Mistrzostwa świata: Polaków czeka mecz o wszystko, z Serbią
Po pięciu zwycięstwach z rzędu w I fazie mistrzostw świata, na kolejnym etapie rywalizacji Polacy dostali lekko obuchem w głowę. Bez chorego Michała Kubiaka przegrali z Argentyną i Francją. Teraz, aby zostać w turnieju bez oglądania się na wyniki innych drużyn, muszą pokonać najmocniejszą w grupie Serbię.
Brak Kubiaka widoczny, ale
Tuż przed meczem z Francją trener Heynen zwołał do siebie dziennikarzy i tłumaczył im jak ważną postacią dla zespołu jest Michał Kubiak, podkreślił, że to wokół niego budował drużynę. Prosił też, aby krytyką za porażki obarczać wyłącznie jego, przynajmniej do zakończenia II fazy mistrzostw świata. Całą odpowiedzialność za wyniki i grę wziął na siebie. Dość nietypowe i zaskakujące było to spotkanie, a przede wszystkim mocno pozbawiające złudzeń co do przebiegu rywalizacji z Francją. Potem jednak okazało się, że nie wszystko, co Heynen przekazał dziennikarzom, sprawdziło się w realiach meczowych.
Przede wszystkim, Kubiak miał pomagać drużynie wyłącznie z kwadratu, bo jak tłumaczył Belg, nie jest gotowy do gry i jeśli wybiegnie na boisko przeciwko Francuzom, może nie być w stanie zawalczyć z Serbami. Tymczasem wystąpił w trzech z czterech z setów. - Spytałem go jak się czuje, powiedział, że dobrze, więc pojawił się na boisku najpierw na 5 minut, potem na 10, a potem jeszcze chwilę dłużej. Pilnowaliśmy, żeby się nie przemęczył, bo będzie nam potrzebny w niedzielę - wyjaśnił Heynen.
Iskierka nadziei
Kubiak pobudził zespół, ale nie był w stanie pomóc na miarę swoich możliwości. Widać było gołym okiem, że mocno brakuje mu sił. W dwóch pierwszych setach trójkolorowi dotkliwie zbili Polaków, ale w trzecim i czwartym walka rozgorzała na dobre. Wszystko, co dobre skupiało się wokół tych najmłodszych - Jakuba Kochanowskiego i Bartosza Kwolka, którzy zachowali chyba najwięcej spokoju. Nieźle radził sobie także Mateusz Bieniek, przebłyski dobrej gry miał Artur Szalpuk. Trudno powiedzieć jak grali w tym meczu atakujący, bo zmieniali się tak często, że żaden z nich nie zdążył chyba zadomowić się na boisku. - Myślę, że trener dobrze wiedział co robi. Trzeba jego zapytać o to jaką miał taktykę na to spotkanie. Ja jestem od granie, nie od trenowania - skwitował potem mocno przygaszony Bartosz Kurek, który skończył zaledwie 5 z 14 rzuconych do niego piłek.
- Każdy miał swoją szansę na boisku. Trener rotował, próbował robić wszystko, aby zespół grał jak najlepiej i wygrał. Te zmiany były konieczne, skoro przegrywaliśmy wysoko. To jest normalna rzecz i nikt to nie ma do nikogo pretensji, każdy stara się pomóc na tyle, na ile może. Tak samo będzie w starciu z Serbią - dodał Aleksander Śliwka, który nerwy na swoją słabą postawę wyładował na koszu z piłkami. - Zawsze wyłapiecie takie rzeczy - mówił z przekąsem przyjmujący ZAKSY Kędzierzyn-Koźle. - Jest sportowa złość, jest ambicja i każdy z nas chciałby zagrać jak najlepiej - dodał.
Potyczkę z Francją udało się przeciągnąć do czterech partii, ale dominacja rywali i tak mocno rzucała się w oczy, najbardziej w elemencie zagrywki. Earvin Ngapeth, który dzień wcześniej był dość ospały, przeciwko biało-czerwonym wytoczył ciężkie działa. Już w 1. odsłonie mocno się rozstrzelał, potem ta siła nieco zmalała, ale i tak był wyróżniającym się graczem Les Bleus. Słabiej za to zagrał atakujący Boyer.
Próba charakterów
Polacy spadli na 2. miejsce w grupie H (za Serbię), ale przewodzą na liście najlepszych ekip z drugich miejsc. Jeśli wygrają w niedzielę z Serbami w dowolnym wymiarze, awansują do III rundy mistrzostw świata, a przykre doświadczenia z meczów z Argentyna i Francją pójdą w niepamięć. - W poprzednich starciach była walka. W sobotę przegraliśmy sportowo, z Argentyną z kolei graliśmy na styku, zabrakło nam trochę szczęścia. Teraz musimy pokazać te nasze charaktery, walkę do końca - zapowiedział Śliwka akcentując, że mimo dwóch porażek z rzędu zespół nie stracił wiary w swoje możliwości. - Nastawienie, tak jak zawsze, będzie bojowe. Postaramy się wygrać i pokazać lepszą siatkówkę niż w sobotę - dorzucił Bartosz Kurek.
A trener Heynen? W swoim stylu starał się bagatelizować problemy, z jakimi boryka się polska kadra i skupiać się na tym, co u rywali. - Francuzi mają niesamowitą defensywę, byłem pod jej wrażenie. Wiedziałem, że jeśli będą mieć świeżość fizyczną, to pokażą swoją siłę w polu serwisowym. Nie mogliśmy sobie z tym poradzić - komentował przebieg sobotniej rywalizacji.
Pytany o kondycję fizyczną polskich graczy, uznał, że wszystko jest w porządku, widać jedynie zmęczenie wynikające z trudów turnieju. - Jeśli gra się przez tyle dni, a do tego trzy mecze pod rząd, musi przyjść zmęczenie, to naturalne. Dlatego właśnie tak bardzo rotuję składem - podkreślił.
Zdradził też, że według niego Serbia jest wygodniejszym przeciwnikiem niż Francja, że łatwiej się z nimi gra. - W kilku aspektach są lepsi od Francuzów, ale nie w obronie - zauważył.
Serbowie imponują na tym turnieju doskonałą dyspozycją, przede wszystkim w zagrywce. Po wczorajszym zwycięstwie 3:0 z Argentyną, zapewnili już sobie bilety do Turyny i do spotkania z Polską mogą przystąpić na pełnym luzie. W sobotę odpoczywał ich lider Aleksandar Atanasijević. Czy niesamowicie skuteczny na tym turnieju Serb zagra w niedzielę? Czy trener Nikola Grbic rzuci wszystkie siły na spotkanie z Polską i postanowili przypieczętować wyższość swoich podopiecznych nad rywalami? Czy może potraktuje tę rywalizację nieco swobodniej i pomoże awansować biało-czerwonym? Na te pytanie odpowiedź poznamy w niedzielę, późnym wieczorem.
Powrót do listy