grecję 3:1 w ostatnim meczu grupy A mistrzostw Europy i awansowała do 1/8 finału. Do sukcesu poprowadził drużynę Miguel Tavares, który do rozegrania dołożył 5 punktów, w tym aż 4 asy serwisowe. Teraz wraz z kolegami przenoszą się do Gdańska, gdzie w niedzielę (12 września) o 17:30 zmierzą się w walce o ćwierćfinał z Holandią.
Jak dużym sukcesem dla portugalskiej siatkówki jest awans do fazy pucharowej?
To bardzo dużo jak na możliwości tej grupy. Nawet ci siatkarze, którzy nie grali dużo, głównie pomagali w treningach, a na boisku pojawiali się tylko na pojedyncze akcje czy zmiany zadaniowe, każdy z nich był bardzo oddany swojej pracy i pełnił bardzo ważną rolę. Udowodniliśmy, że kolektyw może zrobić różnicę. Każdy, kto wchodził na boisko, grał dobrze i miał duży wkład. Przegrywaliśmy 0:2 z Ukrainą, wymieniliśmy całą drużynę i doprowadziliśmy do tie-breaka, gdy wydawało się, że mecz jest już przegrany. Sukces wynika z tego, że jesteśmy bardzo zjednoczeni jako zespół. Jesteśmy przyjaciółmi i to był klucz do tak dobrego rezultatu.
Przed przyjazdem do Krakowa naprawdę wierzyliście w ten awans, czy był to rodzaj marzenia, które niespodziewanie się spełniło?
Wierzyliśmy! Ja bardzo wierzyłem w efekty pracy, którą wykonaliśmy i w naszą grupę. Wierzyliśmy, że możemy tego dokonać. Wiedzieliśmy, że nie jesteśmy faworytami, byliśmy losowani z ostatniego koszyka, w rankingu CEV zajmujemy najniższe miejsce z sześciu drużyn. Ale udowodniliśmy, że to błąd i że prawdopodobnie powinniśmy być w tym rankingu trochę wyżej.
Teraz jedziecie do Gdańska, gdzie zagracie z Holandią. Ich zwycięstwo w grupie to spora niespodzianka. Myślisz, że dzięki temu wasze szanse są nieco większe?
Nie wiem, bo skoro skończyli grupę na pierwszym miejscu, to muszą być bardzo silnym zespołem. Mają wielu świetnych, fizycznych siatkarzy, grających w najlepszych ligach w Europie. Mają też bardzo dobrego, doświadczonego włoskiego trenera. Myślę, że wiedzą, co robią i to nie przypadek, że wygrali grupę. Rosjanie bez nominalnego atakującego, grający z Kliuką na tej pozycji, mieli trochę problemów, bo nie byli przyzwyczajeni do takiego ustawienia. My jedziemy do Gdańska z takim samym podejściem, jakie mieliśmy do tej pory. Mecz po meczu, czerpać radość i cieszyć się chwilą. Będzie to kolejna wielka hala, mnóstwo fanów i wiele niespodzianek dla naszej drużyny, bo nigdy nie graliśmy w tak dalekiej fazie tego typu rozgrywek. Miło, że tam jedziemy!
To oznacza też, że do Zawiercia przyjedziesz nieco później, ale chyba cię to nie martwi?
Mam nadzieję, że klub i kibice wybaczą mi ten późniejszy przyjazd. Czekam już jednak, kiedy to nastąpi i kiedy będę mógł zacząć treningi z drużyną.
Przyjeżdżasz bezpośrednio po mistrzostwach, czy wracasz jeszcze do Portugalii?
Poprosiłem o kilka dni, żebym mógł wrócić do domu i spakować wszystko, jakieś 3-4 dni. Wciąż rozmawiamy jeszcze ze sztabem na ten temat.