Nabrał pewności siebie
Po sześciu kolejkach PlusLigi Igor Yudin ma na koncie dwie statuetki MVP oraz niezliczoną ilość pochwał i komplementów. - Ten zawodnik dojrzewa na naszych oczach. Z nieopierzonego młokosa staje się niebywale wartościowym graczem - stwierdził podczas jednego z meczów Wojciech Drzyzga.
Mając niespełna 22 lata, z dnia na dzień został w poprzednim sezonie pierwszym atakującym Jastrzębskiego Węgla, "wygryzając” z tej pozycji samego Roberta Prygla. Choć nominalnie jest przyjmującym, Roberto Santilli przestawił go na atak i twardo trzyma się swojej opcji. Z bardzo dobrym skutkiem. Australijczyk jest dotąd najefektywniejszym graczem Jastrzębia i drugim, po Bartku Kurku najskuteczniejszym zawodnikiem PlusLigi - 87 punktów, co daje 4, 83 na set (Kurek 5,24).
- Najbardziej raduje mnie, że potrafię utrzymać koncentrację przez cały mecz. Wcześniej bywały z tym problemy. Na pewno też jestem bardziej pewny siebie, swoich umiejętności - mówi pytany o najistotniejszą przemianę, jaka dokonała się w nim w ciągu ostatnich miesięcy.
- Myślę, że powoli staję się profesjonalnym zawodnikiem. Potrafię przyjść na trening i zasuwać na sto, a nawet na 120 procent, a co najważniejsze widzę w tym przyjemność i sens. Daleki jestem od oceniania samego siebie, a tym bardziej od prawienia komplementów pod swoim adresem, ale jeśli wy - dziennikarze, kibice widzicie progres w mojej grze, to mogę się tylko cieszyć - dodaje.
Wartość australijskiego siatkarza jest dla górniczej drużyny bezdyskusyjna. Było ją widać wyraźnie chociażby w ostatnim spotkaniu z ZAKSĄ Kędzierzyn Koźle. Yudin, choć w II secie miewał wzloty i upadki, w odpowiednim momencie potrafił pocelować rywali zagrywką i kończyć najważniejsze akcje - prezentując przy tym nie tylko skuteczne, ale i niezwykle efektowne zagrania. Za swoja postawę otrzymał nagrodę MVP.
- Myślę, że w sobotę cały zespół zagrał bardzo dobrze, a na szczególne słowa uznania zasłużył Grzesiek Łomacz, który w mojej opinii zagrał najlepszy mecz w tym sezonie - komentuje decyzję komisarza zawodów Igor Yudin.
- Musieliśmy wygrać z Kędzierzynem, bo bardzo potrzebowaliśmy punktów. Gdybyśmy przegrali, czołówka odskoczyłaby nam zbyt daleko i moglibyśmy mieć spore problemy z zakończeniem fazy jesiennej w pierwszej trójce, a to jest nasz cel - dorzuca podsumowując rywalizację z ZAKSĄ.
Musieć to jedno, a wykonać drugie. Tym bardziej, że trzy dni wcześniej podopieczni włoskiego szkoleniowca straszliwie męczyli się z beniaminkiem z Wielunia, pokonując go ostatecznie dopiero w tie breaku. Skąd tak radykalna przemiana w tak krótkim czasie?
- Po spotkaniu z Wieluniem długo rozmawialiśmy o tym, co zaszło i wiedzieliśmy, że tak więcej zagrać nie możemy. Naszych sobotnich rywali z Kędzierzyna mieliśmy dokładnie przeanalizowanych, szczegół po szczególe - wyjaśnia Yudin nie zgadzając się jednocześnie, że śląska ekipa posiada "patent” na kędzierzynian. - Chcielibyśmy, ale nie mamy. Jedyną receptą jest dobra, zespołowa gra, ryzyko w polu serwisowym i koncentracja od pierwszej do ostatniej piłki. Trzeba jednak przyznać, że rywale trochę nam pomogli. Zagrali zbyt nerwowo i popełniali sporo błędów.
Teraz wszystkie zespoły PlusLgi mają dłuższą, trzytygodniową przerwę. Jastrzębianie wykorzystają ją głównie na wypoczynek i sparingi z....ZAKSĄ. Później czeka ich bardzo ważny mecz wyjazdowy z niewygodnym przeciwnikiem - Domexem Tytan AZS Częstochowa.
- Z ZAKSĄ gra nam się dobrze, a z Częstochową.... nie zawsze - żartuje Igor Yudin podkreślając że Domex to zupełnie inny zespół, o odmiennym stylu gry.
- Ich wielkim atutem będzie z pewnością gorąca publiczność. Kiedy tam zbiera się komplet widzów i zaczynają dopingować swoich, gra się naprawdę ciężko. Poza tym, Częstochowa to po prostu dobry zespół, właściwie nie mają żadnych "dziur” w składzie. Dlatego kluczem do wygranej będzie zagrywka. Pojedynek z ZAKSĄ pokazał, że jeśli dobrze gramy w tym elemencie, nawet najsilniejsi rywale mają spore problemy z powstrzymaniem nas blokiem.