Nadprogramowe emocje w Rzeszowie
Siatkarze Asseco Resovii pokonali w pierwszym meczu 1/8 finału Pucharu CEV lidera niemieckiej Bundesligi - SCC Berlin 3-2. Zespół trenera Ljubo Travicy niejako na własne życzenie zafundował emocje kibicom w hali na Podpromiu. Przestoje w grze rzeszowian, które ostatnio zdarzają się im bardzo często, spowodowały, że musieli walczyć aż pięć setów.
Zespół trenera Marka Lebedewa (były asystent Roberto Santilego w Jastrzębskim Węglu) z opóźnieniem dotarł do Rzeszowa i początkowo miał problemy z dostosowaniem się do hali na Podpromiu (odbyli tylko jeden trening w dniu meczu zamiast wcześniej zaplanowanych dwóch). - Spodziewaliśmy się rywali we wtorek w godzinach popołudniowych, ale ze względu na mgłę dotarli do Rzeszowa dopiero około godziny 23 autokarem podstawionym przez LOT - mówi marketing menager Asseco Resovii, Jarosław Gutowski.
Niemcy, jak na lidera Bundesligi przystało, zaprezentowali solidną siatkówkę i mocno postawili się ekipie trenera Ljubo Travicy. - Gdybyśmy zagrali troszkę lepiej w II secie i gdyby nie zdarzył się nam wówczas ten “przystanek”, to była duża szansa wygrać to spotkanie 3-0, ale taka jest już siatkówka. Najważniejsze, że odnieśliśmy zwycięstwo, bo rywal to naprawdę dobry zespół - mówi środkowy Asseco Resovii, Wojciech Grzyb.
W I secie gospodarze szybko odskoczyli na bezpieczny dystans, który sukcesywnie powiększali. Pod koniec inauguracyjnej partii prowadzili już 22:12 i nagle stanęli. Podobnie było w II przy stanie 20:16, gdzie stracili z rzędu 6 pkt. - Naszą bolączką jest to, że przy kilkupunktowym prowadzeniu nagle tracimy koncentrację i przestajemy grać. Musimy nad tym pracować jeśli chcemy zagrać w finale rozgrywek, czy to europejskich czy krajowych - mówił Gyorgy Grozer. Niemiec, który jest mocno przeziębiony, pojawił się na stałe na boisku dopiero po pierwszej przerwie technicznej III seta zastępując męczącego się okrutnie na ataku Tomasza Józefackiego. Infekcja wirusowa wykluczyła natomiast definitywnie z gry Ryana Millara. Amerykaninowi bardzo zależało na grze przeciwko Scottowi Touzinsky’emu, z którym w Pekinie w 2008 roku zdobywał olimpijskie złoto i z którym w ub. sezonie grał w IBB Stambuł. Touzinsky jednak długo miejsca na boisku nie zagrzał i na początku II seta zmieniony został przez Łotysza Janisa Smedinsa.
Zespół z Berlina, przy wydatnej “pomocy” resoviaków, rozkręcił się na dobre i doprowadził do tie-breaka. W nim emocji do samego końca nie brakowało, a rzeszowianie nie zaprzepaścili już szansy na zwycięstwo. Dla ekipy z Niemiec była to pierwsza porażka w tym sezonie. - Można było wygrać szybciej, ale też mecz ten mógł się skończyć naszą porażką - mówi trener Ljubo Travica i dodaje. - To spotkanie potwierdziło, że rywale dysponują dobrym zespołem, która gra równo. My mamy trochę problemów, np. przestoje w grze, i postaramy się je w tym tygodniu rozwiązać. Grozer chciał być dziś mimo przeziębienia na meczu, ale było zaplanowane, że nie będzie grał i należy mu tylko dziękować, że pomógł nam. Najważniejsze jest zwycięstwo. Sety się nie liczą. Do Berlina pojedziemy po drugą wygraną - kończy szkoleniowiec Asseco Resovii.
ASSECO RESOVIA - SCC BERLIN 3-2 (25:20, 27:29, 25:18, 23:25, 15:13)
RESOVIA: Cernic 15, Perłowski 11, Józefacki 5, Akhrem 9, Grzyb 11, Baranowicz 3 oraz Ignaczak (libero), Ilić, Grozer 18, Buszek 1, Kosok.
SCC: Touzinsky, Fischer 15, Spirovski 25, Hidalgo 21, Korzenevics 6, Skach 3 oraz Krystof (libero), Smedis 4, Krause, Galandi, Schwarz.
Rewanż w Berlinie 15.12. o godz.19.30.