Mistrz wygrał na inaugurację w Będzinie
MKS BANIMEX Będzin przegrał z PGE Skrą Bełchatów 1:3 (21:25, 25:23, 13:25, 18:25) w meczu pierwszej kolejki PlusLigi. MVP Facundo Conte.
W porównaniu z ostatnim sparingowym mecze z Arkasem w składzie PGE Skry doszło do jednej zmiany. Karola Kłosa, który dostał kilka dni odpoczynku, zastąpił Serb Srecko Lisinac. Zanim jednak zawodnicy stanęli po dwóch stronach siatki, beniaminek nagrodził złotych medalistów mistrzostw świata.
Początek spotkania był w wykonaniu gospodarzy nieco nerwowy. PGE Skra Bełchatów wypracowała sobie kilkupunktową przewagę i na pierwszej przerwie prowadziła 8:5. Ta przewaga szybko jednak stopniała i gospodarze doprowadzili do stanu 12:12. Mistrz Polski miał chwilowy kryzys i Miguel Falasca poprosił o czas, a po chwili posłał do boju Nicolasa Marechala i Aleksę Brdjovića. Seria pomyłek, zwłaszcza w zagrywce, trwała dalej i goście nie mogli odskoczyć drużynie z Będzina. Udało im się to w końcówce, przede wszystkim dzięki niezniszczalnego Mariusza Wlazłego, który nie mylił się na siatce. W pierwszej części tego meczu bardzo słabo funkcjonowała zagrywka. Obie strony w tym elemencie gry popełniły aż 16 błędów.
Drugi set rozpoczął się identycznie jak pierwszy, czyli od prowadzenia bełchatowian. Trudny do zatrzymania był Andrzej Wrona. Dzięki ofiarnej interwencji w obronie Wlazłego i skutecznym bloku mistrzowie Polski wyszli na czteropunktową przewagę. Skuteczne serwisy Macieja Pawlińskiego sprawiły, że gospodarze znów zbliżyli się do mistrzów Polski. Banimex złapał wiatr w żagle i po chwili wyszedł już na dwupunktowe prowadzenie. Bełchatowianie szybko wyrównali, ale nie byli w stanie objąć w tym secie prowadzenia, przede wszystkim dlatego, że często mylili się na zagrywce. W decydującej części seta gospodarze ponownie wyszli na dwupunktowe prowadzenie i już go nie oddali. Banimex historycznego seta zdobył po zepsutej zagrywce Nicolasa Uriarte.
Podrażnieni mistrzowie Polski wzięli się w garść i w trzecim secie bardzo szybko wypracowali sobie pięciopunktową przewagę. Tuż po przerwie Srecko Lisinac popisał się drugim z rzędu asem serwisowym i bełchatowianie powiększyli prowadzenie. Bardzo dobrze w tej części meczu spisywał się Andrzej Wrona. Ręce same składały się też do braw patrząc na współprace Uriarte z Facundo Conte. Ten duet przeprowadził kilka efektownych akcji, które powiększyły prowadzenie mistrzów Polski do 15:8. Gospodarze byli bezradni, a bełchatowianie kontynuowali świetną grę. Kiedy na tablicy widniał wynik 22:10 nie było już wątpliwości, kto obejmie w tym meczu prowadzenie. W końcówce trener Falasca dał odpocząć Wlazłemu, a swoją szansę otrzymał Maciej Muzaj, który po chwili zakończył rywalizację w trzecim secie. To był prawdziwy pogrom. Mistrzowie Polski srogo ukarali gospodarzy za zwycięstwo w poprzednim secie.
W czwartym secie PGE Skra nie zwalniała tempa. Bełchatowianie od początku kontrolowali przebieg gry w tej części meczu, a z dobrej strony pokazał się m.in. Nicolas Marechal, który popisał się asem serwisowym. Z przyjemnością patrzyło się na grę Conte. Przyjmujący bełchatowian w wielu sytuacjach pokazał, że na siatce potrafi wykazać się dużym sprytem. Z gospodarzy zeszło powietrze, a PGE Skra wykorzystywała wszystkie błędy rywali. Przy prowadzeniu 18:11 wszystko stało się już jasne. Wprawdzie Będzin walczył jeszcze o odrobienie strat, ale przewaga jaką wypracowali sobie bełchatowianie była już za duża.