Mistrzowski set z Marką KRISPOL: Ireneusza Mazura zaskoczenia sezonu PlusLigi
Były selekcjoner reprezentacji Polski, a obecnie ekspert Polsatu Sport specjalnie dla nas wybrał oczarowania sezonu PlusLigi. Utytułowany szkoleniowiec wyszukał graczy, którzy jego zdaniem zaskakują wspaniałą formą, choć przed startem rozgrywek niewielu by ich typowało jako objawienie.
– Chyba dla wszystkich jest oczywiste, że po tak głośnych transferach jak przyjście Uroša Kovačevicia, Dicka Kooya, Aleksandara Atanasijevicia czy Facundo Contego spodziewaliśmy się olbrzymiej jakości. Ci doświadczeni gracze, z taką renomą, musieli wnieść do naszych rozgrywek wiele dobrego – mówi Ireneusz Mazur. – I tak się stało, choć z pewnością trudno było przewidzieć, że Uroš pokaże klasę także jako awaryjny rozgrywający. To z pewnością jeden z najbardziej utalentowanych graczy naszej ligi. Ale w moim rankingu oczarowań wziąłem pod uwagę mniej oczywistych graczy. Tych, którzy mnie zupełnie zaskoczyli wysoką formą czy potencjałem, a nie tych, po których się spodziewałem świetnej gry. Mam nadzieję, że się Państwo zgodzą z moimi wyborami tych, którzy błysnęli jakością:
1. Torey DeFalco (Indykpol AZS Olsztyn)
Dla mnie jest objawieniem sezonu PlusLigi, tym który mnie najbardziej pozytywnie zaskoczył. Amerykański gracz był nam już znany choćby z występów w reprezentacji USA, ale nie robił na mnie aż takiego wrażenia jak teraz w Lidze Mistrzów Świata. W mojej prywatnej hierarchii zaskoczeń to zdecydowany lider – dysponuje niebywałą wprost dynamiką, świetnym atakiem i regularną zagrywką (w tej chwili to trzeci najlepiej punktujący gracz PlusLigi – 337 pkt i drugi spośród najlepiej zagrywających – 38 asów). Oprócz tego na boisku widać jego charyzmę, a gdy tylko złapie wiatr w żagle, potrafi być nie do zatrzymania. Gra zespołu Indykpolu AZS z jego udziałem staje się zjawiskowa. Zaimponowała mi jego dyspozycja, szczególnie w kluczowych elementach ofensywnych, niebywała wprost ekspansja w ataku.
2. Jakub Jarosz (GKS Katowice)
Powiem szczerze, że przed sezonem nie doceniłem tego, co Kuba może dać swojej drużynie. W tych rozgrywkach gra w taki sposób, że przypominają mi się jego czasy reprezentacyjne. Szansa GKS-u na awans do fazy play-off w dużej mierze jest związana właśnie z kapitalną dyspozycją ich atakującego. To jest gracz, który na nowo się otworzył. Nie spodziewałem się, że może wrócić do takiego poziomu grania. Wiedziałem, że nadal dysponuje niezłą dynamiką, atletyką, lecz nie oczekiwałem, że będzie aż tak bardzo wyróżniał się ponad średni poziom. Gdybym próbował ustawić ranking atakujących to z pewnością Kuba z tego sezonu byłby w nim bardzo wysoko.
3. Jan Firlej (Indykpol AZS Olsztyn) i Micah Ma’a (GKS Katowice)
Po raz milionowy nawiązując do nazwiska amerykańskiego rozgrywającego, obaj siatkarze mają to „coś”. Postrzegam ich jako graczy o szczególnych parametrach i cechach charakteru. Skupię się na tym pierwszym, bo akurat na tej pozycji zawsze szukamy wyjątkowych zawodników z Polski. Firlej nie dojrzewa może tak błyskawicznie jak zdarzało się przeszłości choćby w przypadku Pawła Zagumnego czy Fabiana Drzyzgi, ale 25-latek z Olsztyna rozkwitł w tym sezonie. Stawiam go na równi właśnie z grającym ciekawie Ma’a czy Marcinem Januszem. Firlej prezentuje dojrzałą siatkówkę, odnoszę wrażenie że jako jeden z nielicznych na tej pozycji ma pomysł na grę, a poziom jego umiejętności technicznych nie przeszkadza mu w jego realizowaniu. Jest dobrze przygotowany pod względem motorycznym, ma zmysł taktyczny. Jest to gracz dający świadectwo jakości w PlusLidze, dlatego warto się pochylić nad nim w kontekście reprezentacji. Nie twierdzę, że jest już gotowym kadrowiczem, lecz z pewnością tym, którego warto obserwować.
