Mikko Oivanen: kontuzja pomogła w wyróżnieniu
Do samego końca pod dużym znakiem zapytania stał występ w piątkowym meczu w Częstochowie Mikko Oivanena. Fin, który przed kilkoma dniami skręcił kostkę ostatecznie zagrał i …został wybrany najlepszym zawodnikiem meczu.
- Okazało się, że muszę się najpierw połamać, żeby dostać statuetkę MVP - mówił z uśmiechem MIKKO OIVANEN. - To dopiero moja pierwsza statuetka w tym sezonie i to po meczu, który wcale nie był najlepszy w moim wykonaniu. Wychodzi więc na to, że najpierw muszę doznać kontuzji żeby mieć szansę na otrzymanie wyróżnienia.
PlusLiga: - Nie wyglądałeś na kogoś, kto miał kontuzję w ubiegły weekend i nie trenował praktycznie cały tydzień…
Mikko Oivanen:- Na początku meczu czułem się dobrze, natomiast im dłużej ten pojedynek trwał, tym noga coraz bardziej mnie bolała, zwłaszcza przy wykonywaniu zagrywki, po przy atakach wszystko było w porządku. Nie za bardzo mogłem biegać i grać skutecznie w obronie, ale najważniejsze, że mogłem swobodnie wykonywać ataki. Przed meczem rano czułem się nienajlepiej. Na szczęście jak się trochę poruszałem i rozgrzałem, to było nieco lepiej. Na pewno jeszcze nie jestem w stu procentach zdrowy. Wciąż potrzebuję zabiegów fizjoterapeutycznych i nieco czasu żeby dojść do siebie. Myślę, że z każdym dniem będzie lepiej.
- Jak wytrzymasz do środy, do bardzo ważnego meczu LM z Trentino?
- Zdajemy sobie sprawę z wagi tego meczu i bardzo zależy nam na tym, żeby dobrze się w nim zaprezentować. Jeśli chodzi o mnie, to najpierw muszę zobaczyć, jak będę się czuł. Trochę się naskakałem i zobaczymy, jak zareaguje na to mój staw skokowy. Pewnie będę potrzebował jeszcze przerwy w normalnym treningu.
- Potwierdza się opinia, że taka przerwa w treningach wpływa na ciebie bardzo dobrze i zwykle grasz wtedy jeszcze lepiej…
- Tak, bo w trakcie tych kilku dni moje mięśnie i kolana mogły sobie odpocząć. Oczywiście cały czas borykałem się z bólem kostki, ale jeśli chodzi o kolana, to na pewno przerwa dobrze mi zrobiła, bo trochę zregenerowałem siły.
- Dzięki zwycięstwu w Częstochowie wciąż liczycie się w walce o pierwszą trójkę przed fazą play-off
- Ta wygrana i przede wszystkim trzy punkty, są dla nas bardzo ważne, zwłaszcza po tym nieudanym meczu z ZAKSĄ. Oczywiście wciąż musimy wygrać wszystkie mecze do końca. Liczymy jednak na to, że dzięki nim uda nam się zająć jak najwyższe miejsce przed play-offami. Wiedzieliśmy, że spotkanie w Częstochowie nie będzie łatwe, bo w tej hali zawsze szło nam ciężko. Szczerze mówiąc, tym razem zagraliśmy tu lepiej niż się tego spodziewałem. Nie mieliśmy tak wielu problemów ze swoim serwisem i przyjęciem zagrywki rywala, jak to miało miejsce w zeszłym roku. Mieliśmy też lepsze przyjęcie niż w meczu z ZAKSĄ i dlatego łatwiej się nam grało w ataku.
- Teraz przed wami wyjazdowy pojedynek 1/6 finału Ligi Mistrzów z najlepszym klubowym zespołem świata, BetClic Trentino. Zdecydowanym faworytem jest ekipa z Włoch, a wy w takim pojedynku nie macie nic do stracenia…
- Oczywiście, że nie. Możemy z nimi zagrać na luzie. Zobaczymy na miejscu, jak ten mecz się ułoży dla nas. Myślę, że nikt nie spodziewa się po nas zbyt wiele. Jedyną naszą szansą jest zagrywka i odrzucenie przeciwnika od siatki. Przyjęcie zagrywki, to może być ich jedyna słabość, którą spróbujemy wykorzystać. Potrzebujemy naprawdę silnego serwisu żeby móc z nimi wygrać.
Powrót do listy