Na kryzysy Marcin Wika
Po fatalnym występie Asseco Resovii Rzeszów w europejskich pucharach, forma podopiecznych Lubomira Travicy w meczu przeciwko J.W. Construction OSRAM AZS Politechnikce Warszawskiej była dużą niewiadomą. Wątpliwości zostały jednak rozwiane, bo rzeszowianie pokonali warszawiaków 3:0 (27:25, 25:19, 29:27). W kryzysowych momentach co trzeba robił bowiem Marcin Wika.
- Nie da się ukryć, że mieliśmy pecha do Marcina Wiki. Gdy ten zawodnik stawał w polu zagrywki w końcówkach setów, a nam do zwycięstwa brakowało jednej czy dwóch piłek, serwował tak, że odmieniał losy partii, a tym samym całego meczu. Przed spotkaniem wiedziałem jedno: kto wygra pierwszego seta, zejdzie z parkietu zwycięsko. Niestety dla nas była to drużyna Resovii - powiedział po spotkaniu Krzysztof Kowalczyk, trener J.W. Construction OSRAM AZS Politechniki Warszawskiej. Ten komentarz najlepiej obrazuje kluczowe momenty meczu Politechnika - Resovia.
Pierwszy punkt spotkania zdobyła drużyna gości po skutecznym ataku Łukasza Perłowskiego. Do przerwy technicznej walka była dość wyrównana, ale po niej siatkarze Politechniki nabrali wiatru w żagle, głównie za sprawą licznych błędów rywali (10:7). Wprawdzie po czasie, o który poprosił Lubomir Travica, rzeszowianie odrobili straty (11:11), ale po chwili podopieczni Krzysztofa Kowalczyka znów uzyskali kilkupunktową przewagę (17:13). Resovia zdołała jednak wyrównać i od stanu 17:17 zaczęła się zacięta walka. Przy stanie 20:19 na boisku pojawił się Rafał Buszek i asem serwisowym zdobył ważny punkt (21:19). Politechnika miała dwie piłki setowe (24:23, 25:26), ale w końcowce więcej zimnej krwi zachowali rzeszowianie, a zwłaszcza sprawiający warszawiakom duże problemy swoją zagrywką Marcin Wika. Goście wygrali pierwszą partię 27:25.
Do pierwszej przerwy technicznej w drugim secie walka toczyła się punkt za punkt. Gdy jednak w drużynie przyjezdnej na zagrywce stanął Marcin Wika, warszawianie znów wpadli w tarapaty (7:10). Udało się im jednak z nich wykaraskać, ofiarność w obronie i skuteczne kontry sprawiły, że podopieczni Krzysztofa Kowalczyka wyszli nawet na prowadzenie 16:14. Nadzieje na wygranie seta szybko zostały jednak rozwiane za sprawą, nie kogo innego, jak Marcina Wiki (17:19). Do końca partii rzeszowianie zwiększali tylko przewagę, skutecznym atakiem zakończył ją Aleksander Mitrovic. (19:25)
Początek trzeciego seta zaczął się po myśli rzeszowian (0:3). Siatkarze Politechniki potrafili się jednak zmobilizować i przez późnejszą część seta to oni prowadzili kilkoma punktami (8:6, 16:12, 19:16). W drużynie z Rzeszowa na kryzysy zawsze był jednak Marcin Wika i jego atomowa zagryka. Przyjmujący reprezentacji Polski wyprowadził swoją drużynę na prowadzenie (21:19). W koncówce Politechnika dzielnie się broniła, ale na niewiele się to zdało. Ostatecznie lepsi byli bowiem rzeszowianie, którzy wygrali partię 29:27, a całe spotkanie 3:0.
MVP spotkania został Paweł Papke.
Powrót do listy