4. Piotr Hain (GKS Katowice), Mateusz Poręba (Indykpol AZS), Karol Urbanowicz (Trefl Gdańsk)
To jest ciekawe zestawienie, bowiem łączy bardzo doświadczonego i trochę już zapomnianego Piotrka Haina, z młodymi Mateuszem Porębą (który mozolnie przebija się w hierarchii) i wchodzącego z impetem do ligi 21-letniego Urbanowicza. Każdy z nich na tej pozycji pokazuje się w bardzo dobrej strony, a przed sezonem pewnie niewielu z nas typowałoby ich do wyróżnienia. Najmłodszy z nich gracz Trefla dysponuje dobrymi parametrami a także charakterem, który już zwraca na siebie uwagę. Zagrywkę ma z wyskoku, nie boi się zagrać palcami, nie dogrywa piłki z piątego na drugi metr. Dobrze przygotowany, z dużą jeszcze rezerwą potencjału i ciekawą przyszłością.
Powrót Piotrka Haina, pod względem jakości ligowej, jest dla mnie przyjemną niespodzianką. Trener na niego postawił, Piotrek się otworzył i gra bardzo ciekawie.
5. Mateusz Janikowski (Projekt Warszawa)
Tutaj daję go trochę na wyrost, przeważyła moja chęć szukania młodych perełek i graczy, którzy dysponują potencjałem. Przyjmujący dostaje ostatnio szansę z powodu urazu Bartosza Kwolka i pokazuje, że zakopanie go w zeszłych sezonach w gdańskim piasku nie musiało być dobrą decyzją. Posiada godne parametry, jest leworęczny, sięga w ataku 350 cm, i co przy wzroście 202 cm jest wyjątkowe, przyjęcie piłki nie sprawia mu większych kłopotów. Jeśli wywalczy gdzieś miejsce w składzie na kolejny sezon może być bardzo ciekawą postacią. Ma wszystko, by się rozwinąć.
Gdy jeszcze pracowałem jako trener w PlusLidze czy kadrze bardzo zazdrościłem lidze włoskiej, która wtedy była dla nas niedoścignionym wzorem. We włoskich zespołach było/ tak wielu klasowych graczy, że nawet mocno rezerwowi potrafili bardzo dużo. Gdy przydarzały się jakieś kontuzje podstawowych zawodników to z ławki wchodził ktoś, kto okazywał się wartościowym siatkarzem. Wysoko skaczącym, skutecznie atakującym, często niespodzianką i zaskoczeniem dla drużyn przeciwnych. Myśmy mieli wtedy wielu wiecznych rezerwowych, którym przykładano etykietę – ten nie umie atakować, ten przyjmować i nic wielkiego z nich już nie będzie.
Dzisiaj PlusLiga doszła już do tak wysokiego poziomu, poziomu ligi włoskiej, że takie sytuacje nie mają miejsca. Nasze zespoły potrafią same wyszkolić, przysposobić przez treningi i grę na wysokim poziomie nowych graczy lub odbudować tych, którzy na chwilę gdzieś się zakopali. Nagle okazuje się, że także w kwadracie rezerwowych mamy „gracza”. Dobrym przykładem jest Piotrek Hain, który w poprzednich drużynach często był zaledwie rezerwowym, nikt specjalnie nie zawracał sobie nim głowy. Czy przykład ostatnich dni – Janikowski – wchodzi na boisko a my patrzymy: O Jezu, jakiego fajnego gracza z potencjałem mamy w tej Warszawie. Wartość naszej ligi z roku na rok wzrasta, a już w tym sezonie mamy sytuację, że czasem gra trzynasta z czternastą drużyną, a poziom spotkania i emocji jest taki, że oglądamy spotkanie na bezdechu. To jest najpiękniejsze, że z rywalizacji, z meczów ligowych wyrastają nam kolejni gracze. PlusLiga napędza polską siatkówkę na równi z reprezentacją. Jest w stanie wychować i wypracować w graczach te cechy, z których później będą czerpali w meczach międzynarodowych.