Murilo: aż tak blisko gry w Skrze to nie byłem
W okresie transferowym głośno było o przyjściu prawdziwej gwiazdy do PlusLigi, jaką jest Murilo Endres. Brazylijski przyjmujący potwierdza, że otrzymał ofertę z PGE Skry Bełchatów, ale nie oznacza to, że był o krok od gry w Polsce.
- Na pewno otrzymałem ofertę, ale wtedy byłem już związany dwuletnią umową z brazylijskim klubem, a poza tym miałem bardzo ważne sprawy rodzinne – mówi Murilo i dodaje. - Pewnie cały światek siatkarski wie o tym, że w tym czasie moja żona Jaqueline była w ciąży, dlatego nasz wyjazd do Europy nie wchodził w grę. Niestety, później okazało się, że ona poroniła, więc okoliczności zmieniły się, ale w czasie negocjacji z klubami z Europy wszystko wskazywało na to, że nasza rodzina powiększy się. Dopiero za dwa lata, kiedy skończy mi się kontrakt w Brazylii, będę rozglądał się za nowym pracodawcą. Nie ukrywam, że co roku mam sporo ciekawych ofert, także z Rosji.
PlusLiga: - Prezes PGE Skry Bełchatów, Konrad Piechocki, wypowiadał się, że do zawarcia kontraktu z Murilo jego zespołowi zabrakło dosłownie kilku godzin, ponieważ kiedy wszystkie warunki były już praktycznie dograne, oferta PGE Skry została znacznie przebita przez brazylijskiego milionera (ponoć otrzymał z rodzimej ligi ofertę gry za 600 tys. euro za rok –przyp. red.).
- Aż tak blisko podpisania umowy finalnej między mną a polskim zespołem jednak nie było. Być może prezes PGE Skry oczekiwał mojej pozytywnej odpowiedzi, ale podkreślam, że w tamtym momencie najważniejszą sprawą dla mnie nie były pieniądze i przebijanie ofert pomiędzy klubami, ale rodzina. Skoro Jaqueline była w ciąży, nasz wyjazd za granicę nie wchodził w grę.
- Jak jest twoja opinia na temat polskiej reprezentacji, która za trzecim razem jako organizator finałowego turnieju Ligi Świtowej sięgnęła wreszcie po medal?
- Polacy mogli liczyć na doping wspaniałej publiczności, ale wiem z doświadczenia, że na gospodarzu takiego turnieju ciąży zwykle duża presja i ciężko ją wytrzymać. W ostatnich latach, mimo wielu sukcesów i bycia faworytem, nie zdołaliśmy wygrać dwóch turniejów finałowych LŚ rozgrywanych w Brazylii w 2002r. w Belo Horizonte i w 2008r. w Rio de Janeiro. Przyznam szczerze, że gra przed własną publicznością powoduje, że ta presja, która i tak zwykle nam towarzyszy, jest jeszcze dwukrotnie większa, wręcz niewyobrażalna. Dlatego wiem, jakie emocje towarzyszą zwykle Polakom i że nie jest im łatwo spełnić oczekiwań wszystkich kibiców i mediów. Niezależnie od tego, polski zespół ma swoje problemy kadrowe. W meczu z Bułgarią stracił podstawowego atakującego, Bartmana, który do tej pory grał całkiem dobrze w LŚ. Nie jest łatwo w takim momencie znaleźć inną opcję, zwłaszcza, że w składzie polskiej drużyny brakuje jeszcze kilku innych znanych zawodników, jak Wlazły, Zagumny, czy Winiarski. Taka jest jednak siatkówka. Dla nas było to dziwne, że w polskim zespole nie ma aż tylu dobrych graczy mimo, że finały LŚ rozgrywane były w Polsce.
- Problemem jest jednak to, że ci zawodnicy nie byli gotowi pod względem fizycznym i mentalnym grać w LŚ po ciężkim sezonie ligowym. Za to Brazylia, nie dość, że dysponuje szerokim składem z wieloma utalentowanymi zawodnikami, to jeszcze co roku może liczyć na wsparcie swoich największych gwiazd.
- Po igrzyskach olimpijskich w Pekinie ja, Giba i inni doświadczeni zawodnicy, zawarliśmy z trenerem Rezende pewną umową. To nawet coś więcej niż umowa. Nazwałbym to jako przyrzeczenie. Polegało to na tym, że zapewniliśmy go o naszej pełnej gotowości do pracy z zespołem narodowym w kolejnym czteroletnim cyklu, czyli do igrzysk olimpijskich w Londynie. Zadeklarowaliśmy, że Bernardo może liczyć na naszą pomoc w każdej sytuacji i w każdym turnieju oraz, że będziemy się wzajemnie wspierać także wewnątrz drużyny. Jedynie kilku zawodników, jak na przykład mój brat Gustavo, nie zadeklarowali takiej pełnej dyspozycyjności, ze względu na swój wiek i stan zdrowotny. Pozostali jednak oddali się całkowicie zespołowi aż do IO w 2012r., po których zapewne zawrzemy kolejną umowę. Być może nie wszyscy z nas dotrwają do olimpiady w Rio de Janeiro w 2016r., ale ci, którzy zadeklarują swoją gotowość do pracy, bezwarunkowo zaakceptują plan trenera i poświęcą się dla dobra reprezentacji.
Powrót do listy