Mikko Oivanen: zrobić wszystko żeby wygrać
Fiński atakujący Asseco Resovii, Mikko Oivanen, nie potrafi wytłumaczyć co się stało w meczu o brąz nr 3 przeciwko ZAKSIE. Rywalom do zdobycia medali, które hostessy zaczęły już niemal wnosić na boisko, brakowało zaledwie dwóch punktów.
- Ciężko zrozumieć to, co się wydarzyło - mówi MIKKO OIVANEN. - Praktycznie był już koniec sezonu dla nas, a dla ZAKSY powrót do Kędzierzyna z medalami na szyi, ale przy stanie 17:23 w trzecim secie stało się coś nieprawdopodobnego. Chyba nigdy w życiu czegoś takiego nie przeżyłem. To było tym dziwniejsze, że wcześniej zagraliśmy bardzo słabe dwa mecze w Kędzierzynie i również dwa fatalne pierwsze sety w Rzeszowie.
PlusLiga: - Tymi dwoma zwycięstwami nad ZAKSĄ pokazaliście, że jednak bardzo zależy wam na medalach, bo po pierwszych pojedynkach w Kędzierzynie można było mieć sporo zarzutów do waszej postawy i determinacji na boisku…
Mikko Oivanen: - Myślę, że każdy z nas zawsze stara się grać najlepiej, jak potrafi i nikt z nas nie przegrywał tych meczów specjalnie. W Kędzierzynie po prostu nic nie funkcjonowało należycie w naszym zespole. Ciągle brakuje nam stabilizacji. Są takie mecze, w których gramy na swoim normalnym poziomie i trafiają się na też takie, w których nic nam nie wychodzi. Najbardziej pocieszające jest to, że mecz nr 4 był już dobry w naszym wykonaniu.
- Decydujący pojedynek rozegrany zostanie w kędzierzyńskiej hali, gdzie idzie wam jak po grudzie. Co należy zrobić, żeby przełamać jej kompleks?
- Faktycznie, jakoś specjalnie nam tam nie idzie. W tym sezonie ugraliśmy w Kędzierzynie w trzech meczach tylko jednego seta. W ubiegłym roku na trzy pojedynki byliśmy tylko raz górą, ale za to w bardzo ważnym meczu półfinałowym. Mam nadzieję, że teraz też ten decydujący pojedynek zakończy się naszym sukcesem. Największą bolączką w tych ostatnich meczach w Kędzierzynie było nasze słabe przyjęcie. Na pewno musimy zagrać zdecydowanie lepiej w tym elemencie żeby móc myśleć o zwycięstwie. Jeśli przyjęcie będzie w miarę poprawne, to i nasz atak będzie o wiele lepiej funkcjonował. Również nasza zagrywka musi stanowić zagrożenie dla rywala, tak jak to miało miejsce we wtorek, kiedy ten element był właśnie kluczem do sukcesu.
- Czy ciężko jest wykrzesać siły na ostatni akord rozgrywek po tak wyczerpującym sezonie?
- Każdy z nas czuje trudy rozgrywek, rywale też, ale trzeba jeszcze zebrać się w sobie i zrobić wszystko, żeby wygrać. Pocieszające jest to, że to już na pewno ostatni mecz i jestem przekonany, że każdy z nas da na boisku tyle energii ile tylko ma w sobie.
- Kończy ci się dwuletni kontrakt z Asseco Resovią. Czy wiadomo już co będzie z twoją przyszłością w rzeszowskim klubie?
- Na razie w tym temacie nie została jeszcze podjęta żadna decyzja. Po sezonie, jak wrócę do domu i trochę odpocznę, przeanalizuję sytuację i wszystkie oferty. Porozmawiam z bratem, poradzę się rodziców i zadecyduję gdzie będę grał.
- Chciałbyś nadal grać w PlusLidze?
- Myślę, że Polska jest jednym z najlepszych krajów do gry w siatkówkę. Bardzo mi odpowiada życie w Rzeszowie i atmosfera na hali. Jestem też usatysfakcjonowany poziomem PlusLigi, więc na pewno miło byłoby zostać ty na dłużej.
- Na odpoczynek po sezonie nie będziesz miał jednak zbyt wiele czasu. Twój narodowy zespół czekają eliminacje do przyszłorocznych Mistrzostw Europy, a później rozgrywki Ligi Światowej.
- W kwalifikacjach do ME na pewno zagram. Później jednak chciałbym przejść szczegółowe badania moich kolan i gdyby była taka konieczność, to zdecydowałbym się na zabieg. Wówczas moja gra w Lidze Światowej byłaby wykluczona. Tegoroczne lato jest dobrym okresem na podleczenie urazów i odpoczynek, bo poza eliminacjami do ME i LŚ Finlandia w innych imprezach już nie gra. Mam nadzieję, że zaleczę te swoje dolegliwości i nabiorę sił na przyszły sezon, który zapowiada się znów bardzo ciężko.