MŚ: Polacy z kompletem zwycięstw!
W spotkaniu zamykającym I rundę mistrzostw świata reprezentacja Polski spotkała się, w walce o pierwszą lokatę w grupie F, z Serbią. Ambitna, pełna zaangażowania postawa przyniosła biało-czerwonym zwycięstwo 3:1 (25:19, 25:18, 21:25, 25:23), a w dalszej części turnieju...rywalizację z Brazylią i Bułgarią.
- Jeżeli chcemy wygrać mistrzostwo świata, nie możemy obawiać się żadnego rywala. Musimy umieć wygrywać z każdym. Kalkulacje odkładamy na bok - z takim, głośno wypowiadanym przesłaniem biało-czerwoni siatkarze przystąpili do pojedynku z Serbią, którego zwycięzca skazuje się na bardziej wyboistą drogę w kierunku mundialowego podium. Pierwsze miejsce w grupie F przekierunkowuje bowiem w kolejnej fazie zmagań do grupy N - z Bułgarią i Brazylią. Druga pozycja prowadzi do gr. H z Meksykiem i Kubą. Trzeci zespół naszej grupy trafia na włoską, teoretycznie najprostszą ścieżkę - z Włochami i Portoryko w gr. G.
Żelazne szóstki startowe obydwu drużyn potwierdziły przedmeczowe deklaracje o walce fair play, a poczynania graczy po obydwu stronach siatki już od pierwszych piłek zwiastowały zacięty i emocjonujący mecz. Walka punkt za punkt trwała jednak tylko do drugiej przerwy technicznej (5:6, 8:7, 12:12, 16:15), po niej polscy gracze odskoczyli na cztery oczka (20:16) i spokojnie dograli końcówkę. Nasi siatkarze dobrze spisywali się na siatce (2 bloki na 0 rywali) i popełnili o połowę mniej błędów, niż Serbowie (7/14).
Druga odsłona była jeszcze lepsza, niż pierwsza w wykonaniu biało-czerwonych, którzy grali konsekwentnie, kombinacyjnie i przede wszystkim skutecznie, z małą ilością błędów własnych (11 po dwóch setach). Niekwestionowanym liderem po polskiej stronie siatki był w tej części meczu Michał Winiarski, który straszył rywali zagrywką, powstrzymywał blokiem i nękał atakiem (10 oczek w dwóch partiach). U Serbów natomiast zawodził największy as Ivan Miljković, który przez półtora seta zaliczył zaledwie 3 punkty. Jego miejsce szybko zajął Sasa Starović, ale i on nie pomógł drużynie zwyciężyć.
Dopiero w kolejnym secie siatkarze z Bałkanów złapali właściwy rytm i już na początku zbudowali wysokie prowadzenie (4:8). Trener Castellani, przy pewnym prowadzeniu w meczu 2:0, dał pograć zmiennikom - Czarnowskiemu, Bartmanowi, Wlazłemu, Łomaczowi. Ten pierwszy od razu zameldował się skutecznym atakiem z piłki przechodzącej, dającym remis 9:9. Później Serbowie jeszcze kilkakrotnie budowali i trwonili przewagę (11:14, 14:14, 18:22), by ostatecznie wygrać do 21.
W czwartej partii na boisko wrócili Zagumny i Możdżonek, a nasi siatkarze robili wszystko co mogli, by nie pozwolić rozkręcającym się z każdą piłką Serbom doprowadzić do tie breaka. Świetnie wprowadził się Zbyszek Bartman, dla którego podwójna ściana rąk nie stanowiła żadnej przeszkody, swoje dołożył też zagrywką i blokiem. Równie spektakularne wejście miał Czarnowski (tym razem za Nowakowskiego) – zaliczył stuprocentową skuteczność w ataku i asa serwisowego kończącego rywalizację. Serbowie nie zdołali (lub może nie chcieli?) odpowiedzieć równie imponującymi walorami i w ostatnim spotkaniu fazy grupowej musieli uznać wyższość przeciwników, odnotowując drugą porażkę w turnieju.
Polska: Zagumny, Nowakowski, Możdżonek, Gruszka, Winiarski, Kurek, Ignaczak (L) oraz Czarnowski, Bartman, Łomacz, Wlazły
Serbia: Grbic, Podrascanin, Stanković, Miljkovic, Janic, Kovacevic, Rosic (L) oraz Starović, Nikic, Terzic, Petkovic