Najlepsi z najlepszych...zagrywający
Zamykając podsumowanie najlepszych statystycznie drużyn i zawodników sezonu 2008/2009 proponujemy analizę elementu, który jest największą zmorą polskiej siatkówki. Zagrywka, bo o niej mowa, zdaniem naszego eksperta Tomasza Wójtowicza, to część siatkarskiej sztuki, której poziom na polskich boiskach jest zatrważający.
Najlepiej zagrywającą drużyną minionych rozgrywek była bezapelacyjnie Skra Bełchatów. Ekipa Daniela Castellaniego zaliczyła 178 asów serwisowych (1,76 na set). Wśród bełchatowian brylował oczywiście Mariusz Wlazły (28 punktowych serwów). Nieźle też spisali się Stephane Antiga (21) i Jakub Jarosz (20).
Na drugim miejscy znalazła się ZAKSA Kędzierzyn Koźle (149 punktowych serwów). W zespole z Opolszczyzny najskuteczniej zagrywał Michał Ruciak (34). Na kolejnych miejscach znaleźli się Jakub Novotny (28) i Martin Terence (19).
Trzecie pozycja przypadła brązowym medalistom z Jastrzębskiego Węgla (144). W śląskim teamie najczęściej punktowali Guillaume Samica (37 asów), Robert Prygiel (24) i Benjamin Hardy (16).
Ranking końcowy nie uwzględnia niestety (a może raczej na szczęście) błędów w polu zagrywki. Tych na polskich boiskach jest stanowczo zbyt wiele.
Komentarz Tomasza Wójtowicza:
- Zagrywka to jest polska bolączka. Zawodnicy w ligach zagranicznych mają ten element bardziej stabilny, pewniejszy. Nawet gdy zagrywają mocno, zachowują powtarzalność.
- Ogrom zepsutych serwów mnie przeraża. Nie wiem dokładnie jak wyglądają treningi w polskich zespołach, ale niebagatelną rolę w ćwiczeniu zagrywki odgrywa ilość powtórzeń. Być może tego jest za mało. Bardzo ważny jest też podrzut piłki, którego nie da się wypracować inaczej, jak poprzez wielokrotne powtarzanie. Oczywiście, podczas meczu o sile i jakości podrzutu może decydować zmęczenie czy stres, ale gdy ten element jest utrwalany do bólu na treningach, mają one mniejszy wpływ. Poza tym, jak się chce grać na wysokim poziomie, to trzeba panować nad zmęczeniem i emocjami.
- Na szczęście coraz częściej odchodzimy od najmocniejszej zagrywki, na korzyść tej technicznej. Doskonałymi przykładami są Marcin Możdżonek czy Piotr Nowakowski. Ich serwis też jest bardzo trudny do przyjęcia, a nie ląduje tak często w siatce czy na aucie.
Dlatego też, zdaniem naszego eksperta nie ma sensu zagłębiać się zbyt szczegółowo w statystyki dotyczące zagrywki, bo nijak nie oddają one boiskowych realiów.
Tomasz Wójtowicz:
- Zachwycamy się na przykład Mariuszem Wlazłym, który faktycznie potrafi uderzyć, ale nawet on w minionym sezonie psuł zbyt dużo serwów. 5, 6 błędów podczas meczu to wynik, który powinien niepokoić. W tym sezonie atakujący z Bełchatowa nie błyszczał tak, jak w poprzednich.
Mariusz Wlazły w końcowym podsumowaniu zajął trzecią lokatę. Pierwsze dwie, przynajmniej w przeliczeniu punktów na sety, należą do zawodników Delecty Bydgoszcz - Krzysztofa Janczaka i Martina Sopko. Dla porządku należy dodać, że siatkarzem, który w sezonie 2008/2009 zapisał na swoim koncie najwięcej punktowych zagrywek był Martin Sopko (46), przed Francuzem Samiką oraz Jurijem Gladyrem z Politechniki Warszawskiej (36).
Tomasz Wójtowicz:
- Słabsze zespoły grają skutecznie serwem głównie między sobą. W starciu z faworytami zazwyczaj nie osiągają oszałamiających wyników, choć na ogół w takich pojedynkach podejmują bezwzględne ryzyko wiedząc, że odrzucenia rywala od siatki to jedyny sposób na podjęcie z nim walki. Stąd wysokie noty przedstawicieli Delecty.