My i Rosjanie gramy najlepiej
Bardzo chciał pojechać na mistrzostwa świata, ale kontuzja przekreśliła te plany. Etatowy kadrowicz Daniel Pliński tym razem musi być w roli kibica, co nie jest dla niego rzeczą łatwą. Wicemistrz świata 2006 i mistrz Europy 2009 trenuje już w Skrze Bełchatów, ale wieczorami sercem jest w innej części Europy.
PlusLiga: Zamiast we Włoszech jesteś w Bełchatowie. O ile cię znam to pewnie oglądanie meczów w telewizji jest dla ciebie koszmarem, a rodzina i sąsiedzi nie mają lekko.
Daniel Pliński: No tak, przed telewizorem denerwuję się bardziej niż na boisku. Staram się, żeby sąsiedzi tego nie słyszeli, zwłaszcza że mecze rozgrywane są dość późno, ale podejrzewam, iż co niektórzy słyszą jednak moje odgłosy. Czasami widzę poranne uśmiechy sąsiadów, ale oni są na tyle sympatyczni i wyrozumiali, że wszystko jest w porządku.
- Jak oceniasz postawę kadry w tej pierwszej fazie turnieju?
- Na razie gramy rewelacyjnie. W tym momencie na mistrzostwach my i Rosjanie prezentujemy się najlepiej i niech tak zostanie do końca. Nie sposób nie wspomnieć o systemie, bo o tym, że jest dziwny wiedzieliśmy od początku, ale dopiero wyjście z grupy powoduje totalny absurd. Polacy wyszli z grupy jako pierwsi i w takich przypadkach zazwyczaj ma się najlepszy układ gier. My tymczasem mamy najgorszy, mecz po meczu z krótką przerwą i brakiem odpoczynku. Nie jestem w stanie tego zrozumieć.
- No i jeszcze jakich rywali mamy. Grupa z medalistami ostatnich mistrzostw świata, a są takie grupy, gdzie jest tylko jeden mocny zespół.
- Wiedzieliśmy, że Włosi mają bardzo dobry układ, ale trzeba im oddać, że grają dobrą siatkówkę i musieli przecież wygrać z tymi teoretycznie słabszymi zespołami, żeby awansować dalej. Nas na razie los nie rozpieszcza, ale jeśli będziemy grali swoje to możemy ograć i Brazylię i Bułgarię.
- Daniel Castellani ma wielki komfort mając tak dobrą ławkę rezerwowych.
- To prawda. Chyba żadna reprezentacja na tych mistrzostwach nie ma czternastki zawodników tak wyrównanych jak nasza kadra. To bardzo duży plus i trzeba się z tego cieszyć. To ważne też dla chłopaków na boisku, którym przy wiedzy, że mają dobrego zmiennika, łatwiej się gra. Rezerwowi jeszcze się nieraz przydadzą na tych mistrzostwach.
- Z którymi zawodnikami się kontaktowałeś po wyjściu z grupy i co mówili?
- Z Michałami Bąkiewiczem i Winiarskim. Było trochę śmiechu. Stwierdziliśmy, że mamy słabą grupę teraz, więc będzie spokojnie. Oczywiście to były żarty, a oni wiedzą, że czeka ich ciężkie zadanie. Są w wysokiej formie i widzę wielki spokój u nich, dlatego trzeba za nich trzymać kciuki i głośno im dopingować, ale pamiętając o sąsiadach (śmiech).