Miłosz Zniszczoł: to jeszcze nie ta gra
Indykpol AZS Olsztyn przerwał serię bez porażki Aluronu CMC Warty Zawiercie, która trwała od początku sezonu. Co według Miłosza Zniszczoła było decydujące?
Pamiętam, gdy przed meczem z GKS-em Katowice pytałem Cię czy pomaga znajomość trenera. Teraz równie dobrze mógłbym zapytać czy pomaga znajomość rozgrywającego, bo z Jankiem Firlejem znasz się dobrze z ostatnich dwóch lat w Katowicach. A w tym meczu Janek oszukiwał na siatce nie tylko Ciebie, ale wszystkich.
Cała drużyna zagrała bardzo dobrze, miała niezłe przyjęcie, a Janek mógł robić to co robi najlepiej, czyli dobrze rozgrywać. Ciężko było nam rozczytać jego intencje, nawet jeśli nam się to udawało to atakujący mieli na tyle dobrą piłkę, że obijali nas albo wpadali gdzieś w dziurę. Nic więcej nie mogę powiedzieć.
Z boku było wrażenie, że nie udało nam się przełamać ich na dłuższą metę zagrywką. Myślisz, że to był klucz do tego, że z Iławy nie wyjeżdżamy bez ugrania nawet jednego seta?
Wydaje mi się, że nie postawiliśmy się właśnie zagrywką, bo oni zagrywali bardzo dobrze i wytrzymali z tym cały mecz. A my tylko fragmentami bodajże w drugim secie i przez chwilę w trzecim. Myślę, że to jest ten element, którego nam brakowało.
Przed tym meczem była szansa wskoczenia na pozycję lidera tabeli. Zdawaliście sobie z tego sprawę? Czy to była dodatkowa presja czy nie patrzyliście w tabelę?
Mogę powiedzieć za siebie, że nie myślałem o tym i nawet nie patrzyłem w tabelę w ostatnim czasie. Poza tym wiedziałem tylko, że wygraliśmy trzy mecze i mamy komplet punktów, a jak wyglądało to w tabeli to nie do końca byłem pewien. Trudno, może będzie jeszcze szansa.
Aluron CMC Warta zaczęła od trzech zwycięstw. Siłą rzeczy – może poza takimi zespołami jak ZAKSA, która w zeszłym sezonie i tak w końcu przegrała – było wiadomo, że ta pierwsza porażka kiedyś przyjdzie. Przyszła teraz. To jest powód do zmartwień czy lepiej, że takie wpadki zdarzają się na początku sezonu, gdy jest dużo czasu, aby nad tą grą pracować?
Tak jak rozmawialiśmy przed GKS-em, gdy byliśmy po dwóch wygranych i mówiłem wtedy, że to jeszcze nie jest to i to nie jest ta gra, którą byśmy spodziewali się z naszej strony. Z Katowicami też tak było i jeszcze to nie przyszło. Jeszcze wiele pracy przed nami. Dużo zmian było w zespole, więc cały czas się zgrywamy i pracujemy nad tym. Czasem dobrze dostać takiego „gonga” i zebrać się do pracy, bo wiemy, że jest sporo rzeczy do poprawienia.