Nadzieja jeszcze została
Neckermann AZS Politechnika Warszwaska przegrała w piątek z Jadarem Radom mecz "za 6 punktów". Szkoda, że częściej nie mogę pisać o wygranych meczach stołecznej drużyny - drużyny z mojego rodzinnego miasta. Niestety, nie mam ku temu zbyt wielu okazji.
Na początku sezonu 2009 / 2010 myślałam, że po objęciu przez Radosława Panasa funkcji trenera stołecznej drużyny, Politechnika będzie spisywała się jak za dobrych czasów z poprzedniego sezonu, czyli będzie trzymała się w połowie tabeli PlusLigi. Ze ś.p. trenerem Krzysztofem Kowalczykiem Politechnika święciła swe największe triumfy, wprawiając pozostałe drużyny Plus Ligi w lekkie osłupienie. Zrodziła się drużyna, która walczyła w każdym meczu, pokonując wielu faworytów. Trener Panas z kolei, doprowadził AZS Częstochowę do zwycięstwa w Pucharze Polski i walki w Lidze Mistrzów. Na pewno wszyscy kibice siatkówki w Polsce pamiętają wyeliminowanie Iskry Odnicowo z wielkim Gibą w składzie. Sama byłam świadkiem tego fantastycznego wydarzenia.
Wydawałoby się, że połączenie talentów tych siatkarzy z talentem tego trenera, będzie wspaniałą kombinacją, a AZS Politechnika Warszawa przestanie być kopciuszkiem ligi i pokaże, na co ją stać. Wiadomo, początki są zawsze trudne. Trener musi poznać swoich siatkarzy, a siatkarze swojego trenera. Muszą poznać swoje sposoby pracy, przyzwyczaić się do nowego sposobu treningów. A na to wszystko potrzeba czasu. Zastanawiam się jednak, jak długo to potrwa. Runda jesienna PlusLigi, nie była zbyt łaskawa dla stołecznych siatkarzy. Z dziewięciu rozegranych meczów, wygrali tylko dwa, zdobywając pięć punktów i plasując się na ostatnim, dziesiątym miejscu.
Nadzieja na poprawę gry i lepsze miejsce w tabeli została. Przed Politechniką była (i jeszcze trwa) druga runda fazy zasadniczej. Politechnika rozpędzała się, jak lokomotywa z wiersza Tuwima - najpierw powoli, nawet bardzo. Przegrała do zera rewanżowe mecze z Jastrzębskim Węglem, Częstochową i ZAKSĄ. Dwa kolejne mecze wygrała - z Olsztynem (3:0), Bydgoszczą (3:1, na warszawskim Torwarze -oby tam częściej odbywały się mecze, bo warto), by przegrać z Wieluniem (2:3).
Przed rozpoczęciem szesnastej kolejki, Politechnika miała tyle samo punktów, co Pamapol Siatkarz Wieluń i o cztery punkty wyprzedzała swego ostatniego przeciwnika - Jadar Radom. W piątkowe popołudnie był zatem mecz nie tylko o trzy punkty, ale o umocnienie swojej pozycji, by nie spaść do strefy, w której gra się już tylko w barażach... Mimo super pierwszego wygranego seta, gonitwy w trzecim, Politechnice nie udało się wygrać meczu, ani zdobyć choć jednego punktu. Przegrała mecz 1:3, tym samym podając rękę siatkarzom z Radomia.
Nie wiem, co stanie się w przyszłości. Wierzę, że Politechnika utrzyma się w PlusLidze. Chciałabym, aby trener Radosław Panas, nadal prowadził stołeczny klub (mam nadzieję, że on też będzie chciał). Mam nadzieję, że znajdą się sponsorzy, którzy wesprą AZS Politechnikę, bo niestety - jak nie będzie pieniędzy na zakup nowych zawodników, którzy wzmocniliby tę drużynę, Politechnika nadal będzie falowała formą, a ci zawodnicy, którzy zdobędą pierwsze szlify, będą odchodzili do innych, mocniejszych klubów. Po zeszłym sezonie odszedł Jurij Gładyr. Karol Kłos (wypożyczony ze Skry Bełchatów) być może będzie musiał do niej wrócić, o Rafała Buszka pewnie już pytają... Co będzie dalej? Dlaczego klub z największego i najbogatszego miasta w Polsce boryka się z takimi problemami? Czy Warszawy nie stać na drużynę klasy Bełchatowa, bądź chociaż Częstochowy.
Powrót do listy