Miłosz Hebda: w Pucharze Polski nie trafilismy z formą
- Widać po nas, że na Puchar Polski nie trafiliśmy z formą. Dla nas najważniejsze są punkty w lidze, które musimy zbierać. Na tym się teraz skupiamy – mówi w rozmowie z PlusLigą Miłosz Hebda, przyjmujący Tytana AZS Częstochowa.
PlusLiga: Przegraliście z Jastrzębskim Węglem 0:3 w drugim ćwierćfinałowym meczu Pucharu Polski Enea Cup 2012. Jednak w tym drugim spotkaniu były momenty, kiedy mieliście szansę na wygraną. Ostatecznie się to nie udało, gdzie szukać przyczyny porażki?
Miłosz Hebda: W drugim meczu były momenty, kiedy obie drużyny prezentowały wyrównany poziom. Nas cieszy to, że były fragmenty, kiedy graliśmy jak równy z równym. Jednak nie ma co ukrywać, że Jastrzębski Węgiel jest lepszym zespołem. Gdy mają dwa punkty straty do nas, to nie możemy powiedzieć, że nie kontrolują przebiegu meczu. Oni cały czas wykonują założenia taktyczne. Tak naprawdę sobotni mecz kontrolowali od początku do końca. To, że my prowadziliśmy 14:12, czy 16:14 bardzo cieszy oczywiście, ale jest to trochę za mało, kiedy gra się przeciwko takiemu zespołowi. Staraliśmy się osiągnąć jak najlepszy wynik. Myślę, że jakbym stał z drugiej strony siatki to i tak czułbym większą pewność co do wygranej.
- Po drużynie widać, że mecze pucharowe przeciwko Jastrzębskiemu Węglu zagraliście zdecydowanie lepiej, niż spotkanie w PlusLidze. Czy do tych pojedynków podeszliście na większym luzie, czy ciężkie treningi zaczynają przynosić efekty?
- Dużo pracowaliśmy przez ostatni okres. Widać po nas, że na Puchar Polski nie trafiliśmy z formą. Dla nas najważniejsze są punkty w lidze, które musimy zbierać. Na tym się teraz skupiamy. A wracając do tych meczów to zaznaczyć trzeba też, że graliśmy różnymi składami, ustawieniami. Starsi zawodnicy dostali czas, żeby odpocząć. Natomiast młodzież miała możliwość pogrania i sprawdzenia swojej formy.
- Ten sobotni mecz dla Ciebie miał zapewne dodatkowe znaczenie, bowiem miałeś możliwość zagrać w końcu całe spotkanie. Trzeba powiedzieć sobie otwarcie, wielu okazji do gry nie miałeś. Choć z drugiej strony trudno się temu dziwić, skoro przychodzi Ci rywalizować z Dawidem Murkiem i Krzysztofem Gierczyńskim.
- Łatwo nie jest, bo to są zawodnicy klasowi. W lidze rozegrali tyle meczów, że trudno je policzyć. Wiele się od nich uczę i myślę, że robię postępy z resztą sam to zauważam. Cieszę się, że mogę wejść na boisko i sprawdzić się w boju. Każdy wie, że inaczej gra się mecz a inaczej wszystko odbywa się na treningach.
- Od nowego sezonu 2011/12 występujesz na przyjęciu. Do tej pory grałeś jako atakujący. Skąd pomysł na taką zmianę i jak odnajdujesz się na tej pozycji?
- W klubie podjęliśmy taką decyzje. Już z trenerem Nawrockim rozmawialiśmy o zmianie pozycji na boisku. Przed rozpoczęciem tego sezonu ten temat powrócił. Po konsultacjach z Markiem Kardosem zdecydowałem się na grę na przyjęciu. Trener przekonał mnie, że mam szansę osiągnąć coś występując na tej pozycji, że stać mnie na ciężką pracę, która przyniesie z czasem efekt. Na razie próbujemy. Zobaczę co z tego wyniknie, czas to wszystko zweryfikuje. Ja czuję się dobrze teraz grając jako przyjmujący i nie chciałbym już zmieniać pozycji.
- Czyli na pozycję atakującego już nie wrócisz?
- Myślę, że nie ma już takiej możliwości. Sam już nawet nie chce tego zmieniać. Co więcej takie przejścia nie są dobre. Wolę skupić się na jednej określonej pozycji, grać na przyjęciu i robić postępy.
- Przed Wami teraz mecz w Challenge Cup z dość egzotyczną, portugalską drużyną Fonte Bastardo Azores. Nie jest to groźny przeciwnik i wydaje się, że powinniście sobie dać z nimi radę.
- Jest to drużyna jak najbardziej do ogrania. Nie ma co ukrywać, że trzeba z nimi wygrać. Udamy się tam z jednym konkretnym celem. Celem jest pokonanie przeciwnika. Następnie powrót, ponowna wygrana, tym razem przed własną publicznością i przejście do kolejnej fazy. Trudno cokolwiek więcej powiedzieć o tej drużynie, czy szukać w ich szeregu zawodników światowej klasy.
- A zatem pożegnaliście się z Pucharem Polski, ale otwiera się przed Wami kolejny rozdział rozgrywki europejskie, w których będzie chcieli zajść jak najdalej.
- Dokładnie tak. Nie ukrywamy tego, że chcemy ugrać jak najwięcej i zajść najdalej, jak to jest tylko możliwe.
- Nie pozostaje mi nic innego, jak życzyć powodzenia w dalszych rozgrywkach Plus Ligi i europejskich pucharach.
- Dziękuje bardzo.