Na mecz z Bełchatowem odzyskają świeżość i entuzjazm
W najbliższą sobotę 5 listopada Jastrzębski Węgiel, w ostatniej kolejce spotkań PlusLigi przed miesięczną przerwą, podejmie Skrę Bełchatów. Środkowy JW Rob Bontje twierdzi, że pojedynki z mistrzem kraju będą ekscytujące dopiero w play off-ach. Na razie obydwie drużyny nie grają na sto procent swoich możliwości, a zwycięstwo lub porażka w tym meczu niewiele zmieni.
- Oczywiście, lepiej byłoby zakończyć tę część zmagań zwycięstwem, ale w razie przegranej dramatu nie będzie. Wciąż jesteśmy na etapie zgrywania się, przed nami mnóstwo pracy i wiele meczów do rozegrania - twierdzi Bontje.
On sam ma spore problemy z wejściem w sezon. Dlatego, choć systematycznie rozpoczyna mecze w wyjściowej szóstce, z równą konsekwencją kończy je w kwadracie dla rezerwowych.
- Najważniejsze, by drużyna grała dobrze. Trzeba zdobywać punkty - to liczy się przede wszystkim. Jasne, że czuję jakiś dyskomfort spędzając tak wiele czasu na ławce i skłamałbym mówiąc, że jestem zadowolony. Ale wiem też, że wciąż nie gram tak jak powinienem, nie do końca jestem zgrany z Vinhedo - tłumaczy holenderski środkowy. - Poza tym, w trakcie meczów trenujemy różne warianty ustawień, dlatego czasem trener wprowadza za mnie Bartka Gawryszewskiego. Można powiedzieć, że ze względów taktycznych.
I jeszcze stanowczo dorzuca:
- Niech nikt przypadkiem nie próbuje doszukiwać się drugiego dna w tym, że nie zawsze jestem na boisku - nic z tych rzeczy. Wszystko między mną, a trenerem jest w porządku. Zapewniam.
Na mecz z bełchatowską Skrą cieszy się szczególnie, bo będzie miał okazję spotkać się ze swoim rodakiem Wytze Kooistrą, który notabene, na boisku pojawia się jeszcze rzadziej, niż on. - Faktycznie, to może być dziwnie postrzegane, że obydwaj, będąc graczami "szóstkowymi" w Serie A1, tutaj sporo czasu spędzamy w rezerwie. Cóż, takie jest życie siatkarza - komentuje.
Pytany o słabszą postawę drużyny w meczu z Fartem Kielce, nie ma wątpliwości. - Jesteśmy zmęczeni. W minionym tygodniu we wtorek graliśmy w Bydgoszczy, potem powrót do Jastrzębia i w piątek wyjazd do Kielc - wylicza. Również Lorenzo Bernardi przyczyn porażki upatruje w zmęczeniu. - Zaczynamy odczuwać w nogach trudy turnieju w Katarze. Dołek musiał kiedyś przyjść. W dwóch meczach straciliśmy cztery punkty. To bardzo dużo.
Do zmęczenia doszły także problemy zdrowotne brazylijskiego rozgrywającego Vinhedo, który w piątym secie pojedynku z Delectą Bydgoszcz został przypadkowo uderzony w rękę. - Ból odsunął go od treningów na dwa dni, nie był w stanie rozegrać całego spotkania z Fartem - tłumaczy trener Bernardi przekonując, że jeśli problem z nadgarstkiem nie zniknie całkowicie, będzie oszczędzał Brazylijczyka także w spotkaniu z bełchatowską Skrą.
- Teraz mamy spokojny tydzień, więc do pojedynku ze Skrą powinniśmy odzyskać świeżość i entuzjazm - zapewnia Lorenzo Bernardi, oczekując w sobotnie popołudnie twardej walki i ciekawego widowiska.
A Rob Bontje przypomina, że już raz w tym sezonie Jastrzębski Węgiel pokonał mistrzów Polski - w przedsezonowym sparingu, wygrywając po zaciętym tie breaku.