Minisiatkówka rozwija się w Kędzierzynie-Koźlu
W zakończonym niedawno turnieju finałowym Kinder+Sport mogliśmy się pochwalić silną obsadą. W rywalizacji najlepszych ekip poszczególnych kategorii mogliśmy zobaczyć aż cztery ekipy z Kędzierzyna-Koźla.
Tegoroczne finały największego turnieju minisiatkówki w Polsce pokazały, że minisiatkówka na dobre zadomowiła się w kędzierzyńskich szkołach. O bogatym doświadczeniu kędzierzynian w turniejach finałowych cyklu Kinder+Sport opowiadał nam trener młodych adeptów Marcin Nurski. – Pierwszy raz na finałach w Zabrzu byłem w 2007 roku I tak co roku udaje nam się być przynajmniej z jedną, a czasem czterema drużynami. Także różnie to bywa, czasami się biega pomiędzy kilkoma boiskami, a czasem stoi pomiędzy dwoma, trzeba obserwować sytuację i w razie potrzeby pomagać chłopcom – zaznaczył wyjątkowo aktywny podczas finałów szkoleniowiec, który nieraz musiał wspierać kilka swoich drużyn jednocześnie.
Bogaty dorobek kędzierzyńskiej młodzieży to nie tylko sam udział, ale również zdobycze medalowe i puchary. W poprzedniej edycji turnieju reprezentanci naszego miasta uplasowali się na podium. Zeszłoroczni zwycięzcy w kategorii dwójek również tym razem pojawili się na finałach w Zabrzu, w zestawieniu: Aleksander Opania, Dawid Banasiak i Marcel Steyer reprezentujący PSP 11 Kędzierzyn-Koźle I młodzi kędzierzynianie pokonali swoich rówieśników zdobywając złote medale. – Oni w zeszłym roku, jako młodsi rocznikowo zdobyli medal mistrzostw Polski w kategorii klas czwartych i teraz bronili tego trofeum – mówił Marcin Nurski, trener zwycięzców w kategorii dwójek, dodając, że w przypadku tej najmłodszej kategorii wiekowej w rywalizacji minisiatkowki to nie wzrost odgrywa kluczowa rolę. W przypadku młodych adeptów z Kędzierzyna-Koźla nie bez znaczenia było zgranie. – Tutaj liczy się technika, to jest akurat grupa młodych chłopaków, którzy do mnie chodzą na zajęcia popołudniowe już od pierwszej klasy. Także dla nich to już czwarty rok w minisiatkówce, to daje nam na razie przewagę. Ale inne kluby i szkoły gonią nas, bo również mają swoje umiejętności, które teraz szkolą – dodał.
Zainteresowanie siatkówką w Kędzierzynie-Koźlu nie słabnie, czego potwierdzeniem mogła być również silna obsada w Kinder+Sport, gdzie mogliśmy się pochwalić kilkoma mocnymi ekipami. Po raz pierwszy Kędzierzyn-Koźle wystawił również zespół łączony, reprezentowany przez zawodników dwóch szkół. Jak mówił Marcin Nurski nie było to szczególne zaskoczenie, a taki manewr podyktowany był dobrem i myślą o przyszłości młodych zawodników. –W tym roku mieliśmy cztery drużyny z Kędzierzyna-Koźla, w tym jeden zespół łączonych szkół. Jest to być może w rzadko spotykane, natomiast patrzymy na to czysto logicznie. Kiedy w dwóch szkołach mamy po dwóch chłopaków w danym roczniku, którzy dobrze grają, to po co mamy się wzajemnie eliminować w finałach wojewódzkich, gdzie dochodzi konkurencyjny silny ośrodek z Nysy, kiedy ci chłopcy, którzy za rok trafia do tego samego ośrodka szkoleniowego już teraz mogą się zgrywać– kontynuował trener, odnosząc się do popularności siatkówki w naszym mieście. –ZAKSA na pewno nakręca to wszystko, bo żyjemy w mieście siatkówki. Praktycznie każdy z dzieciaków, których mam w grupie chodzi z rodzicami na mecze ZAKSY, są dumni, to są ich idole. Starają się brać z nich przykład i chcą pokazać się na arenie krajowej- dodał Nurski, a jego słowa potwierdzili młodzi bohaterowie tegorocznych finałów, którzy wśród swoich siatkarskich idoli wymieniali siatkarzy ZAKSY, m.in. Sama Deroo i Benjamina Toniuttiego, padały również takie nazwiska jak Ngapeth czy Zaytsev.