Mistrz Polski przegrał z beniaminkiem
PGE Skra Bełchatów doznała pierwszej porażki w tym sezonie. Mistrz Polski przegrał z MKS-em BANIMEXEM Będzin 1:3 (26:24, 18:25, 20:25, 17:25) w meczu czternastej kolejki spotkań PlusLigi.
Z kolei dla beniaminka było to dopiero drugie zwycięstwo w ekstraklasie. Podobnie jak w spotkaniu Ligi Mistrzów z Hypo Tirolem Innsbruck trener PGE Skry dał odpocząć kilku swoim kluczowym zawodnikom. W sobotnim meczu swoje od pierwszej minuty otrzymali m.in. Aleksa Brdjović oraz Maciej Muzaj.
Początek spotkania z pewnością zaskoczył kibiców mistrza Polski. Zajmująca ostatnie miejsce w ligowej tabeli drużyna z Będzina na boisku lidera poczynała sobie bardzo śmiało. Beniaminek zaskoczył miejscowych silną zagrywką i wypracował sobie przewagę 15:12. W szeregach gospodarzy dobrze spisywał się Maciej Muzaj, który potężnymi atakami siał popłoch po drugiej stronie siatki, ale to było za mało na ambitnie grających gości. W powietrzu wisiała już mała niespodzianka, ale Banimex zaczął popełniać błędy i bełchatowianie doprowadzili do remisu 17:17. Po chwili wyszli już na dwupunktowe prowadzenie, przede wszystkim dzięki bardzo dobrym serwisom Muzaja. Będzin walczył do końca, ale to podopieczni Miguela Falaski zachowali więcej zimnej krwi i wygrali pierwszego seta. Trzeba jednak dodać, że po bardzo zaciętej grze.
Drugą partię lepiej rozpoczęli przyjezdni, którzy objęli prowadzenie 7:3. Ostatnia drużyna tabeli w meczu z mistrzem Polski radziła sobie nadspodziewanie dobrze. Grający w przemeblowanym składzie bełchatowianie mieli sporo problemów z beniaminkiem, który mógł imponować w grze na przyjęciu. Kolejne minuty upływały, a obraz gry nie ulegał zmianie. PGE Skra zamiast odrabiać straty coraz bardziej tracili dystans do rywala. Przy wyniku 8:14 trener bełchatowian zaprosił swoich zawodników na krótką przerwę. Niestety niewiele to zmieniło w grze mistrza Polski, który w drugim secie prezentował się po prostu słabo. Wyraźna wygrana w drugim secie drużyna z Będzina była z pewnością sporą niespodzianką. Na boisku wcale nie było widać, że oba zespoły dzieli w tabeli przepaść.
W trzecim secie było widać po zawodnikach PGE Skry, że ich ambicja została podrażniona, ale wciąż nie mogli znaleźć recepty na bardzo dobrze spisujących się siatkarzy z Będzina. Blok, który był kluczem do zwycięstwa z Resovią, dziś praktycznie nie istniał. Banimex kontrolował wydarzenia na boisku, a przy prowadzeniu 11:6 był coraz bliżej zdobycia co najmniej jednego punktu w tym spotkaniu. Stratę zmniejszył Andrzej Wrona, który fantastycznym, pojedynczym blokiem zatrzymał rywala. Kiedy wydawało się, że bełchatowianie wrócili na właściwe tory, goście znów odskoczyli na pięć punktów. Po drugiej przerwie technicznej Miguel Falasca wprowadził na boisko Nicolasa Uriarte i Michała Winiarskiego. Bełchatowianie rzucili się do odrabiania strat i bardzo szybko zmniejszyli dystans do beniaminka. Świetnie na zagrywce spisywał się Nicolas Marechal, a swój dorobek punktowy powiększył Srećko Lisinac. Przewaga gości była jednak zbyt duża i będzinianie urwali punkt faworyzowanym gospodarzom.
Bełchatowianie za każdym razem mieli problemy, aby dobrze „wejść” w seta i nie inaczej było też w czwartej odsłonie spotkania. Na pierwszej przerwie technicznej PGE Skra przegrywała 6:8. Po chwilowym odpoczynku było już jednak lepiej, bo siatkarze z Bełchatowa doprowadzili do wyrównania. To był tylko chwilowy zryw podopiecznych Miguela Falaski. Goście ponownie wyszli na kilkupunktowe prowadzenie i nie dali się już dogonić podłamanym bełchatowianom. Sensacja stała się faktem. Mistrz Polski przegrał pierwszy mecz w tym sezonie.