Mikko Oivanen: nie mamy nic do stracenia
Dobrze znany w Rzeszowie fiński atakujący, Mikko Oivanen znów zagra w hali na Podpromiu. Zawodnik przed trzema laty zdobył tytuł wicemistrza Polski, a rok później brązowe medale z Asseco Resovią, w tym sezonie reprezentuje barwy beniaminka PlusLigi Lotosu Trefl Gdańsk, który będzie w sobotę rywalem rzeszowian.
- Na pewno mecz w Rzeszowie przeciwko mojemu byłemu klubowi będzie dla mnie wyjątkowy – mówi MIKKO OIVANEN. – Fajnie będzie przyjechać znów do Rzeszowa, zagrać w hali Podpromie, zobaczyć znajomych i wspaniałych kibiców. Właściwie to już nie mogę się doczekać tego spotkania.
PlusLiga: - Czy to prawda, że byłeś bliski powrotu do Asseco Resovii przed tym sezonem?
Mikko Oivanen: - Były wstępne rozmowy, ale wiedziałem doskonale o tym, że György Grozer pozostanie w klubie i będzie pełnił rolę pierwszego atakującego. Działacze chcieli się wprawdzie zabezpieczyć na wypadek, gdyby Grozer był niezdolny do gry, ponieważ wtedy głośno było o jego problemach zdrowotnych. Nie mogłem jednak zaryzykować i podpisać kontrakt z nastawieniem, że moja gra będzie uzależniona od stanu zdrowia Grozera.
- Przed meczem z Lotosem Trefl resoviacy zagrali w środę spotkanie w Lozannie, w ramach rywalizacji w pucharze CEV. Liczycie na ich zmęczenie i wykorzystanie momentu, w którym nie wszyscy zawodnicy Asseco Resovii prezentują równą formę?
- Nie mamy co liczyć na zmęczenie Resovii, ponieważ nas samych czeka długa droga autobusem do Rzeszowa. Na pewno podróż da się nam we znaki. Naszym atutem będzie na pewno to, że nie jesteśmy faworytem tego spotkania. To na gospodarzach będzie ciążyła większa presja, ponieważ oni nie będą chcieli sobie pozwolić na stratę punktów w pojedynku z nami.
- Jak się czujesz w nowej drużynie, która ma zupełnie inne cele niż Asseco Resovia, w której występowałeś przez dwa lata?
- Póki co, jestem bardzo zadowolony z nowego zespołu. Jako beniaminek nie jesteśmy stawiani w roli faworytów, ale w meczach ze Skrą i ZAKSĄ pokazaliśmy się z dobrej strony, co dobrze wróży na przyszłość. Wiadomo, że jako nowy zespół nie jesteśmy jeszcze ze sobą zgrani, zwłaszcza w relacji z nowym rozgrywającym, Grzegorzem Łomaczem. Cały czas pracujemy na treningach nad tym, żeby poprawić naszą grę. Zgrywamy się ze sobą, dogadujemy szczegóły i mam nadzieję, że wraz z upływem czasu będziemy grali jeszcze dużo lepiej niż obecnie. Wtedy powinniśmy nie tylko zdobywać punkty w PlusLidze, ale również być poważnym zagrożeniem dla czołowych zespołów.
- Mimo dobrych recenzji wciąż jesteście na ostatnim miejscu w tabeli i nie zdobyliście jeszcze żadnych punktów…
- Kalendarz spotkań ułożył się dla nas tak, że na początku gramy praktycznie z samymi najsilniejszymi zespołami w PlusLidze. Graliśmy już ze Skrą i ZAKSĄ, Jastrzebiem, a teraz czas na Asseco Resovię. Oczywiście mam nadzieję, że uda nam się odebrać punkty faworytom, ponieważ nie mamy w meczach z nimi nic do stracenia i zagramy na większym luzie. Jeśli jednak po meczu w Rzeszowie nie będziemy wciąż mieli punktów na koncie, to później czekają nas już spotkania z nieco łatwiejszymi rywalami. Dlatego jestem spokojny o to, że już wkrótce dopiszemy punkty na swoim koncie.