Modły nie pomogły
„Panie Boże, bardzo cię proszę, bądź dzisiaj z Resovią” – taki transparent dumnie prezentowali kibice Resovii. Ich modły wysłuchane jednak nie zostały. Przeznaczenie nie dało się oszukać i słusznie obdzieliło tytułami. PGE Skra Bełchatów najlepszym zespołem w siatkarskiej elicie. Znowu.
- Ale podobno kolejne z rzędu zwycięstwo zawsze smakuje jak pierwsze – mówi II trener mistrzów Jacek Nawrocki. - Nie ma następnych razów. To mistrzostwo jest zupełnie oddzielne. Traktujemy to jak odrębny sukces.
Sukces zasłużony, ale i oczekiwany. - Wykonaliśmy plan - stwierdził Nawrocki. Tylko czy aby w stu procentach? – Myślę, że tak. Może ktoś mówić o LM, ale do tej wielkiej czwórki niewiele zabrakło. To zwycięstwo udokumentowało całą naszą pracę w tym sezonie.
Dlatego to właśnie zmęczenie i chęć zakończenie całej rywalizacji najszybciej jak tylko możliwe były dla siatkarzy największą motywacją. - To był trudny mecz. Odczuliśmy trudy całego sezonu. Przynajmniej ja byłem bardzo zmęczony – mówił środkowy Marcin Możdżonek. - Chciałem, żeby to już jak najszybciej się skończyło. Ale z drugiej strony nie mogliśmy o tym myśleć. Chcieliśmy się zająć tylko swoją grą. Sami sobie to utrudniliśmy zadanie w drugim secie. Źle zaczęliśmy tę partię. Jednak potem poprawiliśmy grę i to był zadatek na kolejne sety, Udowodniliśmy, że to my jesteśmy najlepsi w Polsce.
- Fenomen Skry polega na tym, że potrafimy się skupić na najważniejszych meczach – tłumaczył inny środkowy mistrza Polski – Daniel Pliński. - Tylko jedno spotkanie w tym roku nam nie wyszło – drugi ćwierćfinał w Odincowie. Poza tym – wszystkie najważniejsze spotkania wygraliśmy. Przegraliśmy tylko dwa spotkania z Jastrzębskim Węglem. Ale w meczach „o coś” Jastrzębie przegrało z nami – i w PP i w play offach.
W tej fazie Skra przegrała z resztą tylko cztery sety. - To nie świadczy o tym, że liga jest słaba, ale że Bełchatów był najlepszy – stwierdza Pliński.
Najlepszym rywalem Resovia nie była. O drugim meczu w Bełchatowie chyba nie szybko zapomnimy. - W takiej sytuacji każdy czuje się zażenowany – przyznaje przyjmujący gospodarzy Piotr Łuka. Ewidentnie nam w Bełchatowie nie szło. Nie mieliśmy nic do powiedzenia. Ale u siebie podjęliśmy walkę, próbowaliśmy. Jednak Bełchatów jest mocniejszym, równiejszym zespołem od nas. Przede wszystkim bardziej zgranym – w trudnych momentach rozumieją się bez słów. Jesteśmy po prostu dobrą drużyną, stworzoną do realizowania najwyższych celów. Awansowaliśmy do LM i zdobyliśmy wicemistrzostwo. Nie ma co umniejszać, że przegraliśmy z rywalem w trzech meczach. Jednak srebrny medal przy nowej całkiem drużynie to niewątpliwy sukces.
Bo chyba o wyższym celu nie mogło być mowy. Jak zauważa Daniel Pliński - każda porażka Skry będzie odbierana jako sensacja. Niestety, Bełchatów nie ma prawa przegrać. To podejście nie fair, bo każdy trenuje jak my i ma taki sam cel. Ale my utrzymujemy koncentrację, motywację, radzimy sobie z tą presją. Pracujemy i zdobywamy kolejne trofea, ale dalej z pokorą.
Za dobrze wykonaną pracę – zasłużony urlop. – Ja pojadę na ryby – zdradza Łuka. - 40 dni wolnego – podsumowuje zadowolony Pliński. - Żebym nie zgłupiał.