Murphy Troy: wciąż pozostajemy w grze
- Dla mnie osobiście jako zawodnika to jest coś cudownego móc zagrać przeciwko jednej z najlepszych drużyn europejskich – przyznał po wtorkowym spotkaniu z Zenitem Kazań, atakujący Lotosu Trefla Gdańsk, Murphy Troy. Gdańszczanie ulegli rosyjskiemu zespołowi 1:3, ale nie zamierzają rozpamiętywać porażki, bo już w najbliższych dniach czekają ich kluczowe pojedynki w PlusLidze.
PLUSLIGA.PL: We wtorek zagraliście swój pierwszy mecz w fazie play-off Ligi Mistrzów. Nie udało się pokonać ubiegłorocznych triumfatorów tych rozgrywek, Zenita Kazań, ale udało się wygrać z nimi seta.
MURPHY TROY: Nie trzeba nikomu mówić, że Zenit Kazań jest świetną drużyną, którą bardzo trudno zatrzymać w ataku. Kiedy dobrze serwowaliśmy i graliśmy na swoim najwyższym poziomie, to byliśmy w stanie z nimi walczyć. Jednak w chwilach gdy to oni pokazywali swą siłę w polu zagrywki, my nie mieliśmy praktycznie nic do powiedzenia. Mieliśmy swoje momenty we wtorkowym spotkaniu, ale to byly tylko momenty. Staraliśmy się ryzykować, ale czasami to ryzyko przynosiło więcej błędów po naszej stronie niż korzyści.
Może zabrakło motywacji? Sam trener Anastasi wspominał, że koncentrujecie się na PlusLidze.
MURPHY TROY: Motywacji na pewno nam nie zabrakło. Dla mnie osobiście jako zawodnika to jest coś cudownego móc zagrać przeciwko jednej z najlepszych drużyn europejskich. W takiej chwili zawsze chcesz dać z siebie wszystko i tak też było w naszym przypadku. Byliśmy bardzo podekscytowani możliwoscią zaprezentowania sie przed takim zespołem. Umiejętności i sił starczyło niestety tylko na jeden set. Szkoda, że nie udało się im urwać jeszcze jednej partii, bo mieliśmy na to szanse, ale znów pograżyły nas nasze błędy.
Przyzna pan jednak, że dość zaskakujące było, że w czwartej partii trener zmienił niemal całą szóstkę na boisku.
MURPHY TROY: Nie mnie oceniać dlaczego trener podjal taką a nie inną decyzję. Trzeci set był bardzo zły w naszym wykonaniu, więc bardzo możliwe, że po prostu chciał coś zmienić i postawił wszystko na jedną kartę. W tym przypadku ten manewr nie przyniósł spodziewanych rezultatów, ale równie dobrze mogło być inaczej.
To spotkanie oglądał także drugi trener reprezentacji USA, Matthew Fuerbringer. Czy dodatkowo zmotywowało to pana do lepszej gry?
MURPHY TROY: Trener przyjechał do Polski obejrzeć swoich podopiecznych z reprezentacji narodowej. Spotkał się ze mną, z Mattem Andersonem również, wcześniej już oglądał Thomasa Jaeschke. Jasne, że chciałem zaprezentować się jak najlepiej przed nim i myślę, że wyszło całkiem nieźle.
O meczu z Kazaniem trzeba jednak szybko zapomnieć, ponieważ już najbliższą sobotę gracie kolejne spotkanie w PlusLidze. Tym razem waszymi rywalami będą zawodnicy Jastrzębskiego Węgla.
MURPHY TROY: Czeka nas maraton meczowy w najbliższych dniach. Teraz gramy już w sobotę, potem środa, znów sobota, potem wyjazd do Kazania – bardzo dużo meczów w krótkim czasie. Nie jest łatwo, ale wszystkie zespoły, które występują w Lidze Mistrzów muszą zmierzyć się z takim tempem rozgrywek. Dlatego też pracujemy ciężko, aby w kolejnych konfrontacjach wypaść jak najlepiej.
Tym bardziej, że walka o złoto jest wciąż realna.
MURPHY TROY: Dokładnie tak. Dodatkowo mamy ten bonus, że mamy na swoim koncie jeden mecz mniej niż PGE Skra Bełchatów czy Asseco Resovia Rzeszów. Dlatego wciąż pozostajemy w grze i teraz każde spotkanie będzie miało ogromne znaczenie dla układu tabeli.