Milan Katić: zawsze chcę wygrywać
Łuczniczka Bydgoszcz nie wygrała jeszcze żadnego meczu w sezonie 2016/17. W ostatnej kolejce zdobyła tylko jeden punkt przeciwko AZS Częstochowa. - Mają ambicją jest wygrana. Nie wiem, może wynika to z mojej mentalności, ja zawsze chcę wygrywać. Myślę, że drużynę stać na lepszą grę, ale musimy jeszcze poświęcić wiele pracy, żeby wyeliminować z naszej gry techniczne błędy - powiedział Milan Katić, przyjmujący bydgoskiego zespołu. W środę podopieczni Piotra Makowskiego we własnej hali zmierzą się z BBTS-em Bielsko-Biała. Początek meczu o godzinie 18.00.
PLUSLIGA.PL: W ostatniej kolejce przegraliście na wyjeździe z AZS Częstochowa 2:3, choć mieliście spore szanse na wygraną za trzy punkty. Pozostaje chyba duży niedosyt po niedzielnym meczu?
MILAN KATIĆ: Myślę, że był to jeden z lepszych meczów, który rozegraliśmy w tym sezonie. Po porażce przychodzi jednak ten gorszy moment. Częstochowa wygrała, a my przegraliśmy. Niestety popełniamy proste, techniczne błędy. Oczywiście każdemu zdarzają się błędy i nie zawsze wpływają one bezpośrednio na grę. My niestety popełniamy wiele błędów w prostych akcjach, przy łatwych piłkach, czy to własnym rozegraniu lub kontrach. Pozostaje nam jedynie bardzo ciężko pracować. Statystyki po meczu nie były złe, ale nie zmienia to faktu, że przegraliśmy. W środę rozegramy kolejne spotkanie. Zaczniemy wszystko od nowa, będziemy kontynuowali naszą ciężką pracę. Postaramy się zagrać najlepiej jak to tylko będzie możliwe.
Pozytywny element niedzielnego meczu jest taki, że macie na swoim koncie pierwszy punkt.
MILAN KATIĆ: To prawda. Przegraliśmy trzy mecze, w których nie zdobyliśmy żadnego punktu. W ostatnim spotkaniu udało się nam zdobyć jeden. Choć nie będę ukrywał, że w Częstochowie powinniśmy wygrać, nieważne czy 3:2, 3:1 czy 3:0. Mają ambicją jest wygrana. Nie wiem, może wynika to z mojej mentalności, ja zawsze chcę wygrywać. Myślę, że drużynę stać na lepszą grę, ale musimy jeszcze poświęcić wiele pracy, żeby wyeliminować z naszej gry techniczne błędy.
Zagraliście bardzo dobrze w pierwszym i trzecim secie. Z kolei w drugiej i czwartej partii zaczęliście mieć problemy. Z czego one wynikały? To problem z koncentracją, mentalnością czy tylko technicznymi błędami, o których pan wspomniał?
MILAN KATIĆ: AZS Częstochowa zaczął trochę ryzykować. Z tym ryzykiem różnie bywa, raz może one przynieść ci korzyść, a drugim okazać się dużym błędem. W niedzielę częstochowianom wiele rzeczy wychodziło w tym czwartym secie. Dobry serwis, udana obrona czy kontra. Przy tym wszystkim trzeba mieć trochę szczęścia. Nam zabrakło go między innymi w tie-breaku. Prowadziliśmy 8:6, potem był remis 10:10, a przegraliśmy 11:15.
Pozostaje mieć nadzieję, że w kolejnych meczach przyjdzie przełamienie. Zagracie z drużynami, które prezentują podobny poziom sportowy.
MILAN KATIĆ: To prawda w najbliższych meczach spotkamy się z BBTS-em Bielsko-Biała, Effectorem Kielce i MKS-em Będzin. Mam nadzieję, że uda się nam wygrać za trzy punkty, a jeśli nie za trzy to chociaż za dwa.
Na koniec chcę zapytać, jak czuje się pan w Bydgoszczy?
MILAN KATIĆ: Świetnie. Co prawda po ostatniej porażce nie byłem szczęśliwy, ale w Bydgoszczy czuję się naprawdę dobrze. Poznałem wspaniałych ludzi, gram w świetnym klubie. Wszystko jest porządku poza naszą grą. Przegraliśmy już cztery mecze...
Pan chyba do tej pory ma dobre wspomnienia związane z Polską. Kilka miesięcy temu wspólnie z reprezentacją Serbii zdobył pan złoty medal podczas Final Six Ligi Światowej?
MILAN KATIĆ: To było najlepsze osiągnięcie dla mojego kraju. Po raz pierwszy udało się nam wygrać Ligę Światową. W Serbii wszyscy byli bardzo szczęśliwi, że zdobyliśmy złoty medal.
W przyszłym roku, a dokładnie na przełomie sierpnia i września w Polsce zostaną rozegrane mistrzostwa Europy. Kolejna okazja, żeby z Polski wyjechać z medalem na szyi.
MILAN KATIĆ: Ostatnio wszystkie ważne turnieje odbywają się w Polsce. Uważam, że Polska jest najlepszym organizatorem imprez siatkarskich, więc mogę przyjeżdżać tutaj za każdym razem.