Na razie wygrywają na wyjazdach
Transfer Bydgoszcz wygrał cztery z sześciu meczów w sezonie 2014/15. - Jesteśmy zupełnie inną drużyną - mówi w rozmowie z naszym portalem Marcin Waliński, przyjmujący bydgoskiego zespołu.
plusliga.pl: W szóstej kolejce PlusLigi pokonaliście AZS Częstochowę 3:1. Zgodzisz się chyba ze mną, że początek meczu nie wskazywał na to, że dopiszecie do swojego konta trzy punkty?
Marcin Waliński: To prawda. Bardzo źle rozpoczęli mecz z częstochowską drużyną. Mieliśmy ogromne problemy z przyjęciem zagrywki. Cała nasza gra się posypała. Nie mając dobrego przyjęcia, nie mogliśmy sobie poradzić z atakiem. W pierwszym secie tak naprawdę żaden element nie funkcjonował tak jakbyśmy sobie tego życzyli. W drugim secie trener wprowadził kilka zmian i w końcu zaczęliśmy grać swoją siatkówkę.
- W pierwszym secie mieliście problemy z dokładnym przyjęciem zagrywki, choć Akademicy nie zagrywali bardzo mocno. Zatem pojawia się pytanie skąd aż tak duże problemy w tym elemencie?
- Zgodzę się z tobą, że zagrywka AZS-u Częstochowa nie była bardzo mocna, ale za to taktyczna. Może stąd właśnie nasze problemy w tym elemencie. Choć z drugiej strony wydaje mi się, że podeszliśmy za nerwowo do tego meczu. W głowie mieliśmy trudne spotkania z Akademikami w Częstochowie. Nie raz już tam przegraliśmy, dlatego pod względem mentalnym ciężko było nam podejść do tego meczu. Wiadomo, że każdy chce wygrać mecz i dopisać do swojego konta kolejne punkty.
- Gdzieś tam z tyłu głowy pojawiały się też myśli o porażce z LOTOS-em Treflem Gdańsk?
- To akurat nie. Przeciwko gdańskiej drużynie zagraliśmy naprawdę dobre spotkanie. Nie możemy mieć do siebie pretensji o grę. Natomiast w niedzielę w pierwszej partii przeciwko częstochowianom zagraliśmy naprawdę źle. Ręce nam się trzęsły w przyjęciu. Nie pomagaliśmy sobie ani wystawą, ani atakiem.
- Na sześć rozegranych meczów wygraliście cztery, wszystkie na wyjeździe. We własnej hali nie odnieśliście jeszcze zwycięstwa. Lepiej gra się wam na wyjazdach?
- To dobre pytanie. Naprawdę nie wiem z czego to wynika. Póki co, udaje się nam wygrywać na wyjazdach. Liczę na to, że w najbliższym czasie uda się nam przełamać.
- Dobrą okazją do przełamania się przed własną publicznością będzie środowy mecz z BBTS-em Bielsko-Biała.
- Mam nadzieję, że uda się nam wygrać przed własną publicznością. Tym bardziej, że to ostatni mecz przed nieco dłuższą przerwą. Trzeba jednak pamiętać, że to dopiero początek sezonu. Przed nami jeszcze sporo spotkań do rozegrania. Ten sezon będzie naprawdę długi, bo gra w niej czternaście drużyn, a do tego liga jest wyrównana, co z resztą widać po zespołach. Ciężko gra się system środa-sobota. Zmęczenie zaczyna doskwierać, niekiedy organizm nie regeneruje się tak szybko, a do tego dochodzą jeszcze długie podróże. To elementy, które przekładają się momentami na poziom danego meczu.
- Wspomniałeś o tym, że ten sezon jest inny bo w PlusLidze gra czternaście drużyn. Zmienił się też Transfer Bydgoszcz, pod względem mentalnym jesteście zupełnie inny zespołem, niż to miało miejsce w ubiegłym roku.
- To prawda, że jesteśmy zupełnie inną drużyną. W ubiegłym sezonie do naszego zespołu zawodnicy dołączali w różnych odstępach czasu. Mimo, że byli to naprawdę dobrzy i fajni zawodnicy, czegoś w drużynie brakowało. Do tego doszła zmiana trenera. W konsekwencji zajęliśmy dziewiąte miejsce w lidze. Choć trzeba przyznać, że w zeszłym roku źle zaczęliśmy rozgrywki. Potem z resztą też nie błyszczeliśmy. Natomiast w tym sezonie oczywiście jest jeszcze wiele rzeczy do poprawienia, ale tak jak słusznie zauważyłaś jesteśmy inną drużyną. Nikt nie narzeka, tylko ciężko pracuje.
- Skoro jesteście inną drużyną, to rozumiem że postawiliście sobie też inne cele do zrealizowania?
- Chcemy awansować do fazy play-off. Mam nadzieję, że uda się nam znaleźć w najlepszej ósemce. A co będzie potem? Zobaczymy. Nie chcemy mówić o jakiś wygórowanych celach. Zdajemy sobie sprawę z tego, że potrafimy zagrać dobry mecz, taki jak chociażby przeciwko Treflowi Gdańsk, a także słaby set tak jak to było z AZS-em Częstochowa.